Jakiś czas temu włóczyłyśmy się nocą po Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej. Odwiedziłyśmy wtedy gabinet dyrektora WBP Jerzego Woźniakiewicza, który (później, gdy już się ujawniłyśmy) zgodził się porozmawiać z nami w ramach działu Kraków czyta! – poczytajcie m.in. o kulisach pracy dyrektora i  ulubionych książkach. Na deser kilka ciekawostek!

Alicja Knapik: Może zaczniemy od tego, co najbardziej nas interesuje, tzn. od tych półek z książkami. Jesteśmy strasznie ciekawe, co tam jest.

Jerzy Woźniakiewicz: Co jest na tych półkach?

A: Oczywiście, o ile można to ujawnić. 🙂

JW: Bardziej interesujące jest to, czego już nie ma na półkach, bo kilka miesięcy temu wywędrowało do gabinetu mojej zastępczyni, pani dyrektor Wiśniewskiej. W gablocie miałem najstarsze książki, które mamy w zbiorze, ale ze względu na ich stan nie udostępniamy ich na co dzień. Nie są to białe kruki, jednak i tak są one cenne i interesujące. Niestety, albo coś się w nich zalęgło, albo ja mam na nie uczulenie. Po dłuższym czasie obcowania z nimi, miałem takie reakcje alergiczne, że musiałem usunąć je z gabinetu. Na szczęście na nowe książki nie jestem uczulony. (śmiech) Pani dyrektor jest twarda i z przyjemnością przyjęła książki do siebie.

A tutaj trzymam książki, które kiedyś wydaliśmy, trochę literatury branżowej, sporo wydawnictw regionalnych i kilka książek z moich prywatnych zbiorów, otrzymanych z różnych okazji. Mam tu np. tytuły, które wydano w niewielkich ilościach: „Poczet prezydentów miasta Krakowa” i „Poczet sołtysów, wójtów i burmistrzów miast, jurydyk wsi i gmin”. Z ciekawostek to chyba tyle. Coraz mniej rzeczy się tutaj mieści…

A: A to co tam stoi, to jakaś armata? (śmiech)

JW: No cóż, tak. Ta armata z kościuszkowcem to dar od organizacji kombatanckiej, zrzeszającej  żołnierzy, którzy niegdyś stacjonowali w budynku biblioteki.

Mamy też medale, kilka innych pamiątkowych statuetek i odznaczeń. Część otrzymała biblioteka, a część jest moją prywatną własnością, ale tutaj zdecydowanie bardziej pasują.

A: O, jest nawet klucz do miasta!

JW: Tak, dostałem go z okazji 750-lecia lokacji miasta na prawie magdeburskim. Mamy tu też replikę berełka burmistrzów krakowskich i miniaturę Krzyża Nowohuckiego, wykonaną z okazji  odsłonięcia Pomnika. Z innych rzeczy, to statuetka Lodołamacz z 2008 roku, którą dostaliśmy za dostosowywanie biblioteki do potrzeb osób niepełnosprawnych. Co jeszcze…? Śledzik Samorządowy, wręczany przez burmistrza gminy Zielonki. Otrzymaliśmy go za współpracę z Gminą i Biblioteką w Zielonkach.

A: A czy będziemy mogły sfotografować Śledzika? (śmiech)

JW: Tak. (śmiech)

A: O, jeszcze sówka tu jest.

JW: Tak, statuetka sowy jest wydana z okazji 100 lat czytelnictwa w gminie Trzebinia.

A: Taką sowę to sama chętnie trzymałabym w domu…

JW: (śmiech) No, jest urocza. Mamy tu również pamiątkowe kubeczki po różnych wydarzeniach organizowanych przez bibliotekę. Z ciekawostek to chyba tyle.

A: A co to za książka, która łączy rap i gejów? Trochę rzuca się w oczy :).

JW: To czasopismo Nowa Europa Wschodnia, które otrzymałem od redakcji po wspólnie organizowanym wydarzeniu w bibliotece.

A: Akurat ten tytuł jakoś rzucił mi się w oczy, no ale litery są pogrubione, to nic dziwnego…(śmiech). Widzę tu także książkę o Wisławie Szymborskiej.

JW: Otrzymaliśmy ją w prezencie. Mam tu też literackie mapki wydane z okazji otrzymania tytułu miasta literatury UNESCO, którymi częstuję gości spoza Krakowa. Jest tam również nasza biblioteka.

Justyna Sekuła: Ok, to teraz pytanie o ostatnio zakupioną książkę. Co to było?

JW: Na pewno jedną z ostatnich byli “Cichociemni. Elita polskiej dywersji” Kacpra Śledzińskiego. Zazwyczaj czytam kilka książek naraz, jakoś to zależy od nastroju. Niektóre z nich odstawiam na później. Generalnie kupuję literaturę faktograficzną, związaną z historią, zagadnieniami bezpieczeństwa i wojskowości. Kupuję dużo ebooków, zwłaszcza gdy ich cena jest niższa od wersji papierowej.

Z innych przykładów, to wypatrzyłem ostatnio książkę “Ostatni samuraj. Rozmowy o generale Petelickim. Wśród ostatnio przeczytanych, na pewno też “Historia polityczna Polski” Antoniego Dudka. Lubię też książki związane z moimi zainteresowaniami, ale beletrystyczne – np. autorstwa Vincenta Severskiego, który nieco odsłania kulisy polskiego wywiadu. Dobrze się to czyta, ale nie można oczywiście na tym opierać wiedzy o wywiadzie.

