Naszym zdaniem
Każdy z nas słyszał na pewno legendę o Bazyliszku, Smoku Wawelskim, czy Panu Twardowskim, który podobno do dzisiejszego dnia tkwi na Księżycu. Mniej sławne są nasze słowiańskie demony, które mimo zapomnienia dalej tkwią w naszej tradycji. W Bestiariuszu japońskim przedstawione są japońskie stwory i historie, które autor porównuje z naszymi rodzimymi opowieściami. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem!
Piękne malunki
Rzadko interesowały mnie różne leksykony czy bestiariusze. Ale wyjątkiem jest Bestiariusz japoński, którego z olbrzymią niecierpliwością wyczekiwałam. Książka wydawnictwa BoSz posiada twardą okładkę. Ma kolor lekko pożółkły, co daje klimat starości. Dodatkowo widzimy kilka rysunków stworów, o których będzie mowa w dalszej części tekstu. Ale nie tylko opisy się tam znajdują! Piękne i kolorowe obrazy przedstawianych demonów, stworów i historii goszczą na każdej stronie! Dzięki temu możemy łatwo sobie wizualizować przykładowo Hyakume, czyli inaczej stuokiego. Jest to stwór pokryty cały w gałkach ocznych i dostaje miano jednego z moich ulubionych japońskich demonów. Zawdzięcza sobie ten tytuł głównie przez swój nietuzinkowy wygląd.
Pewnie mało osób, interesujących się japońskimi zwyczajami, zna słowo Yōkai, które pojawią się już na okładce. Określa się tajemniczego pochodzenia zdarzenia i stwory, pochodzące z Japonii. Wyjaśnienie i historia tego określenia przedstawiona jest nam już na samym początku książki. Możemy dzięki temu zrozumieć małą część kultury japońskiej, w której zakorzenione są historie o najdziwniejszych stworach.
„Ludzki filar”
W bestiariuszu występują japońskie opisy, które są za każdym razem tłumaczone na język polski, np. nazwy demonów jak Hitobashira, co znaczy ludzki filar, albo Onibaba- jędza ogr. Przyznam, że trudno mi się posługuje określeniami języka, którego nie znam. Dlatego tłumaczenia na polski bardzo ułatwiają poruszanie się po tekście. Opisy demonów są krótkie i zwięzłe, ale poszerzają czytelnikowi punkt widzenia o kultury naszego świata. Znajdują się tam najbardziej charakterystyczne cechy stworów. Przykładowo Wielka Głowa, która jak sama nazwa wskazuje na olbrzymią czaszkę oraz czarne uzębienie. Do wizualnego zarysów potworów dodawane są również krótkie wzmianki o tym, kiedy zostały one pierwszy raz zauważone bądź opisane w zbiorach lub księgach. Opisy nie przekraczają jednej strony, a na drugiej (sąsiedniej) zawsze towarzyszy im malunek, ukazujący przedstawianego demona bądź wydarzenie.
Książka bardzo mi się podoba i jestem nią zachwycona. Podczas czytania kolejnych przykładów japońskich demonów miałam olbrzymią pokusę, aby podzielić się treścią z najbliższym. Jego również zaciekawiły wymyślne nazwy (np. Tańczące Głowy) i nalegał, abym czytała lekturę na głos. Razem komentowaliśmy niektóre podobieństwa do naszych słowiańskich stworów. Okazuje się, że jest ich naprawdę wiele, co autor nam co chwilę zaznacza. Po każdym rysopisie przedstawia nam przykłady związane z omawianym przedmiotem tekstu. Z czym jest on związany bądź do czego podobny w naszej kulturze. Niby drugi koniec świata, ale podobieństw nadzwyczaj dużo…
Książka wydawnictwa BoSz bardzo satysfakcjonuje i kusi mnie, aby w niedalekiej przyszłości zakupić ich Księgę smoków polskich. Jak w każdym bestiariuszu, zwłaszcza japońskim, znajdziemy tam na pewno coś ciekawego, o czym wcześniej nie słyszeliśmy.
„[…] Już miał zamienić go w garstkę popiołu, gdy ten błyskawicznie dobył katanę i ściął piorun tuż nad własną głową. Huk i blask natychmiast ustały, a na ziemi ukazał się martwy demon.”
Witold Vargas
Jeżeli chcecie zobaczyć kilka malunków z książki Bestiariusz japoński to zapraszamy na naszego instagrama!