Jeżeli biorąc do ręki książkę widzicie to, co na obrazku powyżej, niechybnie jesteście chemikami!
Przypominający sznur lampek choinkowych biopolimer to nic innego, jak celuloza, główny składnik papieru, który z taką czułością głaskamy podróżując w najdalsze zakątki wyobraźni. Ładna, prawda?
Ale do rzeczy!
Ciekawostka: Słowo „papier” pochodzi od greckiego rzeczownika „papyros” lub łacińskiego „papyrus”. Jednak dzisiejszy materiał zwany papierem wywodzi się raczej od wynalazku chińskiego urzędnika Cai Lun (105 n.e.) niż od egipskich papirusów sprzed 4000 lat. Do początku XIX wieku papier wytwarzano ręcznie, arkusz po arkuszu, początkowo z juty, lnu i konopi, później również z bawełny. Surowiec (szmaty) wpierw moczono przez kilka tygodni, a następnie macerowano, otrzymując w ten sposób pulpę, zawierającą rozdzielone włókna surowca. Następnie zanurzano w tej masie ramę z rozciągniętą gęstą siatką, na której, po jej podniesieniu (zaczerpnięciu), pozostawała cienka warstwa włókien. Po odciśnięciu wody arkusz oddzielano od formy i suszono*.
Książki to nie tylko obiekt naszych hedonistycznych uciech, ale również namacalny znak czasów, do których można wrócić – za tydzień, miesiąc, rok czy sto lat. Z tego względu tak ważne jest, by „żyły” jak najdłużej. Opracowana w połowie XIX wieku metoda produkcji papieru pozwoliła co prawda wytwarzać go na masową skalę, lecz miała jedną, poważną wadę, o której wówczas nikt nie miał pojęcia – „kwaśny papier”, bo o nim mowa, w ostatecznym rozrachunku wypadł dosyć kiepsko. Okazało się, że szybko niszczeje i rozpada się, obracając w pył również niematerialny dorobek ludzkości – przy czym „szybko” to okres mierzony dziesięcioleciami. W ostatnich latach powstały nowe, bezkwasowe technologie, jednak problem pt. „co zrobić z olbrzymimi zbiorami, które nagromadziły się w archiwach i bibliotekach?” jest ciągle aktualny.
No właśnie, co?
Tajemną wiedzę na temat przedłużania papierowego życia posiedli pracownicy Kliniki Papieru Biblioteki Jagiellońskiej, do której to udałam się, by zobaczyć, jak wygląda operacja na otwartej książce, a przy okazji wyciągnąć jakieś ciekawostki. Swój cenny czas poświęcił mi pan Tomasz Zacharski, kierownik Kliniki, który opowiadał tak ciekawie, że po 15 minutach okazało się, że minęły prawie 2 godziny. Klinika powstała w 2005 roku w ramach Wieloletniego Programu Rządowego na lata 2000–2008: „Kwaśny papier. Ratowanie w skali masowej zagrożonych polskich zasobów bibliotecznych i archiwalnych” – od tego czasu przewinęło się przez nią niemal 142 tony zbiorów!
Ciekawostka: Wśród odkwaszanych zbiorów znalazły się zbiory kardynałów Wojtyły – w tym m.in. unikatowy rękopis „Brata naszego Boga” – oraz Sapiehy. Do Kliniki trafiają również dokumenty ze zbiorów prywatnych: listy, dokumenty urzędowe, świadectwa szkolne czy książki o wartości kolekcjonerskiej (antykwarycznej) lub czysto sentymentalnej.
Metody stosowane w Klinice pozwalają przedłużyć życie papieru 2-3-krotnie. Przyjmując, że nieodkwaszona książka przetrwałaby sto lat, zakłada się (na podstawie przeprowadzonych eksperymentów związanych z postarzaniem papieru), że po zabiegu powinna przetrzymać spokojnie od dwustu do trzystu lat. Dużo, mało?
Prasa
Wydawać by się mogło, że papier wyprodukowany kilkadziesiąt lat temu powinien być w lepszym stanie, niż ten sprzed półtora wieku. Okazuje się, że niekoniecznie. Znaczna część czasopism z okresu po II Wojnie Światowej jest w bardzo złym stanie spowodowanym procesami kwasowej degradacji i bardzo niską jakością papieru, na którym były drukowane. Zdarza się, że są zniszczone na tyle, że nie nadają się już w ogóle do odkwaszania – proces ten nie cofa degradacji papieru, lecz zatrzymuje go na danym etapie. Dla czasopism, które rozpadają się w rękach zwykle jest już za późno. Co się z nimi dzieje? Trafiają do bezkwasowych pudeł, są zabezpieczane na tyle, na ile to możliwe i składowane. Kto wie, być może kiedyś zostanie opracowana jakaś rewolucyjna metoda przywracania do życia „papieru-zombie”?
