Która biblioteka jest Twoją ulubioną? My z pewnością możemy uzupełnić naszą listę o kolejną nazwę i adres. Najpierw było tam puste pole, choć w pięknej okolicy, bo w otulinie Puszczy Kampinoskiej. Potem pojawił się budynek, który stał się siedzibą Biblioteki Głównej Wojskowej Akademii Technicznej. Pani dyrektor – kustosz dyplomowany –opowiedziała nam o życiu biblioteki, działaniu maszyn CoLibri oraz o tym, dlaczego oświadczyny na dachu biblioteki musiały pozostać w sferze marzeń 🙂
KILKA SŁÓW O BIBLIOTECE
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Nasza biblioteka powstała w 1951 roku łącznie z uczelnią, Wojskową Akademią Techniczną, natomiast w samodzielnym budynku funkcjonuje od 1957 roku. Za dwa lata będzie nasze 60-lecie funkcjonowania w tym budynku, które będziemy świętować z wielką pompą. Staramy się być nie tylko biblioteką, ale też salonem kultury. Niedawno, wraz ze Stowarzyszeniem Bibliotekarzy Polskich, organizowaliśmy Warszawski Dzień Bibliotekarza. Oprócz tego odbywają się tu m.in. wystawy, szkolenia, targi pracy, WAT-owski Dzień Nauczyciela i wycieczki – na ostatniej były trzylatki, które zrobiły tu nieprawdopodobny harmider. (śmiech) Kilka tygodni temu po raz pierwszy mieliśmy tu lokal wyborczy i wiele osób mi mówiło, że to najładniejszy punkt wyborczy w całej Warszawie. Jak tu przyszłam pracować, to moja córka mnie zapytała, czy pracuje w pałacu, bo to wszystko robi wrażenie. Ze względu na otrzymane unijne dofinansowanie, sale konferencyjno-szkoleniowe udostępniamy nieodpłatnie, z czego wszyscy bardzo się cieszą i non stop z tego korzystają. Mamy też dwie sale do nauki indywidualnej dla studentów, są wyposażone w sofy i monitoring. Jak oddaliśmy je studentom, to od razu polecieli do ochrony, by sprawdzić, co widać na monitoringu. (śmiech) Ale już się przyzwyczaili i wiedzą, że „Wielki Brat” czuwa.
Bookeriada: Czy całość budynku należy do Biblioteki?
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Jesteśmy gospodarzami, ale jest tu też archiwum WAT, Studium Technik Multimedialnych, Centrum Transferu Technologii i redakcja wydawnictw. Ogółem zajmujemy ok. 80% budynku, dlatego do nas należy dbanie o cały teren.
Bookeriada: Ciemna strona zawodu… (śmiech)
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Wszyscy mówią, że bibliotekarz to taki “czysty” zawód, który tylko czyta albo, tak jak napisał Umberto Eco, najlepiej powiedzieć, że czegoś nie ma a katalog tak stworzyć, żeby nikt nie mógł niczego znaleźć. My tak nie działamy, staramy się wychodzić na przeciw studentom i użytkownikom, jesteśmy jedną z niewielu bibliotek akademickich, które mają wypożyczalnię beletrystyczną. To zdecydowanie mniejszy zasób, bo głownie skupiamy się na księgozbiorze akademickim, ale tutaj w kampusie mieszka sporo emerytowanych pracowników Akademii, więc to gest dla nich. Staramy się też na bieżąco kupować nowe tytuły. Poza tym jesteśmy prężni, zespół jest fajny, skuteczny, dobrze działający. W bibliotece jest zatrudnionych 35 osób, pracujemy zmianowo, także w soboty. Nie jest łatwo, ale myślę, że dajemy radę, a użytkownicy oraz władze chyba są zadowoleni. Z małym naciskiem na “chyba”, ale mam nadzieję, że tak jest. (śmiech) Kiedy zastanawiałam się, czy przyjąć ofertę stanowiska, ktoś namawiał mnie żebym skorzystała, bo tu się spokojnie pracuje. Bardzo lubię tę osobę (to był mój syn, który jest absolwentem tej uczelni) za przekazanie mi tej informacji. (śmiech)
Bookeriada: Większość bibliotek w Polsce jest, niestety, w kiepskiej sytuacji finansowej. Dzięki czemu udaje Wam się tak prężnie działać?
