Alicja Sikora

Gdybym była postacią literacką… byłabym Kotem z „Alicji w Krainie Czarów”. Po wielu latach czystej nienawiści do owej książki („Masz na imię Alicja? To pewnie jesteś z Krainy Czarów!”), nastąpił zwrot akcji i zapoznanie się z „wrogiem”. I tak oto poczułam silną więź z Kotem – przyznaje się do obłąkania, pojawia się i znika, chadza własnymi drogami, właściwie niewiele o nim wiadomo, a poza tym ma słabość do dziwnych zachowań (np. jak ściąć komuś głowę, skoro składa się tylko z niej?). „Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika”. Idealnie!
A gdy następuje powrót ze snu, włóczę się po mieście, czekam na truskawki, załamuję czasoprzestrzeń jeżdżąc pojazdami MPK, zajmuję się różnymi sprawami na poważnie i nie tylko, wlewam w siebie hektolitry kawy, celebrując żywot mola książkowego.

Ola

Aleksandra Byrska

Jeśli mam coś naprawdę wspólnego z jakąś postacią literacką to jest to zapewne Bella z „Pięknej i Bestii”. Poza zbieżnością koloru włosów występuje również zbieżność w zamiłowaniu do bibliotek i innych pomieszczeń zawierających w sobie duże ilości książek. Zawsze zaczytana i nieprzytomna, bardzo uparta.
Studiuję krytykę literacką na Uniwersytecie Jagiellońskim. Sen i czarna herbata to moje nałogi. Pomieszkuję w krakowskich kawiarniach i zawsze tęsknię za tymi we Lwowie. Interesuję się fotografią.

ola

Aleksandra Lizak

Gdybym miała utożsamić się z bohaterem wybranej książki, to byłby to pies Enzo ze „Sztuki ścigania się w deszczu” Gartha Steina. Już wielokrotnie powtarzano mi, że posiadam zdolności detektywistyczne :). A ja po prostu uważnie patrzę. Mojej czujności nie uśpią wykwalifikowani specjaliści od marketingu, a obserwacja człowieka od strony jego wnętrza to prawdziwe wyzwanie. Dlatego tak trudno ścigać się po mokrej drodze, bo trzeba wziąć odpowiedzialność za siebie i innych. Nie każdy chce, nie każdy potrafi. Enzo zaryzykował, patrzył sercem i serce w drugim dostrzegał, był zawsze wierny.
Na co dzień kocham grać na pianinie, łapać każdy promień słońca, jeździć na rowerze i piec pyszne ciasteczka.

Ania

Anna Kokoszka

Ze wszystkich postaci literackich najbardziej przypomina Doktora Jekyll i Mr Hyde’a. Uważa, że jest księżniczką Disneya i wszystko jej wolno, jednocześnie jej samodyscyplina przypomina wojskową musztrę.
W tym samym czasie słucha audiobooka z nagraniem książki Beaty Pawlikowskiej, po raz setny wraca do Trylogii Sienkiewicza i ogląda Grę o Tron żeby sprawdzić wierność ekranizacji z książką.
Chciałaby żyć w czasach Jane Austen, ale boi się, że nie zniosłaby życia bez znajomości reportaży Szczygła, Tochamana i Hanny Krall.

Ewelina

Ewelina Tondys

Gdybym mogła być postacią literacką, wybrałabym Małgorzatę Nikołajewnę: trzydziestoletnią kobietę, która ma w sobie coś nieziemskiego. Jest piękna i inteligentna. W Małgorzacie urzeka mnie jej nieprzeciętność, mądrość, spokój, opanowanie, wyjątkowy sposób myślenia. Imponująca wydaje się jej swoboda w kontaktach ze światem nadprzyrodzonym. Samotność i niesprecyzowane pragnienia popychają ją do szukania prawdy, a w konsekwencji ocalenia najbliższego człowieka. Gdy jest o czymś przekonana, działa z pewnością i determinacją, nie oglądając się za siebie. Czerpie siłę z wiary w autentyczność swoich uczuć. Bezkrytycznie ufa swojej intuicji. Nie wątpi w słuszność swoich racji. Jest konsekwentna, zdeterminowana, uparta, silna. Małgorzata to osobowość, która fascynuje i która do końca pozostaje tajemnicą.

