Bookeriada

RECENZJA: ALICE MUNRO, "MIŁOŚĆ DOBREJ KOBIETY"

„To ostry ból. Z czasem przechodzi w przewlekły. Przewlekły – to znaczy, że będzie stały, ale może nie bezustanny. Może to również znaczyć, że się od niego nie umrze. Nie będzie się można od niego uwolnić, ale się od niego nie umrze. Nie będzie się go czuło w każdej minucie, ale niewiele będzie dni wolnych od niego. Z czasem opanuje się kilka sztuczek, żeby go stłumić czy przegnać, starając się nie zniszczyć tego, co się kosztem bólu zyskało” – oto fragment jednego z opowiadań kolejnego tomu Alice Munro „Miłość dobrej kobiety” (oryg. „The Love of a Good Woman”, rok wydania 1998), który od niedawna dostępny jest na polskim rynku. Fragment wybrany nieprzypadkowo, bo obrazujący, jakie uczucie towarzyszy bohaterkom Munro, jak i czytelnikom, konfrontującym się z jej dziełem: to ostry ból.

Polski rynek wydawniczy dopiero niedawno odkrył twórczość Alice Munro, ale za to czytelnicy konfrontowani są z kolejnymi tomami jej opowiadań w ekspresowym tempie. Zaledwie w tym roku ukazały się w Polsce trzy książki kanadyjskiej pisarki, z których każda jest zapisem niezwykłego kunsztu literackiego autorki na miarę Nagrody Nobla. „Miłość dobrej kobiety” to zbiór ośmiu opowiadań, z których przynajmniej dwa mogłyby stanowić dwie minipowieści. Miłośników autorki tom ten z całą pewnością nie rozczaruje, a nawet można zaryzykować tezę, iż to najlepszy zbiór z dotychczasowo dostępnych w języku polskim.

Akcja większości opowiadań rozgrywa się na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w Vancouver, Toronto oraz na kanadyjskiej prowincji. Najważniejsze tematy zbioru to różne odcienie miłości, choroby i śmierci, walka kobiet o samostanowienie, o życie na własny rachunek, bolesna konfrontacja z obrazem własnej matki, feminizm, rewolucja seksualna, rozdarcie między potrzebą własnej niezależności a życiem rodzinnym (wiele z tych tematów to motywy autobiograficzne Munro). Wszystkie główne bohaterki opowiadań to kobiety postawione przed dramatycznymi wyborami, za które przychodzi im ostatecznie zapłacić bardzo wysoką cenę. Mimo iż ich sposób postępowania niejednokrotnie wydaje się czytelnikowi moralnie wątpliwy czy wręcz naganny, Munro nie karze ani nie ocenia swoich postaci. Mnoży pytania i niedopowiedzenia; dowodzi, iż otaczający nas świat pełen jest odcieni szarości, nie udziela odpowiedzi na pytania, które nasuwają się czytelnikowi.

„Miłość dobrej kobiety” to znakomity zbiór opowiadań, które należy sobie dawkować w umiejętny sposób. Autorka pisze bowiem o kwestiach doniosłych i bolesnych, posługując się dodatkowo oszczędnym i szorstkim językiem, pozbawionym patosu, wydumanych sformułowań oraz całkowicie rezygnując z puent. Krytyk „The Philadelphia Inquirer” napisał trafnie o „Miłości dobrej kobiety”: „Munro potrafi stworzyć całą powieść z zaledwie kilku tysięcy słów – to każe się zastanowić, co inni pisarze robią z wszystkimi tymi dodatkowymi stronami”.

Ewelina Tondys