Bookeriada

Recenzja: Daniel Meyerson, „W Dolinie Królów. Howard Carter i odkrycie grobowca Tutanchamona”

„W Dolinie Królów” to dla mnie pozycja wyjątkowa. Dla Bookeriady recenzuję zazwyczaj powieści kryminalne, ale ta pozycja zawładnęła moim sercem i widziałam, że muszę ją przeczytać, pomimo tego, że nijak nie wpisuje się w ten gatunek. Dlaczego?

Dzieciństwo, a przynajmniej jego część, spędziłam z małym, archeologicznym pędzelkiem w dłoni. Marzyłam o tym, że któregoś dnia dokonam wspaniałego odkrycia, które pozwoli mi chociaż na chwilę cofnąć się w czasie. Motałam się pomiędzy starożytnym Egiptem a dinozaurami. Nie wiedziałam, co bardziej chciałabym w życiu robić. I chociaż wybory i wykopaliska miały miejsce tylko w mojej wyobraźni, to planowałam zostać egiptologiem lub paleoantropologiem. Nie powiodło się, to już wiecie, ale nie jest to moja klęska. Zamiłowanie do książek pozwala mi być w każdym miejscu, wędrować z dinozaurami i odkopywać królewskiego groby, między innymi właśnie dzięki takim pozycjom, jak książka Daniela Meyersona „W Dolinie Królów. Howard Carter i odkrycie grobowca Tutanchamona”.

Darujcie mi tę prywatę na wstępie. Chciałam Wam tylko nakreślić, jak wielki potencjał drzemie w jednej książce, jak wiele może ona otwierać drzwi i nie tylko drzwi, bo nawet zapieczętowane grobowce. „W Dolinie Królów” to historia o marzycielu, który nigdy się nie poddał. Historia o mężczyźnie gotowym poświęcić wszystko dla przeczucia, że to właśnie jemu pisane jest wielkie odkrycie. Ta książka to interesująca opowieść o tym, jak z młodego chłopaka, który nie miał pomysłu na życie, wyrósł jeden z najsłynniejszych (jeśli nie najsłynniejszy!) egiptolog. O odkryciu, którego dokonał marzyło wielu, ale nikt nie miał w sobie tyle odwagi, aby poświęcić realizacji marzeń całe życie, rodzinę, pieniądze a nawet dobre imię. Carter przez lata słuchał drwin. Podczas gry inni dokonywali mniejszych lub większych odkryć, otrzymywali pozwolenia na wykopaliska, zapisywali się na kartach historii, Carter borykał się z kolejnymi problemami. Nikt nie wierzył z jego sukces, a opór, z którym dążył do celu, utożsamiano już tylko z szaleństwem.

Meyerson przeprowadza nas przez panoramę życia Cartera, w którym niewątpliwie punktem kulminacyjnym było dotarcie do owianego już wówczas grobowca Tutanchamona. Historię Cartera można by opowiedzieć w skrócie, ale Meyerson tego nie robi. Opowiada historie w całości, ponieważ nie interesuje go samo znalezisko, ale okoliczności, które doprowadziły do niego dość prosto usposobionego Brytyjczyka. Panorama życia Cartera to także zwierciadło nastrojów i zwyczajów panujących w środowisku egipskich archeologów w złotej erze odkryć.

Smaczku opowieści dodają załączone fotografie. Widok Howarda Cartera pochylającego się nad sarkofagiem, w którym spoczywa Tutanchamon – bezcenny. Polecam z czystym sumieniem wszystkim tym, którzy wierzą w to, że zwykli ludzie mogą dokonywać niezwykłych odkryć.

Sylwia Tomasik