„Panie Boże zrozum że,
kimś wyjątkowym urodziłem się.
I spokojnie przyznaj przed sobą,
że się mądrością mierzyć mogę z tobą.
Czcij moje imię, bo jam jest twym panem,
inaczej dam ci nauczkę. Koniec, kropka i amen”.
Takiej wersji modlitwy „Ojcze nasz” nauczyła Davida Sievekinga jego mama – centralna postać książki „Nie zapomnij mnie” (oryg. Vergiss mein nicht. Wie meine Mutter ihr Gedächtnis verlor und ich meine Eltern neu entdeckte). Młody niemiecki reżyser i utalentowany dokumentalista, znany w Polsce z filmu „David chce odlecieć”, zawsze czuł się blisko związany z mamą. Kiedy zdiagnozowano u niej chorobę alzheimera, a jej stan zaczął się gwałtownie pogarszać, Sieveking zdecydował się uczynić Gretel bohaterką swojej książki i filmu pod tym samym tytułem (film jest zwycięzcą 10. PLANETE+ DOC FILM FESTIVAL).
Książka „Nie zapomnij mnie” to przejmujący reportaż o odchodzeniu, o utracie niepowtarzalnej osobowości, o wyrzutach sumienia, o nigdy niezadanych pytaniach oraz o chorobie, która zaczyna się niewinnie, a kończy dramatem angażującym najbliższych. To biograficzna opowieść, w której autor usiłuje wydobyć z niepamięci Gretel jej ostatnie wspomnienia. Na światło dzienne wyciąga on nie tylko koleje małżeńskiego życia swoich rodziców, ich wspólne podróże, polityczne przekonania swojej mamy, ale także rodzinne tajemnice, romanse rodziców z pokolenia’68, rozmowy z matką o jej stosunku do Boga i religii. W ten sposób choroba, która początkowo niszczy życie rodzinne, staje się początkiem głębokiej przyjaźni syna i matki. Alzheimer nie wydaje się już być przekleństwem czy degradacją, lecz fundamentalną przemianą ducha i ciała.
Zanim jednak do tego dojdzie, autor przeprowadza nas przez codzienne funkcjonowanie w chorobie. W ciepły i niemal uzdrawiający sposób opowiada o matce, która zapomina nie tylko o tym, jak przyrządzić zupę na obiad i wiesza karteczki przypominające o tym, co jest do zrobienia, ale także o kobiecie, która przestaje poznawać własnego syna, nie pamięta daty jego urodzin i w połowie rozmowy telefonicznej potrafi zapytać, z kim właściwie rozmawia. Paradoksalnie w chorobie matki, która nie potrafi już się komunikować, Sieveking zbliża się zarówno do niej, jak i do ojca. Swoim literackim zapisem dowodzi, iż właściwe, dobrze przeżyte towarzyszenie ukochanemu człowiekowi, który powoli odchodzi, przemienia i uzdrawia jego najbliższych.
Reporterska książka „Nie zapomnij mnie” to także znakomita relacja na temat współczesnej medycyny paliatywnej, na temat form łagodnego zaniechania leczenia i czynności przedłużających życie. To także opowieść o tym, jak pisał Maschy Kaléko, dlaczego odejście boli dwakroć mniej niż pozostanie. Lektura Sievekinga konfrontuje wreszcie czytelnika z niewygodnymi pytaniami, których na co dzień wolelibyśmy sobie nie stawiać: Czy nie lepiej wierzyć w cuda, niż żyć z niedającą nadziei wiedzą rozumu? Czy w sytuacji zagrożenia życia chcielibyśmy być reanimowani? Kiedy można pozwolić człowiekowi umrzeć? Czy towarzyszenie drugiej osobie i pomoc w utrzymaniu jej przy życiu to zarazem towarzyszenie i pomoc w umieraniu? Jak pogodzić pełną odpowiedzialność za umierającego człowieka z poszanowaniem jego własnej woli? Czy kiedykolwiek myśleliśmy o tym, jak powinien wyglądać nasz pogrzeb?
Niemiecki reżyser, szkicując w swojej książce pełen czułości portret chorej matki, mierzy się z powyższymi pytaniami. Lektura jego wspomnień prowokuje czytelnika, by także o tym pomyślał. Zwłaszcza dziś, w czasach, gdy staramy się wszystko pamiętać, zapisywać, uwieczniać, przedłużać i podkreślać, może się jednak któregoś dnia okazać, iż nawet z raju wspomnień możemy zostać wypędzeni.
Ewelina Tondys
Grafika: Facebook Drzewa Babel