Bookeriada

Recenzja: Helena Garczyńska, „Troll 1. Język norweski: teoria i praktyka – poziom podstawowy”

Nauka języków obcych to konieczność w dzisiejszym świecie. Przekonałam się o tym, rozsyłając swoje CV. Pracodawcy znajomość języka angielskiego brali za pewnik i oczekiwali, że razem ze swoją osobą wniosę do danej firmy jakiś dodatkowy język. Niestety, należę do lingwistycznych kretynów, więc czuję wielkie zażenowanie na rozmowach rekrutacyjnych. Jednak staram się z tym walczyć i rozwijać. Przychodzi to w bólach i cierpieniu, nie obywa się bez upokorzeń. Czasem myślę, że to syzyfowa praca i nic z tego nie wyjdzie, ale coś robić muszę.

„Troll” to pierwszy taki podręcznik do nauki języka norweskiego. Łączy w sobie funkcje teoretyczną oraz praktyczną. Pewnie wielu z nas miało podręcznik i tak zwaną ćwiczeniówkę do języka angielskiego. Tutaj wszystko jest w jednym miejscu. Każdy rozdział zaczyna się od gruntownie wyjaśnionego zagadnienia gramatycznego, by po nim pojawiły się ćwiczenia. Podane są tylko najbardziej typowe przypadki. Poziom książki to A1, więc wszystkie problemy przedstawione w podręczniku należą do prostych i łatwo je „załapać”. Ćwiczenia także są stosunkowo proste. Bardzo mi się podoba taka formuła książki. Dwie książki sprawiają, że trzeba wertować to jeden podręcznik, by uzupełnić coś w drugim. W tym wypadku nie ma takiego problemu. Wystarczy odwrócić stronę, by wszystko stało się jasne. Ćwiczeń jest trochę za mało. Każdy rozdział kończy się testem powtórkowym, a cały „Troll”, ogólnym testem, który uwzględnia wszystkie zagadnienia poruszane w czasie kursu. Całość jest wyjątkowo przejrzysta. Przy okazji wykonywania zadań nie miałam żadnego problemu, by odnaleźć się w strukturze książki. Zawsze wiedziałam, gdzie szukać danej informacji.

Uważam, że „Troll” jest dobry do samodzielnej pracy, ale… uzupełniającej. Jestem przekonana, że każdy nauczy się z tego podręcznika podstaw, ale na pewno nie posługiwania się językiem. Przede wszystkim brak mi słuchanek, płyty uczącej wymowy, przykładów na prawdziwe konwersacje, choćby najprostsze. Czegoś co sprawiłoby, że „osłuchałabym” się z językiem. Z tego podręcznika nauczyłam się podstaw gramatycznych. Nie umiem mówić. Mam problem z formułowaniem myśli w obcym języku, a ten podręcznik nie pomaga. Najlepiej by się sprawdził jako uzupełnienie kursu lub kontaktów z jakimś native speakerem. Znajomość języka nie jest tożsama ze znajomością jedynie reguł gramatycznych. Trzeba mówić, a „Troll” do tego nie przygotowuje.

Drugą moją uwagą jest brak słowniczka. Uważam, że powinien znajdować się z tyłu podręcznika, chociaż z podstawowymi, codziennymi słowami (razem z polską wymową fonetyczną), tak by można było od razu sobie zajrzeć, przy okazji pisania zdań. Hanna Garczyńska stosuje metodę tłumaczenia na bieżąco słów, ale uważam, że lepiej by było, gdyby zebrała wszystkie słówka w jedno miejsce.

Wielkim pozytywem jest cena. Przyzwyczaiłam się, że podręczniki do nauki języków obcych orbitują przy cenach trzycyfrowych. Z tym jest inaczej. Kosztuje około 40 zł, co sprawia, że jest w zasięgu ręki i portfela większej liczby ludzi.

Okładka jest bardzo estetyczna. Zachowana w estetyce minimalistycznej, a jednocześnie kolorystyką przyciąga wzrok. Podręcznik sam w sobie jest bardzo ascetyczny i widać, że przeznaczony został dla dorosłych odbiorców. Nie ma obrazków, feerii kolorów, ani niczego takiego. I podoba mi się to! Zostałam przyzwyczajona w szkołach do licznych obrazków, które, według mnie, rozpraszają, a nie uatrakcyjniają. Ta prostota sprzyja nauce.

Karolina Baran