W połowie września ukaże się książka Witolda Szabłowskiego „Sprawiedliwi Zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”. Jedną z bohaterek tej reporterskiej podróży jest Pani Hania, która dziś ma ok. 75 lat. Był rok 1943. Takie dzieci jak ona były od razu zabijane przez banderowców, ponieważ „każdy Lach miał być zabity, nieważne, ile miał lat”. Cudem ocalała. Wiadomo tylko tyle, że jako dwulatka została uratowana przez ukraińskie małżeństwo Bojmistruk, a losy jej polskiej rodziny pozostają tajemnicą.
Autor książki i Wydawnictwo Znak poszukują osób, które wiedzą cokolwiek o przodkach Pani Hani.
Było tak. W 1943 roku jakaś banda napadła na polską wieś, która się nazywała Gaj. Cały dzień ludzi zabijali; nie przepuścili nawet dzieciom. Zabitych wrzucali do rowu przy szkole. Co to była za banda? Dlaczego to robili? Nie wiem. Mówią, że banderowcy; ci, co walczyli o wolną Ukrainę.
Po wsi Gaj nie ma dziś śladu, choć była to bardzo duża wioska. Wiem, bo nieraz tamtędy przez las jeździłam, i potrafię sobie wyobrazić, ile mniej więcej zajmowała. Ale długo nie wiedziałam, że tam przed wojną była wieś – las, jak wszędzie, tyle że trochę młodszy. Dopiero jak byłam nastolatką, ktoś ze starszych zaczął mówić – a, tutaj do polskiej szkoły chodziłem, tutaj kolegę Polaka miałem. I tak po odrobince się dowiadywałam, że tu w czasie wojny jakichś ludzi zamordowali.
fragment książki Witolda Szabłowskiego „Sprawiedliwi Zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”
Wspólnie z Autorem szukamy osób, które pomogą odtworzyć historię rodziny Pani Hani. Jeśli ktokolwiek z Państwa wie coś o jej rodzinie, albo zna kogoś, kto może coś wiedzieć o jej przodkach, prosimy o kontakt na adres mailowy: asystent@znak.com.pl
Zdjęcie: fragment okładki książki „Sprawiedliwi Zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia” (Znak).