Bookeriada

RECENZJA: LILY KOPPEL, "ŻONY ASTRONAUTÓW"

Żony astronautów opowiadają pasjonującą historię wyjątkowych kobiet, których mężowie przyczynili się do podboju kosmosu. Co znamienne, poznajemy zasadniczo dwa oblicza ich życia. Z jednej strony żony zyskały popularność w całej Ameryce, spotykały się z najważniejszymi politykami. Wykreowały styl idealnej towarzyszki astronauty: powściągliwej, perfekcyjnej w każdym calu, całkowicie poświęcającej się karierze męża oraz rodzinie. Ale z drugiej strony rola, jaką mieli odegrać mężczyźni rzuciła cień na ich szczęście. Stres, spowodowanym lękiem o życie najbliższej osoby, nachalność mediów czy wreszcie problem zdrady – oto ciemniejsza strona ceny idealnego wizerunku.

W książce przedstawiono bohaterki, jako normalne kobiety, które mają swoje wady i troski. Każda z nich to odrębna, fascynująca postać, która na własny sposób musi sobie radzić z nagłą presją. Jednocześnie świetnie udało się uchwycić zmiany, zachodzące w kolejnych grupach żon. Początkowo robią wszystko, by zachować pozory idealnej amerykańskiej rodziny. Dopiero kolejne doświadczenia oraz rozczarowania sprawiają, że kobiety zaczynają walczyć o własne szczęście i niezależność, co prowadzi m.in. do pierwszych kosmicznych rozwodów czy aktywności politycznej lub zawodowej. Okazuje się, że za fasadą wzorowej pani domu kryje się mnóstwo dramatów i problemów, o których nikt nie miał odwagi mówić publicznie. Do czasu.

Autorka charakteryzuje swoje bohaterki nieraz za pomocą drobnych epizodów, ujawniających ich przyzwyczajenia, lęki czy marzenia; dramaty przeplatają się z humorystycznymi scenkami. Dzięki temu przypominają osoby z krwi i kości, a nie wspaniałe (choć zupełnie nierealne) pomniki. Jednocześnie silnie została zarysowana ewolucja jaką przeszły: od żon, których jedyną ambicją było godnie wspierać męża, aż po silne kobiety, które gdy trzeba, potrafią wziąć sprawy w swoje ręce. To również świadectwo pewnej epoki, będącej marzeniem o podboju kosmosu; marzeniem pięknym, choć wymagającym ofiar.

Sylwia Kępa