Bookeriada

Recenzja: Dmitry Glukhovsky, „Witajcie w Rosji”

„To jest właśnie pańskie zadanie. Proszę coś wymyślić. Trzeba wskrzesić i zmodernizować patriotyzm. Dodać Ojczyźnie sex appeal. Określić, co to pojęcie w ogóle może oznaczać w świecie doby Internetu, doby global village. Chcę, żeby słowo <Ojczyzna> stymulowało ośrodki nerwowe nie tylko w mózgu prawosławnego fundamentalisty i kozackiego atamana. Chcę, żeby Ojczyzna była trendy. Żeby galeria Winzawod z własnej inicjatywy organizowała patriotyczne happeningi. I żeby przy tym również i emeryci nie czuli się w tej Ojczyźnie obco… (…). No i, rzecz jasna, nowa koncepcja Ojczyzny musi spodobać się wszystkim. Szczególnie tym przydzielającym i zatwierdzającym budżety. (…) Niech się pan zastanowi do poniedziałku”.

Powyższy cytat to zadanie, które zostaje zlecone jednemu z bohaterów zbioru opowiadań Dmitrija Glukhovsky’ego „Witajcie w Rosji”. Książka rosyjskiego pisarza, dziennikarza i felietonisty, to bezwzględne i krytyczne spojrzenie na współczesne społeczeństwo i aktualną politykę jego kraju. To bezlitosna konfrontacja z państwem, które wbrew cytowanemu fragmentowi, nie jest ani sexy, ani trendy. Wbrew oficjalnym deklaracjom daleko mu do pełnej demokratyzacji czy europejskich standardów.

Glukhovsky wydaje się mieć pełną świadomość poważnych problemów swojej ojczyzny. Autor postapokaliptycznych powieści „Metro 2033” oraz „Metro 2034”, które przyniosły mu światową sławę oraz kilkumilionową publiczność czytelniczą, przedkłada tym razem czytelnikowi szesnaście opowiadań utrzymanych w konwencji science fiction i składających się na satyryczny, a zarazem przerażający obraz współczesnej Rosji.

W krótkich formach Glukhovsky rozprawia się z wszechobecną korupcją na skalę krajową i łapówkami w skali mikro. Obnaża system rządów oparty na układach biznesowych z oligarchami. Szkicuje portret kraju, w którym pogardliwie traktuje się imigrantów, osoby starsze oraz wszystkich potrzebujących pomocy. Rosja Glukhovsky’ego to nieludzka ziemia, na której wszystko można załatwić za odpowiednią cenę. To kraj, w którym media pozostają całkowicie uzależnione od władzy państwowej, a obywatele, niezależnie od okoliczności, wpatrzeni są w portret „Sami-Wiecie-Kogo, (…) przyciskającego karabin do obnażonego torsu” niczym w świętą ikonę. To także ojczyzna nowobogackich i wszelkiej maści milionerów, którzy gonią za pięknem nieosiągalnym nawet dla ich pokaźnych portfeli i kont bankowych.

Ze wszystkich opowiadań zdecydowanie największe wrażenie robi „From Hell”. Wyczuwa się inspirację wczesną twórczością Bułhakowa, ale zarazem imponuje oryginalny i inteligentny pomysł autora na przedstawienie problemu. W całym tomie Glukhovsky ujmuje czytelnika doskonałą znajomością społeczno-politycznych realiów współczesnej Rosji. W opowiadaniach wyczuwa się głęboką erudycję autora. Wiele można także wyczytać między wierszami. Glukhovsky jest w swoim pisarstwie błyskotliwy, zabawny, ironiczny. Posługując się niejednokrotnie niedopowiedzeniem i dwuznacznością, obnaża głupotę i bezrefleksyjność swoich bohaterów.

„Witajcie w Rosji” Dmitrija Glukhovsky’ego to zbiór opowiadań, z którego, mimo wysokiej klasy dowcipu młodego pisarza, przebija głęboki pesymizm. Pesymizm, którego próbę uzasadnienia można odnaleźć w książce. Pesymizm wreszcie, którego doszukiwać się można i należy również w historii i bieżącej polityce naszego sąsiada: „Rosja to wyjątkowy kraj ze swym niepowtarzalnym losem! (…). Nigdy nie podporządkowała się prawom zimnego rozumu, rosła i rozwijała się wbrew wszelkim racjonalnym wyjaśnieniom! (…) nikt z nas nie pojmie tej mistyki, tych sił, które powstrzymują ją przed upadkiem (…) Rosji nie da się objąć rozumem (…) W Rosję można tylko wierzyć”.

Ewelina Tondys

Książka z oferty: Insignis