Pamiętam z czasów studiów pytanie zadane przez prowadzącą przedmiot „czytelnictwo”: co czytają państwo dla przyjemności? Szczerze odpowiedziałam, że najlepiej odpoczywam przy krwawych thrillerach, co spotkało się z niemałym zdziwieniem, bo to rzekomo dość specyficzne upodobanie i niecodzienny sposób na odpoczynek. Poczułam się wtedy jak wyrzutek, bo czytanie romansów, literatury faktu, uciekanie w świat fantastyki miało być w porządku, ale zgłębianie mrocznych rejonów duszy człowieka już nie. Po kilku latach dotarło do mnie, że w upodobaniu do kryminałów nie ma nic dziwnego, czego dowodem jest ich stale rosnąca w ostatnich latach popularność. Dziś zastanawia mnie tylko, dlaczego osoba, która powinna doskonale zdawać sobie sprawę z mechanizmów wywołujących poczytność poszczególnych gatunków literackich, poczuła się zaskoczona właśnie wyznaniem o kryminałach? Przecież sytuacja ta miała miejsce nie dalej niż pięć lat temu, kiedy kryminały przeżywały kolejną falę triumfów.
O to, dlaczego kryminały cieszą się tak dużą poczytnością, pytałam już w jednym z poprzednich tekstów. Dzisiaj pragnę zastanowić się nad tym, jakie elementy konstrukcyjne mogą nęcić czytelników kryminałów? Zapewne, gdybym powiedziała, że odpoczywam rozwiązując zagadki kryminalne razem z detektywem, to prawdopodobnie nikogo bym nie zszokowała. Widać więc, że dwie osoby mogą mówić o jednym kryminalne, ale znajdować w nim różne interesujące dla siebie elementy.
A zatem, co nas kręci w kryminale? Przecież jeden drugiemu jest nierówny. Trudno porównywać kontrowersyjne książki Thomasa Harrisa do opowiadań A.C. Doyle’a. W pierwszych znajdziemy prawdziwą brutalność, w drugiej geniusz detektywa. To tylko dwie z wielu możliwości. Ale w takim razie co jeszcze może nas w kryminale kręcić?
Zbrodnia. Różnego rodzaju. Od pospolitej kradzieży, przez brutalny gwałt czy morderstwo, po zakrojone na światową skalę spiski polityczne. O tym była już mowa – każdego bulwersuje coś innego, każdy posiada swoją granicę wrażliwości ustaloną na nieco innym poziomie. Każdy gorszy się, podnieca, uruchamia do działania przy innych bodźcach. Ważne jest to, że fabułą obraca się wokół czegoś zakazanego, z czym możemy mieć w końcu legalną styczność.
Zagadka. Dobrze skonstruowana fabuła nie pozwala nawet wytrawnym czytelnikom na przedwczesne rozwiązanie zagadki. Czytanie kryminału powinno być jak wypełnianie krzyżówki. Niby znane są już wszystkie fakty, które można utożsamiać z hasłami krzyżówki, ale wciąż nie wiadomo, kto popełnił zbrodnię, czyli jakie jest rozwiązanie szarady. Dopiero, gdy detektyw, który zna mechanizm szyfrujący, będzie w stanie objawić czytelnikowi personalia zbrodniarza, podobnie jak ma to miejsce w ustalaniu rozwiązania krzyżówki. Czytelnik lubi być oszukiwany i wodzony za nos, ale równocześnie nie lubi, kiedy robi się z niego durnia, dlatego rozwiązanie nie może być błahe i objawiać się zbyt szybko.
Detektyw. Jest o tyle fascynujący, że to najczęściej właśnie z nim utożsamia się czytelnik. Nawet jeśli detektyw nie jest gwiazdą dedukcji i pracy policyjnej, miewa swoje problemy i nie można go również nazwać duszą towarzystwa lub jest po prostu życiowym nieudacznikiem, to i tak czytelnik poczuje się z nim w jakiś sposób związany. I nie ma tutaj większego znaczenia, czy chodzi o pokojówkę, prywatnego detektywa, agenta FBI czy staruszkę, która na emeryturze zajmuje się tropieniem złoczyńców. Pisarze potrafią w taki sposób zbudować postać detektywa, że naprawdę trudno jest mu się oprzeć. Pomimo swoich wad zdarza mu się przecież przeżywać wspaniałe przygody, niekiedy odznacza się on męstwem, mądrością życiową czy wytrwałością, którą chętnie widzielibyśmy u siebie.
Zbrodniarz. To kwestia kontrowersyjna. Nie musi przecież kręcić nas sama zbrodnia, bo to można uznać za niemoralne. Ale już sam zbrodniarz, to zupełnie inna historia. Bo co z tego, że doskonale zdajemy sobie sprawę z jego niecnych poczynań? Przecież najwięksi zbrodniarze, mordercy czy rabusie tego świata uchodzili przez lata za wspaniałych sąsiadów, głowy rodzin, oddanych przyjaciół i obywateli zaangażowanych w rozwijanie lokalnej społeczności. Dlatego tak łatwo jest nam, czytelnikom, udawać, że ten okrutny zbrodniarz jest tak naprawdę dobrym człowiekiem, tylko czasem zdarza mu się zboczyć z kursu prawości… Poza tym, skoro inni dają się oszukiwać, to dlaczego nie my? Zwłaszcza że tacy urokliwi z nich ludzie, do rany przyłóż…
Tło. A jeszcze lepiej tło historyczne, jeśli mamy do czynienia akurat z kryminałem retro, tak bardzo popularnym w ostatnich latach. Ci pisarze, którzy w retro wsiąkli na dobre, wiedzą, że za jego pośrednictwem można przekazać niebywałe pokłady wiedzy na temat minionych epok. Czytelnicy zaś, niekiedy nawet nieświadomi tego faktu, chłoną informacje o dawnych czasach niczym gąbki wodę. Tło odgrywa ważną rolę nie tylko w powieściach retro. Wystarczy spojrzeć na literaturę skandynawską, której intrygi przecież często nie są porywające, jednak scenerie, w jakich się ich historie rozgrywają, porywają tysiące odbiorców.
A dla Was, co jest najbardziej czarujące w powieściach kryminalnych? Co Was w nich kręci, co Was podnieca?
Sylwia Tomasik