O Hasanie Blasinie mówi się, że to pisarz, którego twórczość odsunięto na daleki margines arabskiej literatury. Ten, urodzony w 1973 roku w Bagdadzie, twórca, wyrażając swój brak akceptacji w stosunku do cenzury, od lat naraża się na represje władz irackich. Opowiadania, zebrane w tomie „Szaleniec z placu wolności” Hasan Blasin pisał, przebywając na emigracji. W tym roku książka została po raz pierwszy wydana w języku polskim przez wrocławskie Biuro Literackie.

Wydarzenia, towarzyszące wojnie iracko-irańskiej, I wojnie w Zatoce, amerykańskiej okupacji czy problemowi uchodźstwa wyrażają się w opowiadaniach Blasima w pełnych absurdu, schizofrenicznych obrazach, ukazujących, że istnieje „coś o wiele gorszego, niż śmierć” – świat, który tylko przypadkiem odwzajemnia uporczywy, błagalny wzrok człowieka. Świat, gdzie srebrzyste płatki śniegu tańczą wśród zakrwawionej bielizny i opadają na odcięte palce, gdzie lekki, ciepły wiatr porywa zwłoki dzieci, a w żołnierzy wstępują dzikie wilki.

Dlatego, kiedy w opowiadaniu „Targ opowieści” ktoś zadaje pytanie: „Czy istnieje związek między liczbami, skrzydłem samolotu i mózgiem dziewczyny”, już wiemy, że odpowiedzią na wszelki splot zjawisk i wydarzeń jest niemożliwość uwolnienia się od absurdu zła. Chociaż „los jest w niebie”, to przydziela ludziom jedynie pozorne tylko możliwości, podczas gdy znacząca materia ludzkiego losu wyrasta z ziemi niczym toksyczny chwast, zasłaniając niebo ołowianymi chmurami, straszącymi nadchodzącym deszczem halucynacji i tragedii. Zbiór opowiadań „Szaleniec z placu wolności” pokazuje, jak wstrząsająca może być „smutna, ludzka próba” ogarnięcia owej nieprzeniknionej, trwałej materii.

Ponadto, zaznajamiając się z opowiadaniami, zawartymi w tomie, można uświadomić sobie jak głęboko prawdziwa jest myśl, że zakrycie ran, które zadają wspomnienia, nie jest jeszcze uleczeniem pamięci. Pod tym, co zasłania, niezmiennie tworzy się pęknięcie – pomiędzy wyobraźnią o tym, kim się staliśmy, a oceniającymi głosami ludzi z przeszłości…

Joanna Roś