Bookeriada

RECENZJA: JOANNA SAŁYGA, "CHUSTKA"

Ta książka nie potrzebuje promocji, recenzji, plakatów na przystankach MPK – właściwie na tym powinnam skończyć. „Chustka” to książkowa (niepełna) wersja bloga Joanny Sałygi, która opisywała swoje zmagania z rakiem, relacje z Niemężem oraz z synem.

Internauci na pewno kojarzą Joannę z głośnej kampanii Fundacji Rak’n’Roll:


Na zdjęciu Joanna Sałyga i Magdalena Prokopowicz (źródło)

„Chustkę” przeczytałam już dawno, ale nie byłam w stanie napisać sensownej recenzji. Plik tekstowy, który miał być recenzją, zawierał tylko tytuł książki. Dlaczego? Zbiór tych wszystkich notatek z bloga, zmusza do wewnętrznych przemyśleń, które muszą dojrzeć, zanim zostaną przelane na papier.

Pomyślcie sobie: macie się dobrze, a nagle dowiadujecie się, że macie raka. Wiele osób załamałoby się. Chustka pisze, że jest szczęśliwa PO usłyszeniu diagnozy. Wiecie dlaczego? W końcu miała czas, by bawić się z synem, cieszyć się z życia, posiedzieć w domu albo poleniuchować z Niemężem. Wpisy porażają optymizmem i niewyobrażalną siłą. Wielokrotnie drwiła ze swojej choroby, pisała o niej z humorem (!). Oczywiście nie wyobrażajmy sobie sielanki. Są tu także wpisy pełne pytań, bólu, strachu, czasem gniewu z niemocy i niesprawiedliwości. Jest wiele wpisów związanych z samym leczeniem – to też nie jest takie proste, że dostaje się chemię i już. Końcowe notki są coraz krótsze – Chustka nie miała już siły, co jeszcze bardziej przeraża.

Zanim dostałam tę książkę, postanowiłam poczytać opinie na jej  temat. Znalazłam jeden zarzut – brak oznaczeń stron. Przecież „Chustka” to notki z bloga, to tak naprawdę zapis czyjegoś życia. Nie wyobrażam sobie, że miałabym komuś powiedzieć np.: „to i to jest na stronie tej i tej”. Nie. Życia nie da się zamknąć w strony. Podobnie z brakiem interpunkcji, czy luźnym zapisem zdań. Praca korektora była tu zbędna, bo nie to jest tutaj najważniejsze. W tym przypadku cieszę się, że postanowiono na autentyczność, nie było żadnego „dopieszczania” zapisów Chustki.
Osobiście widzę tylko jedną rzecz, która mnie drażni. Są prawa reklamy, marketingu i całej reszty – wszystko to rozumiem. W notatce od Wydawcy podano informację, że Joanna śmiało pisze o seksie. To taki chwyt, tak? Ludzie na pewno chętniej kupią książkę, jeśli zobaczą słowo kluczowe – wszechobecny seks. Jeśli ktoś spodziewa się pikantnych szczegółów, seksu wylewającego się z kartek, to powinien kupić inną książkę. Owszem, jest trochę wzmianek na ten temat, ale bez przesady, żeby zachęcać tym potencjalnych czytelników.

Wszyscy ciągle za czymś gonimy, często nie mamy czasu na spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Zastanówmy się: kiedy ostatnio pozwoliliśmy sobie na chwilę oddechu, niczym się nie martwiliśmy i mieliśmy czas dla siebie i innych? Niestety, ignorujemy najprostsze rzeczy, wierząc, że jeszcze będziemy mieli na to czas. Nie chcę zabrzmieć patetycznie ani sztucznie, ale po przeczytaniu „Chustki” zadałam sobie takie pytania. Każdemu polecam podobny „rachunek sumienia” – wyjdzie Wam to na dobre.

Można zastanawiać się nad okrucieństwem losu w przypadku historii Joanny i wielu innych osób – niestety nikt z nas nigdy nie dowie się „dlaczego?”. Jednego mogę być pewna: Jej wpisy zmienią życie wielu osób – chorych na raka i tych zdrowych.

 

„Joanna odeszła w poniedziałek 29 października. spodziewałem się tego, ale tęsknota i tak jest dojmująca. życzę każdemu, żeby doświadczył takiej miłości, zaufania i przyjaźni.
Piotr

czy Tobie przydała się Chustka?”

Alicja Knapik

Wykorzystane fotografie Joanny Sałygi oraz końcowy cytat pochodzą z Jej bloga.