Jakiś czas temu, gdy spotkałam Justynę, naszą redakcyjną naczelną, przyłapałam ją na czytaniu Świetlickiego. Padło chyba na „Jedenaście”. Niewiele myśląc, rzuciłam wtedy: „O! Klasyk!”, bo tak mi się wydawało, będzie dobrze skomentować czytelniczy wybór. Trudno nie mówić o powieściach Świetlickiego, że stanowią ważny rozdział w historii naszego krajowego kryminału, niektórzy nawet uważają, że to kamień milowy w rozwoju kryminału krakowskiego, ale żeby zaraz klasyka? Czym jest klasyka kryminału? Co decyduje o tym, czy daną powieść można nazwać klasykiem?
Ta banalna sytuacja do dziś mnie dręczy, bo chociaż oddając Marcinowi Świetlickiemu należne honory za jego powieści, to wciąż nie wiem, czy zasługują one na miano klasyków gatunku? Jeśli tak, to jakiego gatunku? Powieści Świetlickiego znacząco odbiegają stylem od tego, co literatura kryminalna do tej pory nam zaserwowała, tworzą nowy podgatunek, jak więc mogą stanowić klasykę? Powieść kryminalna jest gatunkiem, który z jednej strony trzyma się sztywno wyznaczanych przez pisarzy i teoretyków ram, z drugiej jednak ma predyspozycje do nagminnego wykraczania poza te ramy, łamania zasad i schematów, w efekcie czego powstają nowe podgatunki, których mnogość sprawia, że tak naprawdę nie da się przeprowadzić pełnej i rzetelnej klasyfikacji.
Prawdopodobnie większość ludzi miałaby problem z odpowiednim przypisaniem różnych tytułów do podgatunków kryminału, czego dowodem jest przywoływane przez mnie już w poprzednim tekście niewrzucanie do worka z kryminałami właściwie żadnych powieści kryminalnych oprócz podgatunku detektywistycznego. Myślę, że źródła tego problemu we współczesności można się doszukiwać w trzech kwestiach. Po pierwsze, żaden twórca kryminałów nie osiągnął takiej popularności jak Arthur Conan Doyle i Agatha Christie. Ta niekwestionowana para mistrzów jest równocześnie najczęściej wymieniana jako klasycy odmiany detektywistycznej, bądź ogólnikowo kryminałów. Gdzie zatem są inni pisarze? Nikną gdzieś na drugim lub trzecim planie, nikt o nich nie pamięta. Kwestia druga to sztuka filmowa. Moim zdaniem wprowadza ona nie mało zamętu w klasyfikację powieści kryminalnych. Jeżeli ktoś jest miłośnikiem kina, albo chociaż od czasu do czasu staje się widzem wieczornych pasm filmowych w telewizji, ten wie, że można tam spotkać filmy kryminalne, dreszczowce, thrillery, thrillery medyczne i dziesiątki innych, których nazewnictwo zależy tylko i wyłącznie od fantazji reżysera lub producenta. Ostatni czynnik, który wiąże się bezpośrednio z czytelnictwem, został przeze mnie zaobserwowany we wszystkich bibliotekach publicznych zawierających w swojej ofercie beletrystykę. Zdarza się często, że proza w wypożyczalniach podzielona jest według klucza: literatura piękna (polska i obca) i pozostałe gatunki: literatura kryminalna, romanse, czasem horrory. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na półkach z literaturą piękną, pomiędzy Gogolem a Johnem Gardnerem można znaleźć Tess Gerritsen, a między Elizabeth Kostovą i Judith Krantz stoją powieści Jonathana Kellermana. Przecież to kryminały, co zatem można znaleźć na półce tak opisanej? Christie, Doyle – rzecz jasna, Gardner, Krajewski, Czubaj i Chandler oraz kilka mniej lub bardziej znanych nazwisk. Skoro nawet bibliotekarze mają taki problem z klasyfikacją, to jak ma sobie radzić zwykły czytelnik?
Recepty nie ma, klasyfikacje – jakieś tam są, ale nie pełne. Warto jednak mieć je na uwadze. Mariusz Czubaj, idąc tropem rozważań Geertza, słusznie zauważa, że powieść kryminalna jest gatunkiem zmąconym. Granice z jednaj strony są jasne, z drugiej strony, trzymanie się ich sprawia, że powieść jest zwyczajnie nudna. Wytyczaniem granic zajmował się Chandler, Van Dine, Knox. Każdy miał na kryminał nieco inny przepis, ale ogólnie można powiedzieć, że znając ich podejście do tematu można wy ciągnąć naukę i wypośrodkować stosowane w powieściach środki i motywy tak, by zadowolić wszystkich. Ale ile można czytać o tym samym? Dlatego też powieść kryminalna jest prawdopodobnie tym gatunkiem prozatorskim, który ulega najszybszym i najczęstszym przekształceniom, transformacjom i wykazuje niezliczoną liczbę odnóg podgatunkowych. Możemy mówić o powieści detektywistycznej, powieści szpiegowskiej, thrillerze, amerykańskim czarnym kryminale i wielu innych. Większość z tych podgatunków można jeszcze bardziej podzielić, mamy więc odmiany medyczne, policyjne, prawnicze, historyczne…
Odpowiedzi na postawione we wstępie pytanie nie uzyskałam. Nie wiem, czym jest klasyka powieści kryminalnej, zwłaszcza, że często jest tak, że pisarz, który zyskuje wielką sławę staje się równocześnie ojcem założycielem (albo matką założycielką) nowego podgatunku. Warto się chyba zatrzymać na dłuższą chwilę przy każdym pisarzu, który wnosi coś do literatury kryminalnej. Warto sprawdzić, co decyduje o popularności pisarza, co trzeba zrobić, by kryminał był wciąż popularny?
Sylwia Tomasik