10 czerwca 2017 roku podczas uroczystej gali, która odbyła się w Centrum Kongresowym ICE Kraków ogłoszono nazwisko tegorocznego laureata Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. W tym roku kapituła przyznała nagrodę w tylko jednej kategorii – za tom wydany oryginalnie po polsku w roku 2016.
W tym roku kapituła pod przewodnictwem Joanny Orskiej zdecydowała się przyznać nagrodę w wysokości 100 000 zł Marcinowi Sendeckiemu za tom „W” (Biuro Literackie, 2016). Nagrodzony poeta otrzymał także statuetkę projektu Terenu Prywatnego.
Galę poprowadziła krakowska aktorka Ewa Kaim, a uroczystość zakończył koncert zespołu Stubbornly Absent– z nowej płyty „Commemoration – A Tribute to Wisława Szymborska”, zawierającej interpretacje wierszy Szymborskiej w przekładzie na język angielski.
Marcin Sendecki – urodzony w 1967 w Gdańsku. Poeta, dziennikarz, krytyk literacki, związany m. in. z „bruLionem”, „Przekrojem”, „Gazetą Wyborczą”. Debiutował w roku 1992 tomem Z wysokości. Opublikował kilkanaście książek poetyckich. Czterokrotnie nominowany do Nagrody Poetyckiej Silesius (2009, 2010, 2011, 2012 za tomy Trap, 22, Pół i Farsz), laureat tejże za tom Przedmiar robót (2015). Nominowany również do Nagrody Literackiej Gdynia (za Farsz, 2012). Za tom W wyróżniony Nagrodą „Odry”.
Joanna Orska, przewodnicząca Kapituły Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2017 (laudacja):
Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej za rok 2017 dostaje książka „W” Marcina Sendeckiego – chociaż za tą książką stoi inna kobieta, a także wiele innych kobiet i mężczyzn. Kobietą, której obecność można wyczuć szczególnie mocno, jest oczywiście Krystyna Miłobędzka. Sam bohater naszego wieczoru nazwał ją kiedyś z wdzięcznością „królową poezji”. Zobaczymy ją w krótkich, skoncentrowanych tekstach na zupełnie inny sposób – bo w „W” inny człowiek, zamieszkujący inną przestrzeń, wpisuje swoją intymność, codzienność, w wers – rządzący się własnym, pełnym sensu rytmem. Tak jak u Miłobędzkiej o wartości wiersza decyduje nasz udział w poetyckim procesie budowania, konstruowania świata ze słów, tak też Sendecki włącza nas „W” – w świadkowanie temu, jak świat zanika i rozmazuje się w pamięci ledwo trzymającej się wersu, porządkującego pomysłu, znanego cytatu czy szlagieru, powracającego nagle, niczym z dalekiej podróży. „W” byłoby książką o trudnym do opisania wrażeniu „osuwania się” świata, osuwania się w pamięci istotnych kiedyś znaczeń, od-suwania się od porządkujących doświadczenie pamiątek i zdjęć niosących w sobie wielką chwilę niezwykłej urody… kiedy wydawało nam się, że świat się zaczyna, podczas, gdy on się właśnie kończył i nigdy miał nie wrócić: „Między medycyną a socjologią/ na oddziale neurologii w Tomaszowie czytałem Wojnę peloponeską…”, „Tyleśmy się lat obijali/ po Wiejskiej…”, „Kiedy obudziłem się, w marszu,/ za bramą Huty Warszawa…”, „Na Jarzębskiego/ u Pawła Maja/ trzymaliśmy/ bibułę w tapczanie…”
Niestety całą tę treść najlepiej widać z dystansu. Kiedy pamięć bezpowrotnie zanika – a my próbujemy ją jednak zatrzymać – bardzo starym sposobem okazuje się mnemotechnika. Rytm zdań Sendeckiego, w których zamknięte zostają urwane, błyskające w świetle wiersza, jak w błysku flesza, obrazki, stanowi właśnie taki wysiłek upamiętnienia, czego to nie było pewnego razu w Warszawie. „Nic nie widać/ popatrzcie” mówi jeden z ostatnich wierszy, może nawet śmiesząc – choć zapominanie śmieszne nie jest. Śmiejemy się, kiedy ktoś nie może sobie czegoś przypomnieć – ale czasem też pamiętamy rzeczy przez wzgląd na to, że są śmieszne. Jak kiedy dzieci wybiegają na całkowicie przykryty śniegiem świat, wołając: „Nic nie widać// Popatrzcie”.
