Nie ma większej zbrodni niż zabicie drozda: „Drozdy nic nam nie czynią poza tym, że radują nas swoim śpiewem. Nie niszczą ogrodów, nie gnieżdżą się w szopach na kukurydzę, nie robią żadnej szkody, tylko śpiewają dla nas z głębi swoich ptasich serduszek. Dlatego właśnie grzechem jest zabić drozda”. A czy tak samo jest z gołębiem – pospolitym stworzeniem, które nie budzi zbyt czułych i miłych skojarzeń? Wydaje mi się, że książka Stephena Kelmana w pewien sposób to potwierdza.
Zabić gołębia jest historią, która stanowi współczesny wariant powieści Harper Lee. Tutaj również mamy do czynienia z końcem czasu niewinności i konsekwencjami tego przejścia. Bohater to mieszkaniec londyńskiego bloku – jedenastoletni Harrison, który po śmierci rówieśnika zmierza w tej sprawie przeprowadzić własne śledztwo. Ta decyzja prowadzi do zderzenia dziecięcej naiwności oraz fascynacji światem z przemocą, brutalnością i śmiercią. Czy z takiej konfrontacji można wyjść obronną ręką? Czy da się w jakiś sposób zachować wrażliwość? Nie ma łatwych odpowiedzi, bo świat przedstawiony w książce ich nie gwarantuje. Pomieszanie szkolnych epizodów i wulgarnych odzywek z refleksjami na temat otoczenia stanowi niepokojącą mieszankę liryzmu oraz codzienności. Do końca więc nie wiadomo co zwycięży: chłopiec, który z powagą wciela się w rolę detektywa, czy „ci źli”.
Jest jeszcze gołąb. Drozd był symbolem niszczonego bezmyślnie piękna. Bezinteresownego, czystego. Gołąb nie pretenduje do tego miana, ale w jego pospolitości nagle ujawnia się niezwykła przenikliwość; widzi ludzi takich jakimi są naprawdę i bezlitośnie punktuje ich kłamstwa. Przypomina surowe, ptasie wcielenie Nemezis, które jednocześnie roztacza opiekę nad bohaterem i staje się jego przyjacielem, bo „(…) jestem to winien temu chłopcu. Jestem to winien wam wszystkim, to tani akt braterstwa przeciw piaskowi odmierzającemu czas w klepsydrze.” W ten sposób zabicie gołębia staje się aktem zbrodni dokonywanym na prawdzie – tej niewygodnej, nieatrakcyjnej, stanowiącej granicę pomiędzy czasem niewinności a czymś, co można określić brutalnym wejściem w świat zła i śmierci.
Sylwia Kępa