1.Jorie Gragam, „Prześwity”
Poezja Jorie Graham ukazuje pełną kunsztu precyzję świata. Końce skrzydeł ptaków, palce kochanków zginają się tu zawsze lekko i kształtnie, nawet gdy ptak leci przez mgłę, a kochankowie z trudem dżwigają swoje uczucie. Oczy zgrabnie mierzą strugi deszczu, podczas gdy deszcz dobrze zna drogę przez pustkę spojrzeń. Przez
/ Pąki, trzymające absoluty
w ryzach/.
A jednak w tej precyzji i doskonałości wciąż jest miejsce na „zmierzwione, dzikie zaskoczenie”, które nigdzie tak, jak w wierszach Graham, nie akompaniuje cicho równie gwiazdom, jak i owadom. (Także problemy ludzi akompaniują tu kąpielom kałamarnic, podczas gdy morze usypia ich do snu ).
/Drobna, anielska kursywa/
– to najlepsze określenie sposobu, w jaki poetka opisuje naturę zjawisk. To najlepsze określenie tej zjawiskowej twórczości.
2. Jarosław Iwaszkiewicz, „Wielkie, pobrudzone, zachwycone zwierzę”
Jak przypomina Jacek Dehnel, w posłowiu do najnowszego wyboru wierszy Jarosława Iwaszkiewicza – w wierszu „Przyjaciele” ten drugi pisał:
/A ja jestem smutny zabłąkaniec,
poeta bez talentu/.
„Wielkie, pobrudzone, zachwycone zwierzę” to tom, dzięki któremu czytelnik ma wyjątkową szansę prześledzić owe zabłąkane, natchnione smutkiem zwątpienia w swoją wartość, wiersze poety, ocenić, co w twórczosci Iwaszkiewicza irytuje bardziej- nieoczekiwane momenty geniuszu czy, jak nazywa je Dehnel – „parnsistowskie wybryki” i groteskowe żale nad własnym losem. To intrygujące śledztwo, ponieważ wikła nas w tak nieoczekiwane, że momentami aż absurdalne momenty literackie. Niewątpliwie każdy, kto sięgnie po ten tom, zada sobie pytanie, na ile śmieszna niepewność poezji Iwaszkiewicza uzupełnia się z konwencjonalnym, skamadryckim buntem, a epatowany brak wiary we własne umiejętności z podejmowanymi próbami uwspółcześnienia słowa i
/(…)jak piękne są słowa
flustracja
alienacja/?
3. Bogusław Kierc, „Manatki”
Poezja Bogusława Kierca to manatki, na które składają się wymieszane ze sobą, na oślep wyciągnięte z wyobraźni: skrzydło ćmy, która nie bez znaczenia uderzyła w ciało poety, papierowy żagiel, który
/nagły wiatr zerwał chłopcu
z patyka/,
i odfrunął w zrymowaną codzienność, gdzie nawet czas przyrody i czas dzieciństwa nie potrafią uchronić się od przewidywalnego, suchego języka…
Joanna Roś
Fot. Biuletyn Biura Literackiego (źródło)