Na początku września postanowiliśmy wcielić się w ministrów edukacji i stworzyć własną listę lektur. Przedstawiliśmy pierwszą część naszego zestawienia, a teraz czas na drugą:
Sylwia:
Gdybym miała wpływ na listę lektur chciałabym skupić się na dodaniu tych książek, które kształtowałyby samodzielne myślenie i dotyczyłby nie zawsze łatwych tematów. Poza tym ważne jest dla mnie uzupełnienie kanonu o pozycje (bardzo) współczesne – edukacja w liceum z reguły kończy się na kilku wierszach Herberta lub Miłosza, zaś przy interpretacji innych poetów zaczynają się poważne problemy.
Oto moja piątka, która powinna znaleźć się w kanonie:
1. Zabić drozda H. Lee – powieść wzruszająca, ale nie ckliwa, pokazująca zmierzch niewinności i problem uprzedzeń oraz nietolerancji (aktualne zagadnienie). Poza tym rewelacyjnie napisana, dzięki czemu może służyć jako wzorcowy przykład tworzenia literatury.
2. Lot nad kukułczym gniazdem K. Kesey – dla młodych buntowników lektura w sam raz, gdyż pokazuje wartość wolności oraz samostanowienia. Poza tym miejsce wydarzeń oraz bohaterowie są równie fascynujący.
3. Któraś z książek Myśliwskiego (lub jej fragmenty) – zasługuje on na trochę uwagi. Cenię go za trafne spostrzeżenia oraz obraz wsi – utraconego świata tradycyjnych wartości, który na jego oczach przekształca się w coś zupełnie nowego, niekoniecznie lepszego.
4. Wybór poezji współczesnej (np. Podsiadło, Zagajewski, Krynicki, Bargielska) – żeby zobaczyć jak wygląda nowa poezja i odkryć jej znaczenia oraz drogi interpretacji.
5. A może coś z fantastyki lub literatury (bardzo) popularnej? – tutaj już nie proponuję konkretnej książki. Prawda jest taka, że lekką literaturę (lub fantastykę) lekceważąco się pomija. A przecież nadużyciem byłoby stwierdzenie, że każdy czyta tylko wybitne dzieła. Skoro literatura popularna jest chętnie czytana to czemu o niej nie porozmawiać? Może w niektórych omówienie takiej książki obudziłoby zamiłowanie do częstszego sięgania po inne pozycje? Również fantastyka dla każdego ma coś interesującego do zaoferowania – trzeba tylko poszukać.
Joanna:
Nasz stary, biedny kanon lektur szkolnych – tak bardzo znienawidzony przez uczniów, i tak bardzo wychwalany przez ministrów. Posiada swoje zalety, ale także wady. Z całą pewnością powinien zostać odświeżony, a przede wszystkim przemeblowany i lepiej dostosowany do kategorii wiekowej czytelników.
Moim zdaniem, błędem jest przerabianie Stanisława Lema w szkole podstawowej – „Bajki Robotów” są ciekawą lekturą, ale raczej dla starszego czytelnika. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że kanon lektur prawie całkowicie ignoruje książki z gatunku fantastyki, powinniśmy się cieszyć, że znalazło się w nim miejsce dla Lema. Zdecydowana większość społeczeństwa postrzega fantastykę, jako bajeczki dla dzieci opowiadające o kolorowych elfach, krasnoludach w czerwonych czapeczkach i jednorożcach. A przecież wśród dzisiejszej fantastyki znajduje się wiele wartościowych pozycji, które niosą za sobą ważne przesłania (pomijam już Tolkiena i Sapkowskiego, których dzieła są do wyboru w gimnazjum).
Przykładem może być tutaj książka Michaela Granta „Gone: Zniknęli”. W jednej chwili z miasteczka w USA znikają wszyscy ludzie, mający ponad 15 lat, a sama miejscowość zostaje odcięta od świata przez kopułę niewyjaśnionego pochodzenia. Świat bez dorosłych okazuje się nie być tak zabawny, jak mogłoby się to wydawać. Dzieci muszą nauczyć się przetrwania i przejąć role swoich rodziców, żeby przeżyć. Książka uczy i ukazuje, jak ważni są dla dzieci rodzice.
Kolejnym przykładem książek, które mogłyby wejść do kanonu lektur szkolnych, są powieści Jacka Komudy (nie bez przyczyny nazywanego następcą Sienkiewicza). Cykl Samozwaniec, osadzony w realiach 1605 roku, kiedy to wojska polskie wkroczyły do Moskwy, ukazuje nam realistyczny obraz szlachty polskiej, która nie jest wcale idealizowana, jak w przypadku wielu szkolnych lektur. Oczywiście bohaterowie charakteryzują się honorową postawą, szacunkiem do tradycji, ale także pijaństwem i zamiłowaniem do awantur, co bliższe jest historycznej prawdzie.
Pozostając przy historii, do kanonu lektur szkolnych dodałabym jeszcze Cykl Wojenny Adama Przechrzty. Okres II Wojny Światowej – ZSRR, bohaterowie fikcyjni przemieszani z postaciami, które istniały naprawdę, a do tego nutka fantastyki wpleciona w komunistyczne realia.
Na koniec, wypada zwrócić uwagę na jedną, bardzo ważną zasadę. Książki, które znajdują się w kanonie lektur (nawet te ciekawe, jak „Mistrz i Małgorzata”), są znienawidzone przez młodzież. Więc, proponując nowy kanon lektur szkolnych, należałoby najpierw rozważyć, czy jest sens wciskać młodzieży ciekawe, współczesne książki, tylko po to, aby młodzież nabrała do nich awersji.
Sylwia Kępa i Joanna Baster