Naszym zdaniem
W zasadzie, to mam strasznie mieszane odczucia co do tej książki.
„Niewdzięczność i śmierć” autorstwa Nory Roberts, ukrywającej się pod pseudonimem J.D.Robb, jest kontynuacją serii „In Death”, która opowiada o losach detektyw Eve Dallas. Nie czytałam poprzednich książek z tego cyklu, a podobno jest ich aż 37, natomiast słyszałam wiele dobrego odnośnie całej konstrukcji bohaterów, a także ukazanych zmian, jakie zachodzą w poszczególnych osobach, na przestrzeni całej serii. Sięgnęłam więc po „Niewdzięczność i śmierć”, jako po samoistne dzieło, nie stanowiące trzydziestej siódmej książki z serii. Z jednej strony spodziewałam się kryminału, bo w sumie jest to seria powieści kryminalnych, ale z drugiej strony liczyłam się z tym, że będzie to także romans, w końcu to Nora Roberts.
Po przeczytaniu czuję jakiś niedosyt. Ani to typowy kryminał, a jeśli tak, to trochę naiwny, bo nieopierzony przestępca cały czas wodzi za nos główną bohaterkę – Eve Dallas, która jest doświadczoną panią porucznik (37 tomów zobowiązuje). Czytelnik od początku wie kto i dlaczego zabił. Morderca zabija najpierw własną matkę, później ojca, w końcu dochodzi do wniosku, że zabijanie sprawia mu przyjemność, co więcej, to jedyna rzecz w życiu, która mu wychodzi. Zaczyna mordować, a pani porucznik musi go powstrzymać. Tylko, że Eve Dallas popełnia błąd nowicjusza i niedocenia swojego przeciwnika, pozwalając mu tym samym na dokonanie kolejnych morderstw. To chyba najbardziej raziło w powieści. Taka niespójność w konstrukcji bohaterki, niby jest porucznikiem, któremu chcą wręczyć medal za wzorową pracę, a nie pomyślała o tym, żeby zostawić jakiegoś policjanta do obserwacji domu, w którym mieszkała była dziewczyna mordercy. Z drugiej strony, może właśnie o to chodziło autorce? Żeby ukazać bohaterkę jako człowieka, który też popełnia błędy.
Romans także z tego taki nietypowy. Co prawda mamy głównych bohaterów Eve i Roarke, którzy są małżeństwem, gdzieś tam są sceny seksu, pocałunki, wspólny obiad, ale odniosłam wrażenie, że jak na Norę Roberts, jest tego o wiele za mało. Chociaż, pewnie każda dziewczyna, chciałaby mieć takiego Roarke za partnera :).
Zabieg, który zastosowała Nora Roberts w tej książce, ukazujący nam przestępcę już na pierwszych kartkach powieści, a także jego rozwój emocjonalny i umysłowy, jest ciekawy. Chociaż muszę przyznać, że osobiście wolę kryminały z zagadkami „kto i dlaczego zabił”. Tutaj zagadka wygląda zupełnie inaczej, czytelnik zastanawia się jakie narzędzie do morderstwa oprawca wybierze następnym razem.
W zasadzie, to mam strasznie mieszane odczucia co do tej książki. Z jednej strony czytało się to w miarę dobrze i szybko (pomijając opisy z perspektywy mordercy, które czasami przynudzały). Cóż, w końcu Nora Roberts pisze od wielu lat i wyćwiczyła swój własny, lekki styl. Z drugiej jednak strony, brakowało mi w książce momentu, w którym powiedziałabym „o kurczę, to mnie zaskoczyło”. Teraz pozostaje mi sięgnąć po wcześniejsze tomy i sprawdzić, czy cała seria jest tak przeciętna, czy może tylko ta książka nie wyszła tak jak powinna.
Joanna Baster