Bookeriada

Recenzja: Sabina Waszut, „Bar na starym osiedlu”

Sabina Waszut to laureatka wielu konkursów literackich, a także propagatorka śląskiej kultury, którą w przemyślany i przyjemny sposób ukazała w swojej najnowszej książce „Bar na starym osiedlu”. Akcja powieści rozgrywa się właśnie na Śląsku, a dokładniej na chorzowskim osiedlu, gdzie wszyscy się znają, a do obcych podchodzą z dystansem.

Główną bohaterką jest Ola Kieś, której w przeciągu kilku dni cały świat wali się na głowę. Traci dobrą pracę w Warszawie, rozstaje się z partnerem, a na dodatek dostaje wiadomość o otrzymaniu dziwnego spadku znajdującego się w Chorzowie – z całą pewnością tonącego w długach – po dawno niewidzianej babce. Ola decyduje się na powrót w rodzinne strony – na Śląsk, z którego przed dwudziestu laty uciekła wraz z matką. Jeszcze nie wie, czy jest to chwilowy stan rzeczy, czy jednak zostanie tak na dłużej, ale podejmuje decyzję o zmianie swojego życia i przyjmuje spadek po babce, którym okazuje się tytułowy bar na osiedlu. Pozostaje jej odnaleźć siebie i rozprawić się z bolesną przeszłością.

Książka jest bardzo pozytywna i przyjemna. Czyta się ją szybko, powiedziałabym, że wręcz pochłania (wystarczył jeden chorobowy wieczór ). Autorka w bardzo sprytny sposób przekazała czytelnikowi chociaż namiastkę Śląskiej kultury wraz z gwarą. Jedynym moim zarzutem może tu być fakt, że w książce nie znalazło się więcej śląskich przepisów, aczkolwiek po jej przeczytaniu nabrałam ochoty na sałatkę ziemniaczaną (oczywiście ze śledziem). Uderzające jest też zderzenie światów – nowoczesnej, zimnej Warszawy i starego, ciepłego Śląska. Człowiek czytając zdanie po zdaniu, uzmysławia sobie, co tak naprawdę w życiu jest ważne.

Prosty i zwyczajny pomysł został przekształcony przez autorkę we wciągającą opowieść traktującą o naszych najskrytszych tęsknotach i przywiązaniu do rodzinnych stron, a także o radzeniu sobie z przeszłością i relacjami międzyludzkimi. Największym atutem powieści jest to, że jest ona niezwykle realistyczna! Nieprzesłodzona. Taka… zwykła historia, która mogłaby się przydarzyć każdemu z nas.

Joanna Baster