Naszym zdaniem
Czy Ukraina nadal czeka na nowego bohatera? Lektura „Majdanu. Drugich narodzin narodu” pozwala wypracować sobie pewną wizję na ten temat, w której nie przeważa ani czarny, ani biały kolor.
Na polskim rynku wydawniczym aktualnie znaleźć można wiele reportaży, jak i opracowań dotyczących Majdaniu i wojny na wschodzie Ukrainy (temat konfliktu ukraińsko-rosyjskiego został już nawet przeniesiony na karty powieści fabularnej „Uwikłani” Marcina Ogdowskiego). Czy publikacja historyków z Uniwersytetu Łódzkiego, Rafała Kowalczyka i Przemysława Waingertnera oraz ukraińskiej badaczki ze Wschodnioeuropejskiego Narodowego Uniwersytetu w Łucku – Swietłany Greli-Krawczenko – wyróżnia się na tle innych książek, poświęconych wydarzeniom na kijowskim Placu Niepodległości? Przede wszystkim stanowi nową próbę połączenia kompendium historycznego z zakresu dziejów Ukrainy i Ukraińców od czasów najdawniejszych do współczesności, osobistych relacji uczestników Majdanu i albumu ze zdjęciami z Kijowa, Lwowa i Łucka, ilustrującymi historię ukraińskiej rewolucji, o której ostatnio nieco przycichło w polskich mediach.
Majdan. Drugie narodziny narodu rozpoczyna przedstawiona w skrócie i ciekawie skomponowana historia Ukrainy, od początków osadnictwa na tym terenie do czasów najnowszych. Historię dotyczącą niedawnych wydarzeń czytało mi się jednak już znacznie gorzej – polityczno-biznesowe rozgrywki, z samej swojej natury mało przejrzyste, tak też zostały napisane i szybko pogubiłam się we wzajemnych oskarżeniach, animozjach, walkach partyjnych, rozgrywkach politycznych i sporach ideologicznych. Nie znajdziemy tutaj chociażby porządnie omówionego podłoża konfliktu o Krym – zdanie, mówiące o tym, że ten rejon do Ukrainy włączony został po drugiej wojnie światowej i większość stanowią mieszkańcy prorosyjscy, tematu nie wyjaśnia. Niemniej warto zauważyć, że autorzy wydają się być świadomi ryzyka nieuchronnych uproszczeń i uogólnień. Niestety, ta część książki prowokuje nie tylko do rozmów o sytuacji naszych sąsiadów, ale także do dyskusji nad zawiłością języka, z której naukowcy nie zawsze potrafią się wyzwolić. Czasami nie potrafiłam skupić się na treści książki na rzecz rozrysowywania w myślach zdań wielokrotnie złożonych, zajmujących nieraz pół strony. Nieco przerysowując – trudno dotrzeć z marzeniami i snami o potędze Majdanu, snując je niezwykle trudnym językiem, składającym się z nieskończonej ilości wtargnięć i dygresji.
Przedstawienie historii Ukrainy zostało podporządkowane wiodącej idei, że Ukraińcy zawsze marzyli o swoim państwie i niepodległości (jest to widoczne także w relacjach Krawczenko i Kowalczyka). Jednak obraz, jaki pozostał we mnie po lekturze, był raczej przygnębiający – biednego narodu, który co jakiś czas upominał się o swoje prawa do samostanowienia, narodu, który ma nieszczęście znajdować się w tej, a nie innej części Europy i który bardziej lub mniej wierzy w swoje historyczne przesłanie.
Fotografie zawarte w książce, autorstwa Krawczenko i Kowalczyka, zarówno kolorowe i czarno-białe, stanowią wstrząsającą ilustrację przemian społecznych na Ukrainie i można wyczytać poprzez nie różne problemy o podłożu historycznym i politycznym, z jakimi zmaga się współcześnie ten kraj. Oglądając je, myślałam o wystawie Ukraina. Czekając na bohatera w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie, gdzie wystawione zostały obrazy związanych ze Lwowem artystów, powstałe w okresie rządów Wiktora Janukowycza, w latach 2010-2013. Jak pisali organizatorzy wystawy, mitologiczne, fantastyczne czy biblijne postaci z obrazów lwowskich artystów zapowiadały zbliżający się konflikt i pojawienie się nowego bohatera. Czy Ten już się pojawił czy Ukraina nadal czeka? Lektura Majdanu. Drugich narodzin narodu pozwala wypracować sobie pewną wizję na ten temat, w której nie przeważa ani czarny, ani biały kolor.
Joanna Roś