Innego wymiaru nabierają te słowa w tomie poety, który wykrawa je ze świata i wkleja na pustą stronę książki, kiedy bielą przykrywającą kształty staje się kartka – przysłaniająca jak całun te boskie chwile, w których przychodzi Karolina i przynosi czereśnie. Wyświetla precyzyjnie jak jedyna, umożliwiająca ich utrwalenie klisza, zapamiętująca w rytmie i układzie słów sensualne zjawisko. W zmysłowy zapis – a „estetyka” to właśnie zmysłowość – a więc w ciało wiersza – wbudowane zostaje to, co powinno się zapamiętać. To jednak nieuchronnie zanika w bieli aż do niewyraźnego zarysu jednej, dwóch linijek.
W „W” Sendecki nie tylko opowiada o swojej Warszawie; pyta także, jakie znaczenie może mieć dla nas książka z wierszami. Trochę na to pytanie odpowiada, by nie zostawić nas całkiem z niczym wobec zdań ściszonych, krótkich, przypominających bardzo małe organizmy. Rzucamy się do nich w pogoni za znaczeniem i odsuwamy z pewną irytacją. Sensy bowiem rozbiegają się, rozpływają, nie trzymają się słów – albo trzymają się ich na tyle dyskretnie, że wydaje się to nie mieć znaczenia. I tak zostajemy – z lupą w ręku czy też szkłem w oku – wobec bieli irytującego zapominania.
Paulina Małochleb, sekretarz Nagrody im. Wisławy Szymborskiej:
Nagradzając Marcina Sendeckiego, kapituła Nagrody pragnie podkreślić funkcję języka poetyckiego, który służy nie tylko do zapisu pewnych doświadczeń, ale też do ich transformowania, przekuwania w formę bardziej skomplikowaną, mniej jednoznaczną. Sendecki potrafi uprościć język i wzbogaca wiersz.
Poezja Sendeckiego wywodzi się z ducha awangardy, słychać w niej dzisiaj odległe echo fascynacji poetami amerykańskimi, których poeta czytał i tłumaczył w czasach „brulionu”. Stąd właśnie wywodzi się głębokie osadzenie w życiu prywatnym poety, widoczne w większości tekstów. Niektórzy usłyszą w jego poezji wyrazisty, mocny rytm, rytm wywodzący się albo z tradycji romantycznej albo z tradycji – zaskakująco – młodopolskiej:
Tani skrót
Huczny rym
Krzywy metr
Z tylu zim
Jeden metr
(14.)
Niektórzy podkreślają rolę „W” – bo Sendecki wciąga nas w poezję, w wiersz, w pamięć. Potrafi mówić wprost i unikać dosłowności czy automatyzmu.
Niektórzy zarzucają Sendeckiemu skrótowość, nadmierną kondensację – tymczasem „W” powinniśmy czytać jako poemat – to nie jest zbiór wierszy przypadkowych, zebranych w tomie dlatego, że powstały w ciągu ostatnich kilku latach. To jest bardzo precyzyjna robota poetycka, każdy wiersz ma tu swoje miejsce, kieruje ku kolejnemu.
Laureatami I edycji Nagrody byli Krystyna Dąbrowska za tom Białe krzesła i Łukasz Jarosz za tom Pełna krew (2013), w II edycji nagrodzona została Julia Hartwig za tom Zapisane (2014), w III edycji Nagrodę otrzymali Jacek Podsiadło za tom Przez sen oraz Roman Honet za tom świat był mój, w 2016 laureatami Nagrody zostali Jakub Kornhauser za tom Drożdżownia oraz Uroš Zupan za tom Niespieszna żegluga (oraz tłumacze tego tomu na język polski: Katarzyna Šalamun-Biedrzycka oraz Miłosz Biedrzycki).
Źródło: materiały prasowe, fot. Kuba Ociepa, więcej: http://nagrodaszymborskiej.pl/.