Wyobraźcie sobie, że macie 17 lat i wyjeżdżacie z kraju, by poznać świat (jest Wam nieznany, bo nie ma Internetu). Tam widzicie same nowe rzeczy i zwyczaje. Rozwijacie się, pracujecie, a gdy już macie wracać do domu, okazuje się, że w Polsce rozpoczęła się wojna i nie wiadomo, kiedy (i czy w ogóle) wrócicie. Do tego dochodzi ewentualność, że z rodziną stało się coś złego, bo nikt nie odpisuje na listy, a inna forma skontaktowania się jest niemożliwa. Brzmi przerażająco, prawda? Myślę, że nawet dla tych, którzy uwielbiają debaty o tym, że wszędzie jest lepiej, niż tu.
Właśnie w takiej sytuacji znajduje się główna bohaterka książki “Długa droga”, a sam tytuł zwięźle opisuje, czego możemy się spodziewać. Zacznijmy od tego, że Magdalena pochodzi z typowej rodziny tamtych czasów: zadaniem kobiety jest wyjście za mąż, urodzenie dziecka i prowadzenie domu. Takie same priorytety ma przekazać swojej córce i tak w nieskończoność. Odejście od reguł kończy się zerwaniem kontaktów z rodziną – tutaj należy wspomnieć o mojej ulubionej postaci z książki, czyli ciotce Janeczce, która w związku z ogólnym ignorowaniem zasad i nieplanowaną ciążą wyjechała do Francji. Tam ułożyła sobie życie, zajęła się prowadzeniem butiku krawieckiego i to właśnie ona wprowadziła Magdalenę w “nowy świat”, a także zajęła się nią, gdy okazało się, że powrót do domu jest niemożliwy, a rodzice i brat Magdaleny nie żyją. Od tej pory mamy wersję paryską: Madeleine i ciotka Jannine. Zakończenie wojny wcale nie sprawiło, że nasza bohaterka wróciła do domu, wręcz przeciwnie – wyruszyła do Azji. “Zdradzona” przez ciotkę, ze złamanym sercem, samotna, z fałszywym paszportem i zakazem przyznawania się, że pochodzi z Polski.
Podczas podróży Magdaleny jesteśmy świadkami jej dorastania, rozwijania talentów i poznawania innych kultur (co niekiedy zniesmacza Azjatów, a śmieszy czytelnika). Chyba najistotniejszy był pobyt Madeleine w Hotelu Oriental w Bangkoku, bo tutaj rozwija się wątek związany z Micheline Scholl (którą nasza bohaterka poznała jeszcze we Francji). Obie znają swoje tajemnice, których zdradzenie byłoby fatalne w skutkach. Początkowa współpraca zmienia się w terror i wzajemne przepychanki towarzysko-biznesowe. Długa droga trwa i tym razem los rzuca naszą bohaterkę do Tajlandii.
Na każdym kroku wiele się dzieje, a gdy wydaje nam się, że Magdalena znalazła swoje szczęście, pojawia się nowy problem. Jej postać jest tak prowadzona, że nie sposób znudzić się akcją. Właściwie mam tylko jeden zarzut. Bohaterka jest wrażliwa, tęskni za domem i rodzicami, bardzo przeżywa kolejne zawody miłosne, natomiast gwałt nie robi na niej specjalnego wrażenia. Co więcej – później idzie na spotkanie z mężczyzną, który ją skrzywdził. Być może autorka nie chciała skupiać się na tym wydarzeniu, by akcja nie stanęła w miejscu – to jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy.
Gdy w księgarni widzę książki, które już z wyglądu są “babskie”, zawsze mam obawy, że to kolejna kiepska powieść o miłości/rodzinie z dużą domieszką niczego konkretnego i papierowej nudy. W tym przypadku na szczęście nie mogę powiedzieć, że zmarnowałam czas. Każda kolejna kartka przynosiła nowe wydarzenia lub znacząco wpływała na akcję, bo np. okazywało się, że informacje, które mamy w głowie od 500 stron są nieprawdziwe. Czasami obawiam się zbyt dużej liczby bohaterów w książce, ale tutaj wyszło to na plus, bo potęguje efekt podróżowania razem z Magdaleną. Dużo się dzieje i nie ma możliwości przewidzenia jak skończy się historia głównej bohaterki. “Długa droga” urywa się w momencie kulminacyjnym, a resztę możemy sobie dopowiedzieć – choć nie obraziłabym się, gdyby powstała druga część.
Alicja Sikora