Do kin wchodzi właśnie ekranizacja głośnej od jakiegoś czasu powieści Pięćdziesiąt twarzy Greya autorstwa E. L. James. Część osób idzie do kina ze względu na swoją fascynację ową trylogią, inni chcą się trochę pośmiać, bo traktują książkę jako momentami niezamierzenie komiczną. W każdym razie nie sposób przejść obojętnie wobec tego fenomenu i dlatego proponuję krótki poradnik, który pozwoli każdej dziewczynie stać się Anastasią Steele i znaleźć swojego własnego Greya. Oczywiście z dużym przymrużeniem oka. Bo inaczej się chyba nie da.
1. Bądź bardziej niż boleśnie przeciętna – lubimy postaci, których normalność zostaje w finale nagrodzona. Problemem jest jednak bohaterka, tak koszmarnie przeciętna, że nie budzi zbyt dużej sympatii ani zainteresowania. Cokolwiek robi (lub myśli) Ana jest nudne lub przynajmniej nijakie – patrz: jej refleksje przed lustrem. Ale to i tak zaleta, bo ktoś w końcu ją docenia…
2. Niewiedza to moc! – kiedy trzeba przeprowadzić z kimś Bardzo Ważny Wywiad nie ma potrzeby zorientowania się kim jest rozmówca. Grunt, że „Poprowadzą cię pytania”. A że potem bywa dość niezręcznie – to już inna sprawa.
3. Każdy kocha niezdarne, oderwane od życia istoty – takie, które uważają, że niebieski sweter i jedyna spódnica oraz kozaki są bardzo eleganckim zestawem, lubią się potykać o własne nogi, strącać dowolne przedmioty (kilkakrotnie) na ziemię czy zawsze przejawiać zakłopotanie. Albo onieśmielenie. Patrz: wywiad.
4. Narzekanie to podstawa – można być niezadowolonym z wyglądu swoich włosów, konieczności przeprowadzenia wywiadu za swoją koleżankę, pobytu w siedzibie Greya… A to dopiero kilka stron!
5. Rumieńce, przygryzanie warg – bez nich nie ma szansy na znalezienie własnego Greya – nie ma się co oszukiwać. To podstawowych arsenał służący zaintrygowaniu swoją osobą potencjalnego wybranka. Najlepsze efekty przynosi częste stosowanie zależnie od sytuacji (zakłopotanie, onieśmielanie itd.). Reszta sama przyjdzie. Pejcze i takie tam inne zabawy…
6. I jak infantylizm – warto pamiętać o zwrotach, które na pewno podbiją każdego Greya, nawet jeśli są tylko częścią monologu wewnętrznego: „O święty Barnabo!”, „Kurde”, „Rany Julek”. Do ich zalet należy uniwersalność (czy to w czasie seksu, czy w chwili zaskoczenia wywołanego zamówieniem ostryg na lodzie) oraz fakt, że dzięki nim każda scena erotyczna robi się autentycznie komiczna: Znów jęczę w jego usta. Ledwie powstrzymuję rozpustne odczucia, a może to hormony szaleją w moim ciele. Tak bardzo go pragnę. Chwytam go za ramię i czuję twardy biceps. Niepewnie podnoszę ręce do jego twarzy i wsuwam palce we włosy. O święty Barnabo. Są takie miękkie i niesforne”. Swoją drogą święty Barnaba to patron wzywany w przypadku kłótni, gradu, smutku i utrapienia. Hmmm… Przypadek (zwłaszcza w scenach łóżkowych)? Nie sądzę!
7. Rozmyślania sposobem na sukces – mogą dotyczyć wszystkiego, niekoniecznie muszą mieć jakiekolwiek znaczenie. Na pewno mogą bawić swoją głębią i niezwykłymi puentami: „O święty Barnabo, skoro to najlepsza ginekolog, a on umówił nas na niedzielę, w dodatku w porze lunchu, to aż się boję myśleć, ile to będzie kosztować”. I już zaczyna robić się dramatycznie.
Sylwia Kępa