Książka jaka jest każdy widzi. Przynajmniej tak wydaje się na samym początku. Z informacji jakie zostały dostarczone z Tajnego Biura Książek, od dłuższego czasu powstają nowe formy odchodzące od powszechnie przyjętych standardów. Pojawiają się co jakiś czas, aby rozeznać się w terenie i przypuścić atak.
Nie ma jednak powodów do zmartwień. Owe dzieła może i tajemnicze dla przeciętnego czytelnika, może i abstrakcyjne, ale posiadają swój urok. O co dokładnie chodzi? O książki, które nie trzymają utartych norm. Ich treść można chociażby dowolnie zmieniać i układać według własnego widzimisię. Teksty tego typu zaliczają się do liberatury, czyli literatury nie podlegającej powszechnym konwenansom, gdzie znaczenie ma nie tylko tekst, ale także format książki, kolor pisma czy też jego krój. Ale skąd to się w zasadzie wzięło? W roku 1999 Zenon Fajfer opublikował w Dekadzie Literackiej esej-manifest Liberatura. Aneks do słownika terminów. W nim pisarz upomniał się o cielesną stronę literatury – marginalizowaną przez krytyków – pokazując jej artystyczny potencjał wraz z bogactwem znaczeń zawartych w typografii i budowie książki. Nie oznacza to jednak, że liberatura nie powstawała wcześniej. Chociażby tzw. magiczne kwadraty (np.: najbardziej znany Sator-Rotas) zaliczane są do tego gatunku.
Przykłady liberatury:
– Nieszczęśni B.S. Johnsona – została zapisana na 27 luźnych arkusikach i kartkach, a następnie umieszczona w pudełku. Ramę dla całej powieści stanowi cząstka Pierwsza i Ostatnia. Resztę zaś można czytać w dowolnej kolejności.
– Sto tysięcy miliardów wierszy R. Queneau – eksperymentalny tom poetycki, składający się z dziesięciu sonetów; każdy z nich umieszczony jest na kartce pociętej na czternaście poziomych pasków, zawierających pojedyncze wersy; dzięki temu czytelnik swobodnie może manewrować fragmentami utworów.
– Finneganów tren J. Joyce’a – określany jako książka „nie do przeczytania”; język, w którym zostało napisane, jest nieregularny i ma się opierać na odpowiednim odgłosie, sensie i rytmie; według autora może je odczytać każdy, pod warunkiem, że przeczyta je głośno i poprawnie.
– Dwadzieścia jeden liter Z. Fajfera – tom poezji napisany po polsku i angielsku; poeta do czytelnika przemawia za pomocą cyfr, świateł niezadrukowanych powierzchni, słów czy szeptów.
W Krakowie działa czytelnia liberatury, gdzie można zapoznać się z innymi utworami z tego gatunku. To dobrym pomysł, zwłaszcza dla tych, którzy chcieli by skosztować czegoś nowego, a i być może w przyszłości nabyć drogą kupna jakiś własny egzemplarz by ozdabiał domowy zbiór.
Dariusz Makowski