Pisanie wierszy nie należy do rzeczy łatwych, szczególnie, gdy ich adresatem są dzieci. Słowa należy odpowiednio dobierać, historie dobrze puentować, a wszytko opowiadać z humorem. Nie każdemu się to udaje. Jednak ja spotkałam autora, który połączył w całość wszystkie cechy dobrego poety i napisał tomik wierszy dla dzieci. Zapytałam go do czego służy poeta. Sprawdźcie, co mi opowiedział.
Tomek Nowaczyk – artysta kabaretowy związany z poznańskim kabaretem Czesuaf (założyciel, autor tekstów i aktor), stand-uper, klaun w fundacji Czerwone Noski, a także zapalony maratończyk. Od kilku lat realizuje kolejną swoją pasję, jaką jest pisanie wierszy dla dzieci. Ojciec dwóch synów, którzy są pierwszymi czytelnikami, recenzentami, a czasem nawet pomysłodawcami niektórych rymowanek. Z wykształcenia prawnik z aplikacją sędziowską w kieszeni. Jednym słowem – człowiek orkiestra!
Artysta kabaretowy ma wywoływać salwy śmiechu, maratończyk biega ponad 40-kilometrowe trasy, prawnik ma paragrafy w małym palcu, a do czego służy poeta?
Na początku chciałbym zaznaczyć, że poetą jestem od niedawna, a poetą wydanym zostałem praktycznie przed chwilą, więc nie czuję się jeszcze pełnoprawnym poetą. Zwłaszcza że słowo „poeta” brzmi bardzo wzniośle, a ja po prostu bawię się pisaniem.
Poeta służy, ogólnie rzecz biorąc, do wzruszeń, a poeta dziecięcy ma jeszcze do tego bardziej bawić i uczyć. Brzmi może banalnie, ale wierzę, że można bawić i uczyć niebanalnie.
Bawić i uczyć to zadanie – misja, zatem czy łatwo być poetą, który tworzy poezję dla dzieci?
Póki co jest mi łatwo, bo realizuję swoją pasję, a do tego jeszcze, to co tworzę podoba się czytelnikom. Ogólnie poeta dziecięcy to nie jest łatwa profesja, bo wydaje mi się, że młody czytelnik jest bardzo wymagający i łatwo wyczuje fałsz. Tym bardziej cieszą mnie wszelkie sygnały o tym, że to dzieci chcą czytać moje wiersze, czasem nawet uczą się ich na pamięć.
Żyjemy w świecie techniki, piszczących plastikowych chińskich zabawek, gdzie ważniejsze jest mieć niż być, więc po co dzieciom jest poezja?
Po to, żeby uczyć się obcować ze sztuką, aby w dziecku wykształcić wiedzę, że nie zawsze wszystko należy rozumieć dosłownie, że można o czymś mówić nie wprost. Jeśli dziecko będzie obcować z poezją od najwcześniejszych lat, piękno zawsze będzie ważne w jego życiu.
Teraz przenieśmy się w zakątki historii, pamiętasz kiedy napisałeś swój pierwszy wiersz i co było impulsem do jego powstania?
Pierwszy wiersz powstał w jakiejś drugiej, trzeciej klasie podstawówki. Zdarzało mi się już wtedy pisać jakieś wesołe rymowanki. W liceum miałem fazę „poważnej” poezji (przynajmniej tak mi się wtedy wydawało). Zanim na studiach zacząłem przygodę z kabaretem, pisywałem wierszyki o charakterze satyrycznym. Natomiast pierwszy wiersz typowo dla dzieci (nie licząc okolicznościowych dedykacji) napisałem, jak mój starszy syn Piotruś miał jakieś dwa latka (czyli koniec 2011/początek 2012 r.). Inspirując się tym, jak tarmosi swoją ukochaną maskotkę stworzyłem wierszyk „Krowa”.
Jest sobie pewna morowa krowa.
Ta oto krowa w łóżeczku się chowa,
nie gdzieś na łące, nie gdzieś w oborze,
ale w łóżeczku ją spotkać możesz.
Krowa ogonem much nie odgania,
za to jest świetna do przytulania.
Gdy mały Piotruś tę krowę złapie,
to za chwil kilka już smacznie chrapie.
