Bookeriada

Recenzja: Marcel Szuplewski i Dawid Tekiela, „Bezużyteczna.pl. Codzienna dawka wiedzy bezużytecznej”

Chyba nie ma nikogo w Polsce, kto ma dostęp do Internetu, a nigdy nie słyszał o Wiedzy Bezużytecznej. Strona szybko podbiła serca internautów, a ciekawostki przedstawiane w formie obrazków z krótkim tekstem nieraz wzbudzały emocje – zwłaszcza gdy autorem był RoundHere. Przez długi czas nikt nie wiedział, kim jest, aż wreszcie WB postanowiła wypełznąć z „internetów” i wydać książkę. Jako autorzy widnieją Dawid Tekiela (założyciel WB) oraz Marcel Szuplewski (wspomniany RoundHere). Pozostaje zapytać, czy warto było zdecydować się na „szturmowanie księgarń”?

Książkę podzielono na kilkanaście rozdziałów, a w każdym znajdziemy całą masę ciekawostek z różnych dziedzin. Astronomia, historia, matematyka, życie gwiazd Hollywood, języki obce, biologia, prawo… – czego tu nie ma. Ich treść jest zgodna z tytułem książki – bezużyteczna, tyle że w tym wypadku nie jest to zarzut, bo każdy, kto choć raz odwiedził stronę Wiedzy Bezużytecznej wie, że obok zdjęcia przedstawiającego koniec Wielkiego Muru Chińskiego pojawia się fotografia Dody z informacją o tym, ile miała lat, gdy straciła dziewictwo. Wystarczy wejść na profil RoundHere’a, by przekonać się, jak ogromna może być pomysłowość niezadowolonych ludzi w wymyślaniu obelg. W książce też nie znajdziemy wprowadzenia do fizyki kwantowej, ale jego przeciwnicy poznają miejsce, w którym nie ma RoundHere’a. Dla niektórych może to być wiedza użyteczna.

W książce nie zastosowano formuły znanej ze strony, tj. fotografia + tekst. Ciekawostki zamieszczono w ramkach, a tylko gdzieniegdzie pojawiają się rysunki autorstwa Pana Rysownika. Spragnieni technologii mogą korzystać z QR kodów zamieszczonych przy niektórych informacjach. Oczywiście tytuł jest pełen humoru, a autorzy musieli poświęcić dużo czasu na przygotowanie treści, ale efektem jest raczej książka-ciekawostka. Można rzucić okiem, można „poheheszkować”, lecz książeczka wpada i wypada z głowy. Po przeglądnięciu należy znaleźć jej jakieś inne zastosowanie (np. podkładkę pod szklankę, wachlarz – zgodnie z sugestią wydawcy) lub komuś oddać, by ktoś inny miał problem z zalegającą książką. Zamierzona bezużyteczność i śmichy-chichy to jedno, ale wydanie na to 29,90 zł (cena katalogowa) jest kompletnie bezsensowne i niepotrzebne. Strach się bać kolejnych szturmów księgarń w wykonaniu tzw. „gwiazd” Internetu…

Alicja Sikora