Długo zastanawiałam się nad tym, co mogłabym o sobie napisać, co chciałabym żeby o mnie wiedziano.
Jako, że lubię cytaty, chciałam się (asekuracyjnie) posłużyć słowami Katarzyny Nosowskiej:

„Strasznie dużo czytam, słucham muzyki. Nie zataczam zbyt szerokich kręgów w życiu towarzyskim, więc każdy kontakt z drugim człowiekiem wielce sobie cenię. Wyglądam ludzi, słucham, co mówią, myślę o tym. Wyciągam esencję ze wszystkiego, co mnie otacza, by stworzyć receptę na własne szczęście.”

Właściwie to by wystarczyło. Ale, że nie lubię w życiu „iść na łatwiznę” to dopiszę od siebie, że mam 34 lata i wciąż jeszcze mieszkam niedaleko Oxfordu, choć z moim zamiłowaniem do podróży i zmian całkiem niedługo może się to zmienić.
Lubię stare filmy i nowoczesny wystrój wnętrz.
Wolę swojego kota od tysiąca obcych psów.
Dużo myślę a coraz mniej mówię.
Lubię spacery i deszcz, a najbardziej spacery w deszczu.
Nie lubię poranków, ale kocham wschody słońca.
Moją ulubioną godziną jest 3 nad ranem.
Jestem kobietą.
Jestem fotografem.
Jestem trudna do uchwycenia słowami.
Fotografia to moje życie.
Czytanie to moja pasja.
Pisanie to moje antidotum na rzeczywistość.
Doceniam wszystko co ofiarowuje mi życie i zamieniam to
na obrazy,
na słowa
i na wspomnienia.

temperatura szkła…

chodzę boso po domu

ocieram słuch o telefon
i myśli o twoje nieistnienie

od twojej nieobecności zrobiło się ciemno na świecie

pozapalałam więc świece
i ogrzewam nimi okna
zmrożone niewyczekiwaniem
i brakiem moich spojrzeń niecierpliwych

nie tęsknię
marznę

bezgłośnie
i bezłzowo
zamieniam się w kota

ocieram się o ściany
w poszukiwaniu czułości

widzę w ciemności

kogoś kogo nie ma
coś czego nie było

odnajduję spokój w zapachu wypalonych świec

królowa śniegu…

dopiero od wczoraj mamy listopad
a mi już przemarzły dłonie

naszą wiosną rozpaliłam w kominku
nie ma gorętszego ognia od wspomnień

pali się błękit twoich oczu
i zachłanność twoich ust

sparzyłam sobie dłonie jedwabiem sukienki

płonie zapach bzów i kałuże pod bosymi stopami
twój dotyk na mojej skórze żarzy się na niebiesko
a moje paznokcie na twoich pośladkach
jak łatwo zgadnąć
na czerwono

pieką mnie twoje słowa na moich policzkach
i moje szepty na twoim karku

przysunęłam twarz do ognia
może jeszcze mogę cię poczuć
może jednak coś
pamiętam
może jednak niczego
nie zapomniałam

akustyka spalania bólu
uspokaja
trzask
i nie ma naszego śmiechu
syk
i spłonęła rozkosz

już tylko popiół

wsłuchuję się w ciepło ciszy która milczy twoim głosem

spójrz na mnie

nie mogę

zamarzły mi łzy pod powiekami

Pan od muzyki…

opowiadałam ci siebie wcześniej niż od początku
i nie tak jak innym

mówiłam do ciebie wszystkim
muzyką
szeptem
zdjęciami
kolorem szminki na ustach

prawdą

mówiłam ci o sobie ciszą
i czerwienią paznokci
wstydliwie opuszczanymi powiekami
i bezwstydnie przyspieszonym oddechem

pozwoliłam byś wstrzyknął mi w krwioobieg swoje zmysły

wyrysowałeś mi siebie na pięciolinii smutku
i brzmiałeś przy tym jak Kremer
o trzeciej nad ranem

wygrywałeś mi na emocjach najpiękniejsze z koncertów

skomponowałeś nam preludium rozstania

wciąż nie potrafię go zagrać

 

Więcej: blog Jolanty