A gdy na sen już nie ma ochoty,
straszne tej krowie wyczynia psoty:
ciągnie za ogon i głową tryka,
jakby z tej krowy chciał zrobić byka.
Ciągle ten chłopczyk krowę tarmosi,
a ona psoty cierpliwie znosi.
Dlaczego nigdy nie piśnie słowa?
Bo to jest przecież pluszowa krowa!
A jak wygląda teraz praca nad powstaniem wierszy?
Najczęściej zaczyna się tak, że wpada mi pomysł na jakieś sformułowanie, złotą myśl, puentę, a czasem punktem wyjścia jest bohater z jakąś nietypową cechą. Spisuję sobie wszystkie pomysły, bo inaczej łatwo ulatują. Do niektórych zasiadam od razu, a niektóre latami czekają na „obudowanie wierszem”. Nie mam rękopisów wierszy, bo wszystkie tworzę w komputerze.
Czasem człowiek potrzebuje impulsu do działania, takiej iskry, która wywoła zapłon. Ciekawi mnie, co lub kto inspiruje Tomka Nowaczyka do pracy?
Niewątpliwie mój starszy syn Piotruś inspiruje mnie najbardziej, zwłaszcza że czasami wprost zadaje mi temat, na który mam napisać wiersz i nie ma przebacz. W ten sposób powstał na przykład wiersz o bakłażanie. Piotrek spowodował też powstanie wiersza „Dzik”. Miał wtedy jakieś trzy latka, siedzieliśmy przy obiedzie, jako wielkopolska rodzina jedliśmy pyry z gzikiem. Piotrek znienacka się odezwał „Gzik – dzik!”. Spodobał mi się ten rym i tak powstał wiersz o żarłocznym dziku. Piotrek sam próbuje pisać wierszyki, jeszcze trochę musi ćwiczyć, ale pomysły wyjściowe ma naprawdę ciekawe (np. historia „o motorze, który chciał wypłynąć w morze”).
Twoje wiersze to idealna gimnastyka buzi i języka, logopedyczna mieszanka wybuchowa. Powiedz, czy są wyrazy bez jakich nie wyobraża sobie tworzyć swoich utworów? A jakich słów unikasz jak ognia?
Kocham polszczyznę i uwielbiam słowa szeleszczące i wszelakie językołamacze. Lubię też szukać różnych homonimów i homofonów, które są wdzięcznym materiałem przy tworzeniu wierszy. Chyba nie unikam żadnych słów przy tworzeniu wierszy (oprócz wyrazów nieodpowiednich dla dzieci), przynajmniej nie przypominam sobie, bym miał jakieś uprzedzenia.
Czy na co dzień poeta Tomek Nowaczyk mówi wierszem? A może jego myśli są rymowane?
W obliczu prozy życia Tomasz Nowaczyk mówi i myśli prozą. Zdarzało mu się prowadzić dialogi rymem, ale tylko na scenie w ramach improwizowanych scenek. I wtedy zauważyłem, że gdyby człowiek musiał mówić wierszem na co dzień, nawet najprostsza rozmowa brzmiałaby podniośle i elegancko.
Powiedz, którzy poeci są dla Ciebie wzorem i z których twórczością koniecznie należy dzieci zapoznać?
Najbardziej chyba cenię (przy całym szacunku dla Tuwima i Brzechwy) Wandę Chotomską. „Remanent” to było dla mnie mistrzostwo świata lub wiersz „Gdyby tygrysy jadły irysy”. Ale mnóstwo było i jest wspaniałych poetów, np: Danuta Wawiłow, Ludwik Jerzy Kern, obecnie Agnieszka Frączek, bardzo też lubię twórczość Izy Mikrut.
Na koniec uchyl rąbka tajemnicy i powiedz czego życzy się poecie?
Chyba najbardziej życzyłbym sobie (i życzyłbym sobie, żeby inni mi życzyli) tego, aby pomysły na wiersze nigdy mi się nie wyczerpały.
Przyjmij zatem od nas życzenia, aby wena trwała wiecznie! Pięknie dziękuję za rozmowę!
PS. Jeśli chcecie podpatrzeć Tomka w pracy polecamy zajrzeć TUTAJ.
Rozmawiała: Iza Gomułka