Miłość ma różne oblicza, to wiemy nie od dzisiaj. W książce „Miłość i inne pajęczyny” poznajemy ją z punktu widzenia mężczyzny. Miłość od początku niemożliwą, skazaną na porażkę.
Alter ego (?) autora o tym samym imieniu i nazwisku to wolny duch wiecznie szukający natchnienia i weny do pisania. Będący na utrzymaniu swojej dziewczyny szuka pomysłu na książkę. Niezapisaną białą kartkę rekompensuje sobie romansami, które mają dodać mu wartości. Taki sposób życia prowadzi go do katastrofy. Zdradzana dziewczyna wyrzuca go z mieszkania i wtedy… Pojawia się ONA. Piękna, demoniczna, współczesna „femme fatale”. Milena ma 25 lat, jest fotomodelką i szuka, no właśnie czego ? Opiekuna mieszkania? Pana do towarzystwa? Zmuszony swoją obecną sytuacją Maciek odpowiada na ogłoszenie znalezione w Internecie i zaczyna swoją przygodę.
Książkę czyta się szybko, historia wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Moim zdaniem jest to zasługa dwóch bardzo wyraźnie nakreślonych postaci. Demonicznej Milenie, która ma szansę na miłość i całkiem udany związek, a która broni się przez tym uczuciem i robi wszystko, aby jej do siebie nie dopuścić. Tak jakby miłość była czymś, co jest tylko źródłem cierpienia. Naiwnym i idącym na łatwiznę Maćku, który nie wiedzieć dlaczego zakochuje się w tej skomplikowanej osobie.
Z początku łączy ich nietypowy układ, który z czasem przeistacza się w coś więcej. Poznajemy ich historię, nie raz kręcimy z niedowierzaniem głową, śmiejemy się, często mamy dość kapryśnej bohaterki, a jeszcze częściej możemy dziwić się bohaterowi, Maćkowi.
Książka przesiąknięta jest erotyzmem, który ma zasłonić obawy i strach przed miłością. Dwie osoby, na pozór bardzo różne, w rzeczywistości bardzo do siebie podobne i stracona szansa na szczęście.
Polecam lekturę tej książki przede wszystkim tym, którzy cenią sobie współczesną literaturę polską.
Katarzyna Kipias