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Sprawcą dofinansowania był Urząd Marszałkowski, który przekazał nam ok. 8 mln złotych na remont budynku, na nowe meble i urządzenie wnętrz dołożyły Władze Uczelni. Przez trzy lata byliśmy rozparcelowani w kampusie po różnych miejscach, organizacja pracy biblioteki była wtedy znacznie utrudniona. Po powrocie do budynku, Urząd Marszałkowski oczekiwał od nas, że w ciągu trzech miesięcy budynek Biblioteki odwiedzi około 10 tysięcy użytkowników. Nie wiedzieliśmy jak z tego wybrnąć, jak policzyć wszystkich odwiedzających, więc zrobiliśmy to najprostszym sposobem: zamontowaliśmy liczniki wejść i wyjść. Okazało się, że 10 tysięcy to miesięczna liczba wejść. Tego nie widać, bo budynek jest ogromny. Kiedyś na senacie zaprezentowałam tę liczbę (a miałam raport z systemu komputerowego, więc nie było mowy o przekłamaniu), to zapytano mnie, czy zapraszam jakiś pluton, który chodzi dookoła (są dwa wejścia). Z całym szacunkiem, ale nie. (śmiech) Odejmując palaczy, którzy wychodzą na zewnątrz i pracowników, to jest jakieś 10%, co i tak dużo daje po odliczeniu.
Bookeriada: Z jakich udogodnień mogą korzystać Wasi użytkownicy?
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Mamy nowy system biblioteczny ALEPH PRIMO z multiwyszukiwarką, nową stronę internetową, usługę „Zapytaj Bibliotekarza”, kopię elektroniczną na życzenie. Nie ma u nas wypełniania rewersów, wszystko jest zamawiane online, a książka trafia do studenta w ciągu 30-40 minut od momentu złożenia zamówienia. Szukanie książek odbywa się w katalogu elektronicznym, a katalog kartkowy zostawiliśmy jako wartość historyczną, do tego elegancko wygląda. Musimy się też pochwalić systemem Payment, który podpatrzyliśmy w bibliotece Uniwersytetu Poznańskiego. System polega na tym, że student, który ma naliczoną opłatę za przetrzymanie lub zgubienie książki, może zapłacić w formie elektronicznej i w czasie synchronicznym ma zdjętą blokadę. Nie musi przychodzić do biblioteki, nie musi nic potwierdzać. Przekonanie władz do wdrożenia nowego systemu płatności kosztowało sporo zachodu, ale Pan Kanclerz i Pan Kwestor są otwarci na innowacje.
COLIBRI
W Bibliotece znajdują się dwie maszyny do obkładania książek: jedna w czytelni, druga w magazynie. Pani dyrektor oraz pracowniczki biblioteki pokazały nam działanie urządzeń oraz nieco o nich opowiedziały:
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Każda biblioteka ma kłopoty z budżetem, ale my dostaliśmy dodatkowe środki, które przeznaczyliśmy na zakup dwóch maszyn, zapas okładek oraz dodatkowe listwy zgrzewające. Obkładanie praktykowałam w poprzedniej pracy, w Bibliotece Akademii Pedagogiki Specjalnej, i wiedziałam, że to się uda. Na początku wszyscy podchodzili do tego trochę bez przekonania, było trochę sceptycznych uwag. Zaczęliśmy obkładanie wszystkich książek w miękkich okładkach w czytelni. Nie oprawialiśmy książek lakierowanych, w twardych oprawach, bo one są dobrze obszyte, zatem nie było potrzeby. Szło to troszkę nieskładnie, miałyśmy problem z dopasowaniem formatu, natomiast teraz wszyscy już uważają to za naturalne. Weszło nam to w krew, że książki, które przychodzą od introligatora są od razu obkładane. Urządzenie jest dość intuicyjne, kompaktowe, a firma CoLibri jest elastyczna. Raz maszyna się zepsuła, ale panowie z firmy przyjechali i w ciągu tygodnia wszystko było naprawione.
