W życiu każdej kobiety są takie dni, w których ma dość wszystkiego i wszystkich. W takim wypadku najlepiej zamknąć się w czterech ścianach, zadbać o dobre jedzenie (precz z dietą!) i zająć się czymś, co sprawia nam przyjemność.

Szybki powrót do rzeczywistości i brak spraw w sądzie za pobicie osób fizycznych bądź uszkodzenie mienia – gwarantowane. Ten stan dopadł i mnie, dlatego postanowiłam ratować się książką, a dokładniej „One za tym stoją”. Zbiór wywiadów z ośmioma kobietami, które czegoś dokonały, wydawał się odpowiedni.

Każdy rozdział to osobna historia: mamy restauratorkę, panią prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, panią prezes wydawnictwa, wokalistkę i współwłaścicielkę wytwórni płytowej, redaktor naczelną radia, współtwórczynię polskiego tygodnia mody, panią dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i panią wiceminister spraw zagranicznych – robi wrażenie, prawda? Z tymi niezwykłymi kobietami rozmawiała redaktorka „Elle”, Aleksandra Boćkowska, a co ważne, udało się jej stworzyć wrażenie, jakby czytelnik był trzecim gościem, słuchał popijając kawkę, a w przypadku spotkania z Agnieszką Kręglicką – chrupał sałatkę. Nie ma tu patetycznych opowieści, fałszywej skromności ani dumania nad swoją wspaniałością i boskością. Są ciekawe historie o tym jak każdej z nich udało się osiągnąć sukces i jak godziły karierę z założeniem rodzin lub życiem prywatnym. Dużym atutem wywiadów jest nieukrywanie ciemniejszych stron: procesy sądowe, liczne spory (i to na wysokim szczeblu), dużo ryzyka, ludzka zazdrość, brak akceptacji środowiska, fizyczne zmęczenie, strata niektórych przyjaciół i wiele innych. Dzięki temu czytelnikowi wyłania się obraz normalnych, zwykłych kobiet, a nie cukierkowych posągów – widzimy je w pracy, ale także przy codziennych zajęciach i obowiązkach, ze wszystkimi słabościami, które wszyscy znamy. Rozmowy z Boćkowską są uzupełniane opiniami osób z otoczenia: rodziny, przyjaciół, współpracowników i konkurentów.

Jeżeli ktoś doszedł do wniosku, że jest to książka tylko dla kobiet i/lub wojujących feministek to jest w błędzie – jeśli chodzi o poznawanie sposobów na osiągniecie sukcesu zawodowego i własnego, niepotrzebne są jakiekolwiek podziały, zwłaszcza płciowe.

Na koniec jeszcze jedna zaleta książki: jest nieoceniona przy chwilowych dołach i depresjach, bo to 219 stron, które wciągają, poprawiają humor, a co najważniejsze, odciągają uwagę od wszelkich paskudztw psujących dzień.

Alicja Knapik

Książka do nabycia w: Wydawnictwo MG