Bookeriada

Recenzja: J. Ryan Stradal, „Smak chili, smak życia”

„Smak chili, smak życia” autorstwa J. Ryan Stradal, to kolejna książka traktująca o gotowaniu, którą miałam okazję przeczytać. Została podzielona na osiem rozdziałów, a tytuł każdego z nich to inne danie wchodzące w skład menu, jakim jest życie głównej bohaterki – Evy Thorvald. Evę poznajemy jako małe dziecko, które zostaje porzucone przez matkę, a niedługo po tym traci ojca. Wychowywana przez ubogie wujostwo już jako kilkuletnia dziewczynka wyróżnia się ponadprzeciętnym wyczuciem smaku – czas pokaże, czy będzie potrafiła zrobić z tego użytek.

Każdy z rozdziałów jest osobną historią, opowiedzianą z perspektywy różnych ludzi, których na swojej drodze życiowej spotkała Eva. Aczkolwiek, w niektórych rozdziałach zawarte zostały tak skąpe informacje o Evie, że wydawało mi się, że zaczęłam czytać zupełnie inną książkę i w mojej głowie pojawiał się chaos. Do tego doszły jeszcze skoki czasu i miejsca akcji, poboczne wątki – których według mnie było za dużo. To wszystko sprawiło, że niestety nie byłam w stanie wczuć się w główną bohaterkę i razem z nią uczestniczyć w jej życiu. Wydaje mi się, że lepiej poznałabym Evę, gdybym mogła obserwować jej doświadczenia życiowe właśnie z perspektywy jej samej. A tak pozostaje niedosyt i dystans.

Na plus książki działają smakowite opisy przyrządzanych potraw, od których aż ślinka napływa do ust. Tyle z plusów.

I chociaż zrozumiałam przekaz autora, który chciał pokazać nam, że nawet pomimo przeciwności losu należy wykorzystywać swoje zdolności, to niestety „Smak chili, smak życia” jest jedną z tych książek, które zapomina się zaraz po przeczytaniu. Co więcej, zapomniałam nawet o tym, czy napisałam recenzję, czy też nie. Może to już starość, a może po prostu nietrafiona książka. Czytałam recenzje zagranicznych mediów – były bardzo pochlebne. Ja niestety nie mogę jej tak ocenić – dla mnie książka była nudna.

Joanna Baster