Bookeriada: Jakie korzyści dają okładki?
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Wcześniej wszystkie naklejki i barkody musiały być dodatkowo zabezpieczane – teraz wystarczy tylko okleić książkę informacją o dziale, a okładka CoLibri załatwia sprawę. Obłożona książka jest estetyczna, przyjemna w dotyku, okładki są antystatyczne i, co ważne, bezpiecznie zgrzewane na zimno, co przekonało pracowników. Panie z magazynu przekonała bardzo prozaiczna rzecz – obkładanie książek to godzina wytchnienia i nie biegania pomiędzy regałami. (śmiech)
Bibliotekarka Czytelni Technicznej Urszula Duda: Mamy różne formaty okładek, dlatego dopasowanie do książki jest ułatwione, zwłaszcza że na blacie roboczym są też podpowiedzi. Jeśli chodzi o maszynę, to bardzo szybko jest gotowa do pracy, jest w 100% bezpieczna, nie parzymy się, bo głowica jest dobrze obudowana. Na tym jednym urządzeniu obłożyłyśmy już ponad 11 tysięcy książek.
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Przy sprawnym obkładaniu jeden tytuł oprawiamy w 30 sekund. Tylko żeby nikt nie sądził, że tak wychwalamy CoLibri, bo mamy z tego jakieś profity – jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy, ale płacimy tyle, ile jest na fakturze. (śmiech)
Urszula Duda: Jeśli jest potrzebny serwis, to na maszynie wyświetla się numer błędu i wtedy dzwonimy.
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Tak, wtedy albo przyjeżdżają, albo możemy sami naprawić drobniejsze błędy.
CIEKAWOSTKI
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Opowiem jedną, którą zwykle przytaczam. Kiedyś dostałam maila od studenta z informacją, że w poprzednim roku był na juwenaliach organizowanych na naszym kampusie, poznał wtedy dziewczynę i postanowił, że za rok chciałby się jej oświadczyć na dachu biblioteki.
Bookeriada: Zgodziła się pani?
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Nie, nie mogłam z przyczyn prozaicznych. Na dachu jest tylko wejście przeciwpożarowe, a poza tym, gdyby dziewczyna odmówiła, to istniałoby ryzyko, że chłopak się rzuci i co ja bym wtedy zrobiła. Mamy piękny taras i to na nim mógłby zrealizować swój plan. Może dlatego nie zaprosili mnie na wesele. (śmiech)
Bookeriada: A wie pani, czy oświadczyny doszły do skutku?
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Odmówiłam, więc niestety nie wiem, czy tylko zrezygnował z tego miejsca, czy też z samych oświadczyn.
Bookeriada: Na stronie Biblioteki jest dostępna opcja „Zapytaj Bibliotekarza”, dzięki której użytkownicy mogą zadawać pytania na tematy związane z biblioteką. O co zwykle pytają studenci?
Bogumiła Konieczny-Rozenfeld: Ostatnio mieliśmy dużo pytań o abolicję. Wcześniejsza trwała miesiąc, ostatnia dwa tygodnie, tak więc teraz niektórzy studenci mający jakieś zaległe opłaty wyczekują, czy pod koniec maja znów będzie taka możliwość. (śmiech) My i tak jesteśmy pobłażliwi, bo za dobę przetrzymania płaci się tylko 30 groszy, przy czym maksymalna opłata to zawsze 20 zł, nawet jeśli ktoś trzymał książkę przez 100 lat. Nasza aplikacja „Zapytaj Bibliotekarza” czasami jest traktowane jako informacja wszelaka, a oprócz tego zdarza się tak, że po godzinach pracy studenci dzwonią do mnie na numer telefonu komórkowego i zadają pytania związane z biblioteką. (śmiech)
Bookeriada: Dziękujemy za rozmowę 🙂
Alicja Sikora i Justyna Sekuła
Zobacz: strona WWW Biblioteki WAT , strona WWW CoLibri .