Ciekawostka: Metoda szpaltowania. Polegała na rozdzielaniu kartki papieru na dwie warstwy, pomiędzy które następnie wklejana była bibułka. Jak łatwo można się domyślić, książka po takiej „operacji” znacznie zwiększa swoją objętość.
Jak dbać o własne książki?
No cóż, zapewnienie warunków, w których książki będą się czuły najlepiej może być nieco kłopotliwe, gdyż lubią: ciemność, obniżoną temperaturę, określoną wilgotność powietrza (zalecane warunki to: 16-18 st. C, wilgotność względna (RH) 45-55%). Jeżeli mamy takie możliwości, wydzielić możemy sobie osobny pokój, w którym zapewnimy naszym skarbom odpowiednie parametry otoczenia. Warto pamiętać przynajmniej o „wietrzeniu” książek – ta dodatkowa czynność pozwala na uwolnienie z papieru szkodliwych dla niego związków, powstałych m.in. wskutek kwaśnej degradacji papieru. Interesujące zajęcie na weekend: ściągamy z regału wszystkie egzemplarze i po kolei kartkujemy, dając papierowi nieco powietrza.
Książka tradycyjna vs E-book
Jest jeszcze inny sposób: elektroniczne wersje książek. Wiem, wiem, książkowi puryści zaraz się obruszą, podając argumenty pt. „szeleszczące kartki”, „specyficzny zapach” (skądinąd trafne), lecz nie sposób odmówić czytnikom jednego – nie lądują na półce, czekając czasem wiele lat na to, by znowu trafić w nasze ręce. Ale! Książka to książka, twór realny, który można dotknąć i który po prostu „jest”.
Wyobraźmy sobie, że przenosimy się w przyszłość i zastajemy czasy, w których każdy ma czytnik (albo tak potaniały, albo czasy są na tyle wspaniałe, że wszystkich na nie stać), a jedyną wersją książki, którą możemy dostać, jest właśnie ta elektroniczna, oczywiście zakupiona przez Internet (normalne sklepy już dawno przestały istnieć). Dodajmy trochę dramatyzmu: pewnego pięknego dnia Sieć pada. Elektrownie przestają działać. Nie ma prądu. Specjaliści, którzy widelcem potrafili naprawić gniazdka giną w niewyjaśnionych okolicznościach. A ci, którzy nie potrafią, nie mogą poprosić o pomoc Wujka Google. Czytniki już dawno się rozładowały. I kto wygra? Posiadacze zwykłych książek – puryści mieli rację!
Ta nieco abstrakcyjna wizja, rodem z taniego science-fiction, nie jest znowu aż tak mało realna. Fajnie, gdyby coś po nas pozostało – czy istnienie Kliniki Papieru wydaje się teraz nieco bardziej zasadne?
Krok po kroku – Bookkeeper
Ciekawostka: Metodę opracował Richard Spatz w 1980 roku. Technika Bookkeeper może być stosowana do książek i pojedynczych kart, bez selekcji ze względu na użyty w nich rodzaj klejów, farb czy tuszy. Nie nadaje się do odkwaszania papieru o niskiej porowatości. W trójpoziomowym cylindrze, w którym prowadzone jest odkwaszanie mieści się jednorazowo 12 lub 16 książek o formacie nie większym niż 30x23x6,4 cm. Od 1995 roku metoda jest stosowana na masową skalę m.in. przez Bibliotekę Kongresu USA (300.000 odkwaszonych książek)*.
1. Wprowadzenie do systemu komputerowego
To właśnie tutaj zbiory są przyjmowane, a następnie wprowadzane do systemu komputerowego, który pomaga zarządzać całym procesem odkwaszania i śledzić losy książki na każdym jego etapie. Każdy egzemplarz dostaje swój własny kod kreskowy – może zostać umieszczony na książce w sposób trwały, za pomocą nalepek lub w sposób tymczasowy, za pomocą banderoli. Znajduje się na nim opis metody odkwaszenia, roku w którym miał miejsce proces oraz kod użytkowy. System pomaga opisać właściwości książki: jej początkowy stan (okładek, stron z tekstem), niestandardowy rodzaj papieru (bibułkowy, kredowy, fotografie), uszkodzenia (pęknięcia, przedarcia, plamy) – jeżeli występują, zostają odpowiednio zabezpieczone. Określony zostaje również rekomendowany sposób odkwaszania oraz czynności, jakie zostały wykonane, by zabezpieczyć papier na czas całego procesu.
