Bookeriada

Recenzja: Janosch, „Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka”

Janosch z uwagą obserwuje życie małomiasteczkowej społeczności. Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka staje się więc  opowieścią o zwykłych ludziach, którzy przeżywają małe (a zarazem wielkie) problemy, radości, namiętności. 

Pierwszy plan historii stanowią przede wszystkim dzieje rodziny, będącej w złej kondycji (moralnej, emocjonalnej), choć ukryte jest to pod pozorami dostatku oraz prestiżu, tak pożądanego przez panią domu. Na kartach powieści poznajemy barwnych, niezwykle zróżnicowanych pod względem charakteru członków owej rodziny: Dziubową (królową rodzinnego życia i dbania o wizerunek najbliższych), jej małomównego męża, budzącego szczera sympatię, oraz córkę Elzę, która wchodzi w nieszczęśliwy związek małżeński. Z początku cała ta sytuacja zapowiada się dość niewinnie: panna młoda skrycie podkochuje się w innym mężczyźnie – nie jest to temat specjalnie nowatorski, ale jego rozwinięcie pokazuje, że pewne błędy rodzą poważne konsekwencje i mszczą się na kolejnych pokoleniach – w tym wypadku na dziecku niedobranej pary. Przez całe życie, nawet jako dorosły mężczyzna, będzie powracać do czasu nieszczęśliwego dzieciństwa: lekkomyślnego ojca oraz matki, która nie potrafiła okazywać uczuć.

A gdzieś w tle tych zdarzeń przewija się tytułowa postać – Hrdlak. Tajemniczy człowiek, który budzi ciekawość oraz sympatię większości mieszkańców. Można dopatrywać się w nim rysów świętego prostaczka lub tego, kto widzi więcej i swym wzrokiem przenika rzeczywistość. Ta aura niedopowiedzenia towarzyszy czytelnikowi przez całą lekturę, sprawia, że Hrdlak staje się przenikliwym obserwatorem życia miasteczka – podobnie jak autor książki, choć niektórzy traktują go z kpiną i pobłażaniem.

Książka staje się także pretekstem do snucia rozważań na temat sensu życia, poszukiwania harmonii, co staje się udziałem kolejnych bohaterów – są to Cwi oraz Balle. Ich rozważania niejednokrotnie przeciwstawiają się klasycznym rozważaniom filozoficznym, wskazują na względność świata i jego widzenia, zaś ciągła pogoń za upragnionym ładem (a może pełnią) budzi szacunek oraz zainteresowanie. Bo tak naprawdę chyba każdy z nas chciałby osiągnąć taki stan.

W ten sposób, moim zdaniem, powieść Janoscha łączy w sobie trzy wątki. Początkowy, związany z Dziubami, ustępuje ostatecznie filozoficznym refleksjom, a nad nimi cały czas krąży duch nieprzeniknionego Hrdlaka, będącego symbolem pełnej harmonii z otaczającym go światem.

Sylwia Kępa