Naszym zdaniem
Kolejna powieść o rzeczywistości obozowej, brutalna i poetycka, szokująca i trudna.
Akcja „Mischling, czyli kundel”, powieści napisanej przez Affinity Konar, umieszczona została w obozie koncentracyjnym Auschwitz, gdzie Joseph Mengele prowadził pseudonaukowe badania na bliźniętach. Narratorkami „Mischling…” są właśnie dwie siostry, bliźniaczki Stasia i Perła. Wybrane do eksperymentów zostają skazane na powolną śmierć. Nie tylko cielesną, ale przede wszystkim duchową. To właśnie wzajemne starania o podtrzymanie na duchu, uczuciowa, bardzo intymna relacja pomiędzy bliźniaczkami jest głównym wątkiem powieści. Siostry wrzucone zostają w sam środek machiny, w której bycie wybranym wcale nie oznacza nic dobrego. Szybko dowiadują się, że nietypowość objawiająca się w jednakowości w przypadku pobytu w Auschwitz nie oznacza nic dobrego.
„Dwa razy koła nie wymyślisz” – w ten sposób tłumaczyłam sobie mnogość motywów, które znane były mi już z innych źródeł. Pracownia doktora Mengele, jego hobby, sposób traktowania „pacjentów”, to wszystko niejeden raz pojawiało się już na kartach powieściowych, trudno się jednak dziwić – autorom tekstów opisujących wydarzenia obozowe zależy na realizmie, stąd wieczne kalki. Ten brak nowatorskości w przedstawieniach rzeczywistości w obozie Auschwitz-Birkenau uderzył mnie tym bardziej, że równocześnie z „Mischling…” czytałam (zupełnie przypadkiem) „Lekcje anatomii doktora D.” Wojciecha Engelkinga. Chociaż powieść jego dotyczy całkowicie innej historii, często pojawia się w niej doktor Mengele i jego praca w oświęcimskim obozie. Najpierw myślałam, że doświadczyłam déjà vu, potem nerwowo przekartkowałam obie powieści i ostatecznie uznałam, że te dwa chleby z różnej mąki upieczono, ale na pewno pochodziła ona z jednego młyna. Powtarzalność motywów odrzuciła mnie od obu książek, dlatego niechętnie je doczytałam.
Pomimo niechęci przyznaję, że „Mischling” jest lekturą wzruszającą, dotykającą poważnych problemów. Szczerze mówiąc mam jednak wrażenie, że jej pozytywny odbiór wśród czytelników wynika przede wszystkim z nieczęsto przyjmowanej perspektywy prowadzenia obozowych opowieści, albowiem narratorkami są dwie dwunastolatki, bliźniaczki. Dziecięca naiwność w obliczu zagłady, postawy wobec ekstremalnych sytuacji, ucieczki w świat wyobraźni – to wszystko zwyczajnie musi chwytać czytelnika za serce, bo nic tak nie boli, jak cierpienie dziecka. Uważam jednak, że styl Konar nie jest zbyt udany, że nie udało się autorce wkraść w umysł wyrwanego z normalnego życia dziecka i skopiować jego infantylizmu, lęków, prób wyjaśnienia tego, w jaki sposób bliźniaczki rozumiały swoje miejsce w wielkiej machinie zagłady. Oczywiście, przyjmuję do wiadomości, że skrajny prymitywizm warunków obozowych wymuszał na dzieciach szybsze dorastanie, ale pewnych barier nie da się przeskoczyć, dlatego podczas lektury odniosłam wrażenie, że autorka chwilami przesadziła z tą dojrzałością bohaterek.
Powieść jest bardzo odważna, ale i symboliczna, chociaż opiera się na prawdziwych wydarzeniach, to należy ją czytać przede wszystkim w szerszej perspektywie – jako opowieść o woli walki, o więzi łączącej zrodzone z jednego ciała dzieci, o próbie pozostania człowiekiem, chociaż jeszcze nie wie się, co to tak naprawdę znaczy. „Mischling, czyli kundel” to opowieść o skrajności. Z jednej strony niewinność, z drugiej zagłada. Bliźniaczka silna i bliźniaczka gorzej znosząca trudną sytuację. Brutalne eksperymenty, liryczny świat dziecięcej fantazji.
Sylwia Tomasik