Bookeriada

Recenzja: Hella S. Haasse, „Niebezpieczny związek albo listy z Daal en Berg”

Do Helli S. Haasse.

Droga Pani, choć nigdy nie miałyśmy okazji się poznać (a taka okazja już zapewne nigdy się nie nadarzy), kieruję właśnie do Ciebie ten krótki list. Dlaczego właśnie do Ciebie? Może z tej banalnej przyczyny, że pewnego dnia trafiła w moje ręce Twoja książka pt. Niebezpieczny związek albo listy z Daal en Berg, stanowiąca czytelne nawiązanie do Niebezpiecznych związków? Zaciekawiła mnie ta próba analizy umysłu kobiety tak niepospolitej i skomplikowanej jak markiza de Merteuil, którą powszechnie uważa się za jeden z najczarniejszych kobiecych charakterów.

Ty jednak unikasz łatwego zaszufladkowania tej niejednoznacznej postaci. Owszem, mogłabyś przytaknąć innym głosom i skazać ją na wieczne potępienie, jako przykład cynicznej kobiety, której przyjemność sprawia manipulowanie innymi ludźmi. To byłoby jednak dla Ciebie zbyt oczywiste. Zastanawiasz się, co zadecydowało o postępowaniu markizy i odkrywasz, że nie do końca to ona za wszystko odpowiada. Czy nie jest to również wina ówczesnego społeczeństwa? Czy nie można obwiniać mężczyzn, którzy inteligentnym kobietom narzucają określone role? Z pasją próbujesz wniknąć w umysł tej bohaterki, co przynosi interesujące efekty.

Jednocześnie nie ograniczasz się tylko do postaci markizy de Merteuil: przywołujesz rozmaite przykłady nieszczęśliwych kobiet (i zbrodniarek) z wielkich dzieł literatury czy sztuki. I tak dochodzisz do wniosku, że są o wiele bardziej skomplikowanymi postaciami; że czasem do przerażających czynów popycha je rozpaczliwa próba odzyskania niezależności i własnej tożsamości; że tylko w ten sposób mogą pokazać swój silny charakter stłumiony przez opresyjny system społeczny. Nie potępiasz ich za to; szukasz przyczyny — jak cierpliwy badacz rozwiązujący kolejną łamigłówkę. Tym razem jest nią kobiecy umysł.

Lektura Twojej książki, pełnej znaków zapytania i ciekawych refleksji, poruszyła mnie, choć na początku nie spodziewałam się, że tak będzie. Dziękuję Ci za te chwile i czuję, że jeszcze nieraz wrócę do Twojej książki.

Sylwia Kępa