baster

Joanna Baster

Wybierając spośród setek bohaterów, którzy pozostali mi w pamięci najbardziej identyfikuję się z Mercedes Thompson. Zwykłym, szarym kojotem, który wpadł pomiędzy stado wkurzonych wilków i potrafił się przystosować do zaistniałej sytuacji bez zatracania swojej prawdziwej natury. Tak samo jest ze mną. Zastanawiając się nad tym, co powinnam tu napisać, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę, to jestem kameleonem, który za każdym razem  przystosowuje się do otaczających ją ludzi. Wśród znajomych jestem wiecznie uśmiechniętym Basterem, który zawsze palnie jakąś głupotę, z której można się pośmiać. W oczach rodziny jestem poważną studentką UJ. Natomiast w swoich własnych oczach jestem kimś, kto w wolnym czasie lubi się odciąć od normalnego świata i pogrążyć w świecie fantastycznym. Może dlatego najczęściej sięgam po książki fantasy, zwłaszcza te, które wyszły spod pióra polskich, rosyjskich i ukraińskich pisarzy.

joannaonas

Joanna Broniewska

Jest Włóczykijem – lubi wyłączyć czasami cały otaczający ją świat, ukryć się za kapeluszem, otworzyć książkę i, zaciągając się fajką, przenieść się w świat ukryty za literami.
Swojego życia nie wyobraża sobie bez dobrego jedzenia, wina, muzyki, książek i podróżowania (najlepiej gdy to ostatnie zawiera w sobie wszystkie poprzednie). Jest ciężkim przypadkiem cierpiącym na wanderlust – z trudem przychodzi jej usiedzenie w jednym miejscu dłużej niż miesiąc, a swoje życie jest w stanie zmieścić w 34-litrowym plecaku, który pozostaje wiernym kompanem jej każdej podróży.
Oficjalnie figuruje jako lingwistka i krakuska, nieoficjalnie jest obywatelką świata, której zainteresowania sięgają daleko poza językoznawcze kręgi.

Joanna Roś

Gdybym była postacią literacką, to na pewno kobietą z wiersza Williama Carlosa Williamsa, której mężczyzna chciał tylko powiedzieć, że zjadł śliwki, które były w lodówce.
I nie gniewałabym się. Tak mu smakowały. Były takie słodkie i zimne.
Nie chcę zgodzić się z Sartre’em. Z Camusem nie potrafię.
Czasem piszę wiersze.
W małym pokoju przy bulwarach bawię się z przyjaciółmi w Teatr Gorzkie Etcetera.

Justyna

Justyna Techmańska

Gdybym była postacią literacką, byłabym Vianne z Czekolady J. Harris. Tak jak ona nigdzie nie zagrzewam miejsca, duszę się w wielkim mieście i jestem ciekawa świata, ludzi oraz kultur. I, oczywiście, nie wyobrażam sobie życia bez czekolady.
Na co dzień czytam książki – studiuję filologię polską i zachwycam się Krakowem.

karolina

Karolina Baran

Gdybym była postacią literacką to byłabym Ewą ze „Śniegu” Przybyszewskiego. Właściwie już teraz jesteśmy do siebie tak podobne, że byłaby to formalność. Tyle jest we mnie niepokoju i niezdecydowania, co w niej. Mój prywatny, wewnętrzny pejzaż jest równie mroczny, nieprzyjazny i odpychający. To nie zmienia faktu, że na co dzień jestem zawsze zajętą studentką polonistyki zafascynowaną minionymi epokami. Wielbię styl retro, wszystko co vintage, stąd moja bytność w Krakowie – nie ma bardziej retro miasta w Polsce. Zawsze jestem chętna, by powłóczyć się po nim w celach czysto estetycznych, ewentualnie wybrać się do jakiegoś przybytku kultury (tak, to jest zaproszenie na małe rendez vous).