Ciekawostka: Nie zdarza się, aby plamy pojawiały się w trakcie procesu odkwaszania – substancja, którą stosuje się do transportowania substancji odkwaszającej jest bezbarwna, nie posiada też smaku ani zapachu, w związku z czym nie ma możliwości pozostawienia zabrudzeń. Jest również – co bardzo ważne – praktycznie niereaktywna, tzn. nie oddziałuje z papierem ani substancjami używanymi do zapisu, takimi jak: tusze, atramenty, farby, ołówek (grafit), kredki (ołówkowe, woskowe), węgiel i inne.
2. Zabezpieczenie papieru
Uszkodzone karty mogą być zabezpieczane na wiele sposobów, np. poprzez zamknięcie ich w „naturalnej” osłonie stworzonej z sąsiednich kart – dzięki temu nie „wyfruwają” podczas kąpieli. Element zamykający taką „kasetkę” (odpowiednich kształtów banderola) jest całkowicie luźny, mocowany jedynie tymczasowo, w związku z czym nie pozostawia żadnych śladów po jego zdjęciu. Po zakończonym procesie odkwaszania zabezpieczone karty są dodatkowo, dla pewności, odkwaszane ręcznie.
3. Ważenie
Waga książki jest bardzo istotną informacją. Po pierwsze: potrzebną do wyceny, po drugie: pomaga ustalić, czy po procesie odkwaszania z papieru usunięte zostały wszystkie zbędne substancje. Zasada jest prosta – waga książki po procesie praktycznie nie powinna odbiegać od jej wagi początkowej.
Ciekawostka: Ilość wprowadzonych podczas procesu odczynników powoduje, że książka zwiększa swoją wagę blisko dwukrotnie. Aby wróciła do pierwotnego stanu, musi przejść przez proces suszenia.
4. Umieszczenie w holderze
Z wagi książki wędrują na specjalny wózek lub półkę, skąd zabierane są przez operatora, a następnie umieszczane w specjalnym holderze – jego rodzaj uzależniony jest od tego, do jakiego zbiornika odkwaszającego trafi. W Klinice Papieru znajdują się dwa zbiorniki: pionowy i poziomy. Pierwszy z nich służy do odkwaszania książek w najpopularniejszych formatach, z jakimi mamy do czynienia na co dzień. W drugim odkwaszane są luźne karty i duże oprawne gazety lub książki dużego formatu.
Ciekawostka: Mocowanie w holderze polega na dociśnięciu bloku książek do jego tylnych ścianek. Okładki przymocowane zostają gumkami, aby podczas procesu nie zamykały się i nie utrudniały ekspozycji kart na czynnik odkwaszający. Bardzo istotną kwestią jest, by blok książki był w jak najlepszym stanie. Jeżeli jest inaczej, egzemplarz kierowany jest wcześniej do naprawy introligatorskiej.
5. Odkwaszanie
Holdery z książkami umieszczane są w zbiorniku odkwaszającym, który następnie napełniany jest zawiesiną złożoną z perfluoroheptanu (trudne słowo) i tlenku magnezu.
Ciekawostka: Perfluoroheptan jest substancją bardzo lotną. Po wylaniu na skórę bardzo szybko znika – ręka po kilku sekundach jest sucha. Mimo tego, że wygląda jak woda, nie ma jej w nim ani trochę.
Konstrukcja złożona z trzech holderów zostaje całkowicie zatopiona w odkwaszającej zawiesinie, a następnie podpięta do mieszadła, które porusza konstrukcją, wymuszając tym samym przepływanie płynu pomiędzy kartami – książki kąpane są w ten sposób ok. 30 minut. Właściwości fizykochemiczne zawiesiny oraz oddziałujące siły pomagają otwierać się kartom jak wachlarz, dzięki temu każda z nich odkwasza się pojedynczo a płyn dociera praktycznie w każde miejsce.
6. Próżniowe suszenie
Po wyciągnięciu ze zbiornika odkwaszającego podsuszone książki trafiają do kolejnego zbiornika, gdzie przebywają aż do całkowitego wysuszenia.
