Naszym zdaniem
O sile rodziny, pośród której pojawia się chore dziecko i heroicznej walce Matki o zdrowie swojego syna. Książka przekonuje, że nadzieja umiera ostatnia.
Według niektórych powinien już nie żyć… On liczy, śpiewa, posługuje się skomplikowanymi wyrażeniami słownymi, uwielbia czytać numery rejestracyjne samochodów i kocha szarlotkę! Jurek Halski – pięciolatek, u którego wykryto glejaka złośliwego – i cała jego rodzina (wraz z kilkoma Aniołami) są przykładem na to, że nadzieja umiera ostatnia.
Jurka naprawdę wszyscy kochają do szaleństwa. To czuć nawet na kartach książki, gdzie tak naprawdę rodziny nie zna się osobiście. Od samego urodzenia był oczkiem w głowie Rodziców, Babć, Dziadków, Lekarzy i wszystkich Ciotek, również tych przyszywanych, a nazywanych przez Jurka Aniołami. Przez pięć lat przeżył więcej niż niejeden dorosły doświadczy w ciągu całego swojego życia.
Ale – kto będzie chciał poznać historię Jurka, sięgnie po książkę.
Ja chciałabym zwrócić uwagę na ciekawy zabieg, który zastosowała autorka. Brygida Grysiak oddała w książce głos Jurkowi. To on opowiada swoją historię od początku do końca. Może nie wszyscy będą zachwyceni – momentami język jest bardzo prosty i wręcz słyszy się w tle głowy dziecięcy głosik wypowiadający poszczególne zdania. Dla mnie to świetny pomysł na rozładowanie napięcia i dramatyzmu jakie tematycznie niesie ze sobą książka:
„Pierwszy miesiąc był książkowy. Tak mówi Mama. Tak się podobno mówi, kiedy nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Dziecko ładnie je, śpi oraz rośnie. Ładnie jadłem, spałem oraz rosłem, więc wszyscy byli szczęśliwi. Jurek rozwija się książkowo. I taki jest śliczny – mówili”.
Jurek jest silny i nawet wspomnienia o bólu przyjmuje z wielką pokorą. Myślę, że gdy dorośnie i sam ze zrozumieniem przeczyta książkę o sobie, podziękuje autorce, że z takim poświęceniem wniknęła do jego świata choroby, cierpienia, ale i wielkiej miłości. Bo prosty język nie oznacza infantylnego przekazu. W tym przypadku ma ogromną wartość i pozwala bliżej i łatwiej zrozumieć przeżycia domowników, pośród których pojawia się schorowane dziecko.
Wbrew pozorom, mimo smutnej tematyki, książka naładowana jest pozytywną energią, z której zaczerpnie każdy czytelnik. Przeczytać warto.
Dobra rada dla wrażliwców: paczka chusteczek nie wystarczy…
Aleksandra Kaczmarek