Sabina

Sabina Bienia

Na pewno chciałabym wcielić się w postać, której historia obfituje w przygody i niebezpieczeństwa. Jedną z takich osób mogłaby być Hermiona z „Harrego Pottera”. Oprócz przygód jej życie wypełnione jest magią. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Czasy kiedy uczy się w Hogwarcie są przełomowe w dziejach Magicznego Świata. Ma szansę być w centrum zmian i sama je tworzy. Ma wpływ na dziejące się zdarzenia. Ale z drugiej strony chciałabym mieć zawsze taką przystań jak bohaterki „Kobiet z Czerwonych Bagien”. Urokliwe nostalgiczne miejsce, pełne bliskich osób ich zrozumienia i akceptacji, a czasem rad i ostrej oceny. Heimat, gdzie zawsze można wrócić, odpocząć od życia, jego biegu, wyleczyć rany i być sobą ze wszystkimi defektami.
Na co dzień studiuję, przemieszczam się ze Śląska do Krakowa, tańczę, słucham i przede wszystkim czytam ;).

Sylwia

Sylwia Kępa

Gdybym miała być postacią literacką to stałabym się pewnie Aurelią Jedwabińską z cyklu Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz. Coś mnie chyba łączy z tą tajemniczą, nieco milczącą dziewczyną, która pojawia się i znika. I lubię Aurelię właśnie za to, że nie musi dużo mówić, by wszystko było jasne. Na razie studiuję filologię polską. Kocham słowo pisane, więc zawsze pod ręką muszę mieć i coś do pisania. Inaczej się nie da. Zaś książki to moja wielka miłość, która cały czas kwitnie, i kwitnie – z pożytkiem dla regałów w moim pokoju.

Sylwia

Sylwia Sulikowska

Literacko skaczę z kwiatka na kwiatek. Czasem kryminał, czasem nauka. Miłość do bohaterów literackich u mnie jest dość ulotna i nie utożsamiam się z nikim na stałe. Dziś wybrałabym profesora Challengera, odkrywcę zaginionego świata, ale wczoraj był to kapitan Grant, Woland, Francis Dolarhyde, Sherlock Holmes, Otto Lidenbrock… Zasadniczo szukam postaci, które osiągnęły więcej niż inne i stoją ponad całym światem.
Większość mojego życia kręci się wokół słowa. Jak nie czytam, to piszę, jak nie piszę, to czytam. Badam, analizuję, przewracam każdy tekst do góry nogami. Mój konik to literatura kryminalna, którą skrycie także tworzę pielęgnując w marzeniach grafomański plan podbicia rynku wydawniczego. Robię też milion innych rzeczy, na których kompletnie się nie znam, ale ślepo wierzę w to, że robię je doskonale. Od megalomanii odpoczywam popołudniami, w czasie poobiednich drzemek.

rafaldobry

Rafał Czekański

Gdybym miał być postacią literacką, z całą pewnością byłbym skrzyżowaniem Włóczykija z Samsonem Miodkiem. Umiłowanie przyrody mam chyba we krwi, moim drugim domem są i zawsze będą Góry Sowie, u podnóża których się wychowałem. Co do olbrzyma, cóż. Ciężko znaleźć kogoś, kto bardziej odpowiada mi zarówno aparycją, jak i charakterem. Z wierzchu wielki przygłup, który potraktowany jak przygłup, uraczy cię ciętą ripostą, którą poczujesz w piętach. „Zawsze skromny”, z ogromnym dystansem do siebie i otaczającej go rzeczywistości.

Kasia

Katarzyna Figiel

Jaką postacią literacką mogłabym być? Z jednej strony utożsamiam się z Jane Eyre – niezłomną w poszukiwaniu swojej drogi, nieznośnie upartą, waleczną, za nic nie dającą się zniewolić, a przy tym owianą aurą tajemniczości. Z drugiej strony drzemie we mnie duch Phileasa Fogga z 80 dni dookoła świata – żądny przygód i poznawania tego, co nowe, chochlik. To on pcha mnie ciągle w nowe rejony świata i chyłkiem podrzuca do głowy różne, czasem najbardziej szalone pomysły.

Książkowo nie lubię się ograniczać: z takim samym zapałem czytam filozoficzne przypowiastki, literaturę popularną, science fiction, książki dla dzieci i młodzieży, fantasy, jak i reportaże. Szukam tego, co mnie zachwyci: pomysłu, wizji, zdania, które utkwi w głowie na długo. Dlatego też nigdy nie odkładam książki w połowie, nawet najgorszej daję szansę do końca – przecież to COŚ może pojawić się na ostatniej stronie!