Każdy z nas ma jakieś swoje dziwactwa. W moim przypadku jest to m.in. prowadzenie rozbudowanych, wewnętrznych dialogów. Udział biorą zwykle dwie osobowości: jedna w miarę normalna i ogarnięta, a druga marudząca, czepiająca się i szukająca dziury w całym. Tym razem właśnie na tym będzie opierała się recenzja książki. Oto zapis mojej rozmowy z samą sobą na temat książki „W okupowanym Krakowie”:
Rozmowa początkowa
Osobowość Ogarnięta (O): To co, poczytamy coś? Co tam mamy na półce?
Osobowość Marudząca (M): To może coś lekkiego?
O: Jak zawsze po linii najmniejszego oporu. Nie bądź cieniasem. Bierzemy „W okupowanym Krakowie” i nie dyskutuj.
M: Na pewno? Temat jest ciekawy, ale to praca naukowa…miejże litość! Mało się naczytałyśmy prac doktorów, profesorów i nie wiem kogo jeszcze? Może poczytamy program telewizyjny albo rozwalimy krzyżówkę?
O: No to co, że praca naukowa. Widzisz, powiedziałaś „miejże”, a to takie krakowskie! Wpisałaś się w tematykę.
Rozmowa w trakcie czytania
M: Nie masz wrażenia, że w Krakowie wcale nie było tak źle? A ostatnie zdjęcie w książce już w ogóle nie pasuje do wojennych klimatów?
O: No nie wiem…może i było lepiej niż w Warszawie, ale sama powiedz – chciałabyś tułać się po różnych mieszkaniach, mieszkać z obcymi ludźmi w skrajnej ciasnocie albo bać się niezapowiedzianej wizyty Niemców? A co do zdjęcia – chyba nie sądzisz, że młodzież nagle przestała się bawić, chodzić na plażę, czy zakochiwać się.
M: Wiesz o co mi chodzi! O wojnie zawsze mówiono nam tylko w jednym aspekcie, a uśmiechnięci młodzi ludzie na plaży w Krakowie (!) nie pasują do podręczników z historii. Mówiono nam o czymś zupełnie innych i jakoś nigdy nie wpadło mi do głowy, że mogło być inaczej. Moda na opalanie albo ubrania szyte na zachodnią modłę? Słyszałaś o czymś takim na lekcjach w szkole?
O: A tak się broniłaś przed tą książką. Masz szczęście, że ją przeczytałyśmy. A z innej beczki – co pomyślałaś o różnych planach Niemców, np. zabudowania Błoń?
M: Ta książka to trochę wycieczka po Krakowie. Plany zabudowań Błoń, usunięcie pomnika Mickiewicza, zakaz wstępu do niektórych parków i na Wawel. Wiedziałam o tym wcześniej, ale tutaj jest to ciekawie pokazane – jakie były reakcje zwykłych mieszkańców Krakowa. Marnie kończył pijaczek, który miał siłę dotrzeć tylko do ławki w Parku Krakowskim…
O: No! Powinni doceniać, że dzisiaj najwyżej zwinie ich Straż Miejska. Najlepsza była reakcja na usunięcie naszego Adasia z rynku! Krakusi potrafią dobitnie pokazać, że coś im nie pasuje!
Rozmowa po przeczytaniu
M: No i tak: mamy omówione wszystkie aspekty życia codziennego. Nawet nie mam do czego się przyczepić, bo kolejne rozdziały były logiczne i spójne.
O: Dobrze, raz nie będziesz marudzić.
M: Przyczepię się! Czcionka trochę utrudniała czytanie, bo linijki są zbyt blisko siebie.
O: Prace naukowe zawsze takie są, więc nie wiem czego się spodziewałaś – czcionki na połowę strony i słonika do pokolorowania? W tym przypadku powinnaś docenić coś innego. To chyba pierwsza czytana przez nas praca naukowa, którą przyjemnie się czyta, bo nie jest napuszona.
M: Racja! Do tej pory zawsze miałam wrażenie, że naukowcy-autorzy mają zapisane w umowach, że muszą udowodnić czytelnikowi, że jest kretynem. I jeszcze jedno – zwróciłaś uwagę na bibliografię?
O: Nasze bibliotekarskie dusze z sową na ramieniu nie mogły tego przeoczyć! Ilość wykorzystanych źródeł jest imponująca. Aż boję się wiedzieć, ile czasu autorka spędziła w bibliotekach. Do tego wykorzystywanie pamiętników zwykłych mieszkańców – prawdziwy wehikuł czasu. 🙂
M: Jak kiedyś powstanie wehikuł, to będziemy wiedziały jak poradzić sobie z Niemcem, który dostanie u nas mieszkanie, albo jak dogadać się z niemieckim urzędnikiem, mimo że nie znamy języka. Wiesz co? Teraz będziemy zamęczać znajomych ciekawostkami o Krakowie!
O: Tak, już widzę te oczy jak pięciozłotówki! 😀
Na tym zakończyła się wewnętrzna rozmowa. Pozwolę sobie jeszcze na apel do Autorki „W okupowanym Krakowie” – proszę o więcej takich książek! Mogę nawet dostarczać Pani prowiant i termosy z kawą do bibliotek, aby umilić czas poszukiwań materiałów.
Alicja Knapik