„Kto tylko mógł, uciekał z Kijowa“ – pisze w powieści „Vielleicht Esther” Katja Petrowskaja. W kolejnym epizodzie autorka wyjaśnia, że ucieczka rodziny była możliwa tylko dlatego, że w ostatniej chwili zwolniło się miejsce na ciężarówce zajmowane przedtem przez roślinę doniczkową: „Temu fikusowi zawdzięczam moje życie” – pisze autorka. W przeciwnym razie jej ojciec przypuszczalnie nie przeżyłby, więc nie byłoby także i jej.

To fragmenty najnowszej powieści „Vielleicht Esther” wydanej przez wydawnictwo Suhrkamp. Autorka, którą można chyba zestawić z narratorką jej książki, urodziła się w Kijowie w roku 1970, lecz od 1999 roku mieszka w Berlinie. Petrowskaja studiowała literaturoznawstwo w Tartu (Estonia) oraz w Moskwie. Obecnie pracuje jako dziennikarka niemieckiej i rosyjskiej prasy. Od 2011 roku jest kolumnistką Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung.

Tytułowym opowiadaniem zamieszczonym w „Vielleicht Esther” Petrowskaja została w ubiegłym roku wyróżniona nagrodą Ingeborg-Bachmann-Preis. W opowiadaniu tym autorka porusza historię swojej babki, która nie mogła w 1941 roku opuścić Kijowa, ponieważ nie była już w stanie się poruszać. W„Vielleicht Esther” pisarka rozlicza się z tajemnicami i zwykłym brakami rodzinnej historii. Opisuje dramatyczne losy swoich żydowskich przodków mieszkających niegdyś na ogromnych obszarach Europy Wschodniej. Prowadzi poszukiwania, które prowadzą ją z Berlina przez Polskę na Ukrainę, a następnie z powrotem do Kijowa lat dziecinnych, do miejsca rzeczy niepojętych, Babiego Jaru, gdzie cała pamięć została niejako zasypana. Petrowskaja pisze o żywych i umarłych, o świecie, który istnieje, ale też o tym, który bezpowrotnie odszedł.

Popularną w Niemczech autorkę cechuje szczególne doświadczenie kultury pamięci. Wychowywana w Związku Radzieckim, a dziś żyjąca w Berlinie przyswoiła sobie niemiecki jako język obcy na tyle sprawnie, iż w to właśnie w języku niemieckim napisała swoją powieść. Prozę autorki cechuje wybitne wyczucie językowe, które czyni lekturę jej tekstów doświadczeniem szczególnym. Petrowskaja bawi się językiem, porównuje wyrazy i zwroty funkcjonujące w niemieckim, rosyjskim i polskim.

Rzadko spotyka się autorów, którzy potrafią pisać mądrze i lekko równocześnie. Petrowskaja wydaje się do tego grona zaliczać. Pisarka poszerza tym samym grono emigrantów tworzących w Niemczech znakomitą literaturę.

Ewelina Tondys

Fotografia: Stadtmarketing Pfungstadt