Suszenie odbywa się w temperaturze ok. 20-22 st. C, w podciśnieniu bliskim próżni – pozwala to odparować perfluoroheptan, który następnie kierowany jest do instalacji odzysku. Skraplany jest w temperaturze ok. -50 st. C i wraca do instalacji Bookkeeper, po to, by obniżyć koszty odkwaszania, a cały proces uczynić bardziej ekonomicznym. Suszenie wstępne trwa ok. 30 min. Przeciętny całkowity czas suszenia to 3-4 h.
Ciekawostka: W trakcie trwania programu „Kwaśny papier” w latach 2006-2007 w Klinice znajdowała się 300-kilogramowa beczka perfluoroheptanu (ok. 150 l), której wartość rynkowa w tamtych czasach była zbliżona do wartości przeciętnego mieszkania w Krakowie.
7. Oczyszczanie i segregacja
Wysuszone książki zostają wyjęte z holderów, zważone, a następnie ręcznie oczyszczone z nalotu tlenku magnezu. Nie usuwa się tlenku magnezu z kartek – nie jest on niebezpieczny dla zdrowia, ani uciążliwy, a stanowi tzw. rezerwę alkaliczną. Rezerwa alkaliczna, czyli pewien nadmiar tlenku magnezu, potrzebna jest, by zabezpieczyć książkę na przyszłość – gdyby pojawiły się czynniki powodujące ponowne zakwaszenie od razu zostaną zneutralizowane i proces kwaśnej degradacji nie rozpocznie się na nowo.
Po oczyszczeniu, za pomocą systemu komputerowego, książki zostają przydzielone do odpowiedniej partii i w porządku, w jakim dotarły do Kliniki posegregowane. Żmudna praca, ale niezbędna – zdarza się, że książki są zdejmowane z półek całymi kolekcjami. Klient odbierając swoje egzemplarze nie musi już ich dodatkowo segregować.
8. Test papieru
Aby sprawdzić, czy proces odkwaszania przebiegł pomyślnie, między strony książki losowo wkładany jest testowy papier. Po zakończeniu procesu papier poddawany jest analizie, na podstawie której określić można, czy ekspozycja kart na czynnik odkwaszający była wystarczająca.
Ciekawostka: Cały proces jest kontrolowany przez aparaturę na tyle, że wszystko przebiega prawidłowo – do tej pory nie zdarzyła się sytuacja, by odkwaszanie trzeba było powtórzyć.
Krok po kroku – Neschen
Ciekawostka: Firma Neschen proponuje odkwaszania archiwaliów (tylko pojedyncze strony) metodą znaną przed 1997 rokiem, jako metoda bückeburska. Technika ta została opracowana w Archiwum Państwowym Dolnej Saksonii w Bückeburgu. Cechą szczególną jest zastosowanie do odkwaszania roztworów wodnych*.
W stosunku do metody omawianej wcześniej, ma jedną ważną zaletę: zawiera metyloetylocelulozę, która powoduje częściowe zaklejanie papieru, a tym samym jego wzmocnienie i poprawę wytrzymałości (aż do 30%) po zakończonym procesie.
Sposób działania instalacji jest bardzo prosty: na podajnik wprowadzane są karty, które przesuwane przez specjalne rolki wędrują do kąpieli odkwaszającej (pokonują trasę w kształcie litery „U”), a następnie wyprowadzane są przez szczotki zbierające płyn pozostały na papierze. Kolejnym etapem jest suszenie ciepłym powietrzem. Lekko wilgotne karty umieszczane są na tekturach i skierowane do prasowania, gdzie odzyskują swój pierwotny kształt (woda powoduje falowanie papieru – wiedzą o tym na pewno ci, którzy choć raz zalali sobie herbatą książkę). Po kilku-kilkunastu godzinach karty są wyciągane, segregowane i przekazywane do zwrotu klientowi. To wszystko!
Ciekawostka: Wydajność płynu używanego do odkwaszania metodą Neschen szacowana jest na 16,5 tyś. kart formatu A4 na 100 litrów płynu.
Zwiedzanie
Jeżeli zainteresowała Was Klinika Papieru i na własne oczy chcielibyście zobaczyć, jak wygląda proces odkwaszania papieru, mam dobrą wiadomość: istnieje możliwość jej zwiedzania! Wystarczy tylko wcześniej się umówić. Kontakt znajdziecie na stronie Kliniki.
Justyna Sekuła
Artykuł powstał w ramach współpracy z Biblioteką Jagiellońską.
* Klinika Papieru Biblioteki Jagiellońskiej