Parę lat temu, w dniu najzupełniej zwyczajnym, jednym z tych, o których pamiętać się nie chce – nie ze względu na złe rzeczy, ale na brak czegokolwiek w nim ciekawego – spacerowałam długą ulicą pełną ludzi zmierzających do nieznanych mi miejsc. Nie zrozumcie mnie źle, nigdy nie chciałam wiedzieć, gdzie idą. Rzecz w tym, że potrzebowałam wtedy natchnienia, tak bardzo, jak jeszcze nigdy dotąd, aby zmienić ten nudny dzień w choć odrobinę ciekawszy. Szukałam go w twarzach tych wszystkich ludzi. Dziś już żadnej z nich nie pamiętam. Ale pamiętam to, co zobaczyłam na końcu ulicy.
Był tam mały sklepik, nieszczególnie oblegany, ale z pewnością wyróżniający się, wśród tłumu innych. Nie zaskoczy Was fakt, że był pełen książek. A na jego drzwiach wisiał wielki, lekko obdarty po bokach, (nie, nie człowiek) plakat. Do niego jeszcze wrócimy.
Nie muszę Wam chyba mówić, że ta mała księgarnia była miejscem magicznym. Czymś jak drzwi do Narni. Albo brama do piekła. W zależności od preferencji. Do dzisiaj zastanawiam się, dlaczego nie wpadłam na pomysł odwiedzenia księgarni lub biblioteki wcześniej. Cóż, ważne, że się w ogóle udało.
Wracając do afiszu, jeśli jeszcze o nim pamiętacie, to wcale nie był ładny. Zauważyliście, że reklamy książek nie oszałamiają swym pięknem i kunsztownym wykonaniem? Ten też się nie wyróżniał. Bałam się, że spadnie, gdy otworze drzwi z wielkim rozmachem (pamiętajcie, że to moment olśnienia, natchnienia, chwila, w której się nie myśli o tym, co należy zrobić, ale się robi, bo tak. Przynajmniej ja w ten sposób to pamiętam). Na samym plakacie była książka i kilka danych, mających zachęcić do jej zakupu. Zachęta ta opierała się na informacji, iż autor powieści, kilka miesięcy wcześniej, otrzymał Literacką Nagrodę Nobla. Dlatego w tamtej chwili, wielkim marzeniem wydawcy było, aby jedyna książka tego autora, którą wydano w języku polskim, rozchodziła się jak świeże bułeczki. Bardzo chcę wierzyć, że tak było. Że ta informacja wciąż jest w głowach czytelników, którzy odkryli lub chcą odkryć laureata tej nagrody. W mojej jest. Pomimo wyglądu plakatu. Liczy się przekaz. Czasami.
Dlatego właśnie, spróbuje Wam o tym poopowiadać. Nie o moich spotkaniach z książkami. Nie o księgarniach. Nawet nie o plakatach. Chcę, abyście tu mogli znaleźć książki, informacje o autorach i powodach, dla których pewne książki lub/i pewni autorzy, dostali daną nagrodę literacką (zgadza się – nie tylko Nobla) i pewne komentarze, aby łatwiej było Wam wędrować po krainie literatury, tej szczególnie docenianej. Abyście mogli wybierać to, co najbardziej Was interesuje. Mam nadzieje, że mi się to uda. Piszecie się na to? Oby :).
Paulina Statek