A: A tak jeszcze nawiązując i pomijając kwestie cenowe, to lepszy jest ebook czy książka papierowa?

JW: To zależy, bo jeśli to książka beletrystyczna, do której już pewnie nie wrócę albo książka jest bardzo gruba i ciężko się ją nosi, to wtedy wolę ebooka. Książki, które chcę przeczytać i wiem, że na pewno do nich wrócę (jak “Historia polityczna” Dudka) kupuję zazwyczaj w twardej oprawie, by się nie niszczyły. Naprawdę wiele zależy od książki. Jeśli są to reportaże, często wzbogacone dobrymi fotografiami, to wtedy oczywiste, że kupuję w wersji papierowej, bo liczy się jakość wydania. Jeśli treść jest najistotniejsza i nie ma ilustracji, to może być ebook.

J: A ulubione książki z dzieciństwa? Czy była to tematyka związana z bitwami, o których chłopcy często lubią czytać?

JW: Ja jestem jeszcze z tego pokolenia, które miało dość standardowe ulubione książki z dzieciństwa, takiego późnego PRL-u. Cała seria przygód Tomka, na pewno książki o Panu Samochodziku, książki Niziurskiego, generalnie literatura przygodowa dla młodych chłopców, zazwyczaj polska, ale nie tylko. Jedną z ulubionych, którą czytałem wielokrotnie, to “Orinoko” i “Wyspa Robinsona” Arkadego Fiedlera. To były dwie części. Fiedler generalnie nie pisał za bardzo książek przygodowych, ale takie dwie popełnił i one mi się szczególnie podobały.

J: Kto zaraził czytaniem?

JW: Ciężko powiedzieć, myślę, że to wynikło samo z siebie. Moi rodzice czytali mi książki. Nie pamiętam, czy codziennie, ale na pewno często i nie tylko wieczorem, ale też rano i np. na spacerach. Potem sam zacząłem sięgać po książki. Teraz ja czytam moim dzieciom i coraz częściej również sami sobie czytają.

J: A czy mały Jurek marzył o zostaniu dyrektorem biblioteki? 😉

JW: Nieee, na pewno nie myślałem o zostaniu dyrektorem biblioteki. Prawdę mówiąc, pewnie miałem jakieś takie typowe chłopięce marzenia. Chłopcy zazwyczaj chcą zostać strażakami albo policjantami. To pewnie trochę przypadek, że związałem się z biblioteką, aczkolwiek nie do końca, bo gdybym nie był zainteresowany i nie chciałbym tego, to pewnie nie związałbym się  z biblioteką.

A: A czy były (bo jestem pewna, że były!) jakieś śmieszne sytuacje podczas wykonywania pracy dyrektora biblioteki?

JW: Hmm. Tutaj w bibliotece wiele rzeczy jest zabawnych, ale często wiążą się one nawet nie tyle z pracą dyrektora, co z anegdotkami krążącymi po bibliotece i relacjami typu bibliotekarz-czytelnik. Oczywiście nigdy nie opowiadamy i nie mówimy źle o naszych czytelnikach, natomiast czasem zdarzają się śmieszne sytuacje.

J: Jakiś przykład? Ulubiona anegdotka pracowników Biblioteki Wojewódzkiej, która jest przekazywana …

A: Z pokolenia na pokolenie!

JW: Jeżeli chodzi o pracę dyrektora, to mogę  troszkę uśmiechnąć się pod nosem, gdy czytam różne prośby o umorzenie opłat za przetrzymywane książki…

J do A: O, słuchaj, może Ci się przydać!

JW: …i argumenty, jakie tam padają. Standardowe argumenty to oczywiście choroba, nasza albo kogoś najbliższego, albo chomika, ale zdarzają się też bardzo śmieszne argumenty, jak np. “proszę o umorzenie opłaty za nieumyślne przedłużenie książek”.

J: To mocny argument!

A: To powinno przejść za samo rozbawienie.

JW: Pamiętam, że podczas organizowanej przez nas w ubiegłym roku Nocy w Bibliotece  odbywała się gra terenowa dla najmłodszych czytelników. Jednym z zadań było stworzenie z papieru postaci „Dyrektora Biblioteki”. I tak oto po wejściu do swojego gabinetu za biurkiem zastałem… Chucka Norrisa i Brada Pitta.

Z ciekawszych historii dotyczących stanowisk, to ostatnio przekonałem się, kto według czytelników jest najważniejszą osobą w Bibliotece, gdy zobaczyłem pismo adresowane: „Do Dyrektora Sekretariatu WBP w Krakowie”. Pani Marta, prowadząca Sekretariat, nie kryła zadowolenia.

Pewnego dnia gościłem w gabinecie zagraniczną delegację, nieważne z jakiego kraju. Gdy wyszedłem powitać zacnych gości, usłyszałem sceniczny szept jednej z osób: “To chyba niemożliwe, żeby to był Dyrektor… U nas musi mieć minimum 80 lat i 60 lat stażu pracy w Bibliotece…”

JA: (śmiech) Dziękujemy za rozmowę. 🙂

Rozmawiały: Alicja Knapik i Justyna Sekuła