Tłusty czwartek. Dla niektórych chudy czwartek. Bo są ludzie, którzy zjedzą tego dnia kartony pączków i tacy, którzy nic nie zjedzą. Co za rozbieżność.Ranek u rodziny K. Mama robi herbatę rodzinie. Została tylko jedna torebka herbaty. Tylko jedna. Z tej samej torebki mama musi zaparzyć trzy herbaty – dla siebie, dla taty i dla synka. Wyciska mama esencję z torebki. Jak najwięcej wycisnąć, żeby dla wszystkich starczyło, żeby herbata zasługiwała na miano herbaty. Bieda w domu u rodziny K. Na herbatę ich nie stać. Nie mówiąc już o cukrze, którego nota bene cena gwałtownie wzrosła. Cukier stał się rarytasem dla rodziny K. Śniadania dzisiaj nie będzie. Nie ma pieniędzy na chleb.
-Maciuś, co robisz? – Pyta się matka syna. Ten pije w łazience już trzecią szklankę wody. Chce w ten sposób zabić głód. Oszukać żołądek. Udaje mu się to. Brzuszek pełny. Nasycony.
Tłusty czwartek dla rodziny K. to zwykły dzień. Nie ma pieniędzy na pieczenie pączków. W domu nie jest tłusto.
Maciuś idzie do szkoły. Dziś w szkole mają rozdawać po jednym pączku dla każdego ucznia. Nauczyciel chodzi między ławkami, w rękach trzyma karton z pączkami. Każdy uczeń się częstuje. Każdy uczeń się oblizuje. Nauczyciel daje czas na zjedzenie pączka, a potem matematyka. Wszyscy zjadają, buzie pełne, całe w lukrze. Języczek dziecka wylizuje marmoladę. Tylko jeden Maciuś nie zjada swojego pączka. Chowa go w foliową torebkę. Ale tak go ciągnie, żeby zatopić zęby w puszystym miąższu. Co za nęcący zapach. Odmawia sobie jednak. Silna wola. Myśli o tych tam głodnych w domu. Paweł z ławki obok widzi, jak Maciek nie je pączka, tylko chowa go do torebki i wkłada do tornistra. Paweł się wyśmiewa z Maćka: – Maminsynek, nie je, bo musi mamusi pokazać! (Paweł mówi to z pełną buzią).
W domu Maciek pokazuje mamie i tacie pączka (trochę poturbowanego). Mama i tata uśmiechają się. Mówią : – Dziecko, zjedz ty. My nie chcemy. Maciej jeszcze się opiera, nie chce zjeść tego nieszczęsnego pączka. Ale im bardziej rodzice nalegają, tym mniej opiera się synek. W końcu nie wytrzymuje i chciwie zjada pączka. Brzuszek pełny. Inaczej niż po wodzie. Z kuchni dochodzi głos matki: – Kto ma chęć na herbatę…?
Historia z innej beczki (z innego kartonu):
Jedzie autobus PKS z uczniami ze szkoły. Na jednym przystanku wsiada chłopiec (nazwijmy go Marcin). Marcin trzyma ogromny karton z pączkami. Zachwyt wśród chłopców siedzących na końcu, znajomych Marcina: – Chodź do nas, Marcin! Śmiech wśród uczniów. Marcin zakłopotany idzie na koniec autobusu.- Dawaj, co masz! Śmieją się chłopaki: – Poczęstuj nas, stary, nie bądź taki. – No, nie wiem – mówi Marcin – Wiozę do domu…
– Eee tam, trochę weźmiemy, nie zjemy przecież wszystkiego – odpowiada jeden z kolegów. – No, dobra, ale po jednym – odpowiada Marcin. Kilkanaście rąk wyciągniętych w stronę kartonu. Małe zamieszanie i już karton świeci pustkami. – Ej, miało być po jednym – mówi Marcin zrozpaczony. – Co ja mamie pokażę – pusty karton? Rodzina czeka na pączki. Łzy w oczach Marcina. Pączek tłusty, ale łzy chude…
Monika Borkowska