Czas nagrania: 10 godz. 57 min. Pierwsza myśl: „Jej, przeczytałabym to szybciej”. Ale nie w tym rzecz, żeby szybko, a w tym, żeby z uczuciem. No to posłuchałam sobie wolniejszym tempem.
Jak to w kryminale wypada, trup był od razu (jeśli zgodzimy się, aby kości nazwać trupem). W jeziorze, oczywiście, w tytule przecież było. Przeplatane, wątkami z lat 50, śledztwo, nie wydało mi się szalenie ciekawe. Do tego wszystkiego, początek był dość nudnawy (wiem, trup. Mimo wszystko…) i z niecierpliwością czekałam na rozwinięcie. No, udało się, doczekałam się. Ale nie takiej książki oczekiwałam – mój błąd, mój.
Wystarczająco dobrze skupiony czytelnik ma szansę odnaleźć sprawcę szybciej niż naburmuszony komisarz. Choć całej książki nie można spisać na straty, spodziewałam się jednak czegoś bardziej trzymającego w napięciu.
Żeby nie było, że jestem tylko rozczarowana, patrz niżej.
Ponieważ tym razem nie czytałam, a słuchałam audiobooka, muszę dodać, że po początkowej krótkiej niechęci do interpretacji tekstu przez czytającego Andrzeja Ferenca, szybko zostałam zaczarowana przez jego głos. I to tak, że jeszcze sobie tej książki posłucham.
Paulina Statek
Audiobook do nabycia w: Biblioteka Akustyczna