Rodzina literatów, rodzina artystów wytwarza przestrzeń zagęszczonych dziwacznie więzi. Cezary Ostrowski, autor Śmierci w misiu stworzył charakterystyczny rysunek poszczególnych członków owej rodziny, nadając mu precyzyjnie wypracowany kształt: trochę wstrętny i bardzo ironiczny.

Czyli nie ma głównego bohatera? – ktoś mógłby zapytać. Gdybym miała określić, naśladując język autora, wokół jakiego artysty najmocniej oplata się powieść, powiedziałabym tak: „Bez wątpienia ta pozycja ma swoje źródło w niegasnącym zainteresowaniu fenomenem poety Marcina Świetlickiego, któryż to poeta ogniskuje w sobie odwieczne dylematy kruchej jednostki ludzkiej, twarzą w twarz stojącej ze światem i z drugim człowiekiem. To oczywiste, że twórca, pragnący zmierzyć się z bogatą symboliką tej postaci, prędzej czy później musi zdać sobie sprawę, że postać jest nieposłuszna i się wymyka.”

Cezary Ostrowski przeczuł, że postać wymknie mu się tak czy inaczej, dlatego też głównego bohatera poznajemy w momencie, kiedy ginie z oczu, ponieważ zostaje porwany, aby następnie zginąć w wypadku kolejowym. Już bardziej się wymknąć nie może, konieczna porażka wpisana jest w sam koncept.

To wyjątkowa książka, wielka i zdradliwa chimera, która może pochłonąć i jednocześnie odrzucić.

Joanna Roś

Książka do nabycia w: WFW