Bez wahania możemy przyznać, że Albert Camus jest dla Polaków twórcą „klasycznym” i ważnym. Chociaż, nie chcąc popadać w egzaltację, należałoby dodać, że uwielbienie dla niego zamieniło się w rodzaj nawyku, wciąż dają znać o swoim istnieniu czytelnicy przekonani, że Camus to nie tylko szlachetny doktor Rieux z Dżumy i wspomnienie całkiem „znośnej” lektury szkolnej.
Ze względu na nich wspominam w tym miejscu o opowiadaniu pisarza, nieznanym nie tylko ogółowi czytelników, ale także „zapalonym camusologom”, co może zainteresować miłośników literatury. Mam na myśli L’impromptu des philosophes (Komedię filozofów), opublikowaną po raz pierwszy w 2006 roku nad Sekwaną.
Utwór, który mógł powstać pomiędzy 1942 a 1952 rokiem, skrywany przez pisarza, obawiającego się reakcji swoich „kolegów po piórze”, został podpisany pseudonimem: Antoine Bailly. Głównym jego bohaterem jest intrygujący, a zarazem odpychający pan Néant, zakochany w sobie paryski filozof, zajmujący się (skutecznie zresztą) „praniem mózgu” mniej sprytnego, ale za to uczciwszego pana Vigne – burmistrza i farmaceuty małego prowincjonalnego miasteczka we Francji. Néant, sypiący z rękawa nowymi doktrynami, koncepcjami i kazaniami, czy, jak kto woli, plecący trzy po trzy, zupełnie zniewala pan Vigne i nawet „przytomna” żona tego drugiego nie jest w stanie uchronić go od pomieszania zmysłów. Cóż, chyba każdy z nas spotkał kiedyś „samozwańczych filozofów”, tych zapalczywych, o dużym sercu, ale zupełnie odmiennym rozumie, którzy zwykli powtarzać bezsensowne maksymy za jakimś panem Néant. W historii opisanej przez Camusa na scenę musi wkroczyć sam dyrektor miejscowego szpitala psychiatrycznego, ale tragedia nie zawsze daje się zbić, jak gorączka, doraźnym lekarstwem…
Lektura Komedii filozofów, do której zapraszam, pozwoli rozpoznać czytelnikom drugie dno, tej w skrócie nieco błaho brzmiącej opowiastki. Utwory Camusa już nie raz chorowały na dezaktualizację, gdy nagle wydarzenia historyczne i nowe nastroje społeczne uwalniały je spod nawarstwionych na niej odczytań, obcych lub obojętnych współczesnym, i przywracały im życie. Wspomniane opowiadanie nie zostało jeszcze zagrzebane w „utartych” interpretacjach. Być może właśnie Komedia filozofów miałaby szansę „zaktualizować się” w naszej obecnej przestrzeni społecznej…
Joanna Roś