Ostatni piątek upłynął nam na nocnym myszkowaniu po zakamarkach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie – odwiedziłyśmy miejsca zwykle niedostępne dla Czytelników, a było to możliwe w ramach Małopolskich Dni Książki „Książka i Róża”.

Początek był niewinny, ponieważ zaczęliśmy od Drugiego Życia Książki, które tym razem odbywało się pod osłoną nocy (zobacz zdjęcia). Po wyjściu ostatnich poszukiwaczy książek, mogłyśmy zejść na sam dół i rozpocząć węszenie. Naszym przewodnikiem był sympatyczny Pan Bibliotekarz. Po krótkim wstępie i opowiedzeniu nam o historii tego miejsca (czy wiecie, że budynek Biblioteki pełnił kiedyś funkcję koszar wojskowych?), przeszliśmy do rzeczy.

Czego używacie jako zakładek do książek? Nasze własne doświadczenia (dowody osobiste, bilety MPK, kawałki papieru, ulotki, wykałaczki, …) okazały się niczym w porównaniu z fantazją Czytelników WBP. Dwie gabloty wypełniono znaleziskami z oddanych książek:

1

Czego tam nie było… pocztówka ze Szkieletorem (widoczna na górze tego wpisu), temperówka (oczywiście „zabytkowa”, tzn. używana przez naszych rodziców), „Kalendarzyk kobiety” (sytuacja podobna do poprzedniej), stare rachunki, banknoty z całego świata, bilety PKP, karteczki z wiadomościami od Czytelników np. „Prosimy o introligatora. My, Bibliotekary” lub „Poszłam do koleżanki. Wrócę późno. Justyna”, książeczka oszczędnościowa PKO, tabela z rozpiską rozmiarów i fasonów koszul, a nawet żartobliwe rysunki związane z komisją wojskową. Dodajmy, że kolekcja stale rośnie! 🙂

Nasz przewodnik zaprosił nas na samą górę. Czy będąc pod drzwiami do Czytelni Głównej widzieliście tajemnicze drzwi, zarezerwowane tylko dla pracowników? Wiemy, co jest zaraz za nimi. Tam znajduje się tajemnicze przejście i magazyn z kilometrami regałów i tysiącami książek. Wystrój bardzo nam odpowiadał, a do tego mogłyśmy bezkarnie i zachłannie wdychać książkowy zapach.

Następnie pokazano nam coś osobliwego:

2

To oczywiście rolki z filmami, które, co ciekawe, można wypożyczyć (o ile oczywiście dysponuje się sprzętem, na którym rolka „pójdzie”). Pod oknem możecie dostrzec sprzęt, który z bliska widać na zdjęciu z lewej strony:

3

Przypomniały nam się długie godziny spędzane na nawijaniu taśmy kasety magnetofonowej… tyle, że my miałyśmy ołówki i mniejszą taśmę. Tak czy siak, chodzi dokładnie o to samo. Z prawej strony zdjęcia widzicie kapsułę czasu – mogłyśmy zobaczyć miejsce pracy bibliotekarza sprzed wielu, wielu lat. Na ścianie oczywiście portrety Lenina i Stalina. Ku naszemu wielkiego rozczarowaniu, okazało się, że żadna z pań nie chciała przebrać się za Typową Bibliotekarę, by uzupełnić tę część wystawy (wielka szkoda!). No wiecie, szara spódnica, kok, okulary i niemiły wyraz twarzy. Rozumiemy walkę ze stereotypami, ale… w razie czego – za rok możemy pomóc!

4

Ten regał możecie zobaczyć w Oddziale Zbiorów Obcojęzycznych. Panie opowiedziały nam o zbiorach, trudach w pozyskiwaniu nowych tytułów, ale także o satysfakcji, gdy przez próg Oddziału przechodzą obcokrajowcy (często zostawiają przeczytane książki, by wzbogacić księgozbiór). Książki, które widzicie na zdjęciu powodują niesmak u pewnej części Czytelników, którzy dziwią się, że WBP gromadzi takie tytuły, zamiast zakupić np. angielską literaturę piękną. Powód jest prosty – cały Kącik powstał dzięki rumuńskiej bibliotece, która przekazała te zbiory w darze.

5

Kolejnym przystankiem była Czytelnia Czasopism. Ogrom magazynu (składający się z kilku dużych sal) był wręcz przerażający. Jeśli zamawiacie rocznik gazety do przeglądnięcia i dostajecie go szybko – docencie sprint Waszej bibliotekarki. Oprócz pomieszczeń pokazano nam także ciekawe przykłady tytułów czasopism: np. Ilustrowany Kuryer Codzienny z 26 października 1939 roku (widoczny na zdjęciu) i pierwszy rocznik Kwartalnika Historycznego (z roku 1887, a czasopismo ukazuje się do dziś!).

Później zobaczyłyśmy Dział Gromadzenia i Opracowania Zbiorów, czyli pomieszczenia typowo biurowe, w którym panie zajmują się książkami mającymi trafić na półki wszystkich oddziałów. Komuś niewtajemniczonemu może się to wydawać proste (kupuję książkę i kładę na półce), ale w rzeczywistości jest z tym dużo roboty. W niektórych przypadkach WBP musi kontaktować się ze specjalistami z różnych dziedzin, by pomogli opisać książkę – naprawdę nie każdy tytuł jest oczywisty.

Zapewne większość naszych Czytelników ma w domu skaner. Zobaczcie ten:

7

Robi wrażenie, prawda? Ten sprzęt znajduje się w pomieszczeniach Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej. To właśnie tutaj pracownicy digitalizują różnego rodzaju dokumenty, które można przeglądać pod tym linkiem.

Zobaczcie kolejny sprzęcior, który może trochę szokować:

8

To ponad stuletnie narzędzia, z których korzystają panie z introligatorni. Już rozwiewamy wątpliwości – biblioteczne gilotyny działają jak nowe i wcale się nie dziwimy, że nikt nie chce ich wymieniać.

Takie wycieczki odbywają co jakiś czas, zachęcamy Was do skorzystania z tej możliwości, bo naprawdę warto. Mało kto może się pochwalić, że był w gabinecie Dyrektora WBP 😉 (dziękujemy za cukierki!).

Alicja Knapik i Justyna Sekuła