Naszym zdaniem
Temat komiksów? Jak zawsze na topie! Popularnością cieszą się zwłaszcza te, które dały inspiracje powstałym serialom, np. Stranger Things, The Walking Dead czy wszystkim dobrze znane uniwersum Marvela . Platforma stream’ingowa- Netflix także nie pozostaje w tyle z wszelkimi rodzajami literatury. Niektórym z nas może przyjść do głowy ekranizacja (nie)sławnego filmu 365 dni. Ale! tym razem Netflix stanął na wysokości zadania. Zainspirował się komiksem Hamish’a Steele’a pt. Martwy punkt. Próba obserwatora. Czy warto? Przekonajmy się…
Pierwsze wrażenie
Mając w rękach pierwszy raz Martwy Punkt, od razu zachwyciłam się okładką. Pełnia kolorów przykuwa wzrok i idealnie prezentuje się na półce z komiksami, otrzymując zaszczytne miejsce 'przed szereg’. Książka nie jest długa, ma nieco ponad 200 stron. Przez grubość kartek wydaje się, że jest grubsza, ale nie warto się zniechęcać. Pierwsze wrażenie- zaciekawienie. Jak wygląda jego treść?
Barney, przyjaciel Normy, za jej zasługą dostaje pracę w parku rozrywki. Jednak nie takim zwyczajnym! Miejsce, którym zarządzają, jest pełne demonów, nadprzyrodzonych istot, które przywędrowały tam z kręgów piekielnych (lub anielskich) za pomocą portalu. Komiks podzielony jest na kilka rozdziałów, które skupiają się na kolejnych przygodach Barneya, Normy oraz ich towarzysza, którym jest… gadający, magiczny pies Barneya- mopsik Pugsley. Przez ich potyczkę z królem demonów, pies otrzymuje swoje nietypowe zdolności, które niekiedy sprawiają im wiele problemów (jak zamienienie Barney’a i Normy w zwierzęta), ale również wybawia ich z opresji demonicznych istot.
Osobiście, moją ulubioną postacią jest przyjazny demon- Courtney, który początkowo chciał wykorzystać ich ciała dla króla demonów, ale okazuje się pomocny i przydatny. Jest ambasadorem wymiaru siódmego (wymiar demonów), który jak czytamy z krótkiego opisu postaci, nie lubi np. warzyw.
Różnorodność bohaterów
Każdej z postaci (nawet autorowi) przysługuje krótki opis, z którego dowiadujemy się: jakie nosi imię, czym się zajmuje, co lubi lub wręcz przeciwnie, a także ich zaimki. Przykładowo zaimki Normy to: ona/jej. A Courtney: onu/jenu. Tak również zwracają się do demona bohaterowie. Autor normalizuje w Martwym Punkcie uczęszczanie na terapie oraz występowanie wokół nas osób ze społeczności LGBTQ+. Uświadamia nas, że każdy jest inny i na swój własny sposób wyjątkowy. Poruszony jest nawet temat rodziców tej samej płci, gdy nauczyciel w szkole stwierdza, iż należy akceptować wszystkich.
Tak, tak i jeszcze raz TAK! Komiks Martwy Punkt jest najlepszym rysunkowym dziełem, jakie czytałam w tym roku. Skierowany jest zarówno do młodszych czytelników jak i starszych, co mogę potwierdzić, iż całość przeczytałam (WCHŁONĘŁAM) za jednym razem, bez odrywania wzroku od kartek! Żarty, wyjątkowe postacie, fantastyka i magia to jest coś, co nadaje komiksowi unikatowego charakteru. Z czystym sumieniem POLECAM wszystkim i daję ocenę 10/10.
Komiks można zakupić na stronie wydawnictwa Nowa Baśń, do której tutaj odsyłamy.