Jakiś czas temu pisałam o książce “Banany z cukru pudru” (kliknij, by przeczytać recenzję), a teraz przedstawiam “Zeszyt Bananowy. Babciu! Dziadku! Proszę, opowiedz mi!”, który w pewnym sensie jest drugą częścią, choć słowo “uzupełnienie” wydaje się znacznie trafniejsze.
Okładka “Zeszytu” nawiązuje do “Bananów” – również wygląda jak stary zeszyt, ale nie znajdziemy tu kolejnych wspomnień najstarszych mieszkańców Sadyby. Autorki zdradziły nam w wywiadzie (kliknij, by przeczytać wywiad), że najczęstszą reakcją Czytelników “Bananów” było przywoływanie w pamięci dzieciństwa – własnego, rodziców i dziadków. “Zeszyt” jest odpowiedzią na te naturalne reakcje i może zapoczątkować wielogodzinne rozmowy dziadków z wnukami. Książeczka jest kierowana głównie do dzieci (tj. wnuków), ale gdybym tylko mogła usiąść z Babcią i zadać jej wszystkie pytania z “Zeszytu”, nie przejmowałabym się, że mój PESEL nie jest już pierwszej świeżości.
Na samym początku należy wypełnić “Paszport Babci/Dziadka”, w którym podaje się podstawowe dane osobowe (np. data urodzenia, wzrost, nazwisko panieńskie). Potem rozpoczyna się podróż w czasie – pojawiają się tematy pradziadków, ważnych uroczystości rodzinnych, codzienności (np. ubrania, zakupy, zwierzaki, a nawet szkolne psoty). Pod każdym pytaniem wydzielono sporo miejsca na wpisanie odpowiedzi. W przypadku “młodszych wnuków” jest to świetne połączenie zabawy, nauki interesowania się przeszłością oraz umiejętności słuchania. Samo notowanie jest też dobrym ćwiczeniem pisania. Autorki przewidziały również miejsce na wklejanie zdjęć lub zrobienie rysunków, dzięki czemu każdy “Zeszyt” będzie wyglądał inaczej. Tak prezentuje się wnętrze książeczki:
Co ważne, w książeczce można śmiało rysować kredkami, pisakami itd. Wspominam o tym, ponieważ nieraz spotykałam się z książkami, w których też trzeba było coś wypełniać, ale autorzy zapominali o dobraniu odpowiedniego papieru, więc wszystkie malunki i bazgrołki po prostu się rozmazywały. Tutaj nam to nie grozi – zapisane wspomnienia nie spłyną. Rozpoczęcie uzupełniania nie wiąże się też z “walką” o wygodne rozłożenie książki (a “atakujące” kartki też są często wadą wydawnictw do wypełniania lub rysowania). Podsumowaniem tych zalet jest jeszcze jedna – cena, która nikogo nie odstraszy.
Najpierw przyszło mi do głowy, że ta książka jest idealnym pomysłem na prezent z okazji Dni Babci i Dziadka. Tak naprawdę nie potrzeba żadnej okazji, by usiąść i chwilę porozmawiać. “Zeszyt Bananowy” to świetny towarzysz takich chwil, a każda zapisana kartka będzie kiedyś niezwykłą pamiątką.
Alicja Sikora