Uwielbiamy pasjonatów. Ludzi podejmujących oddolne inicjatywy, realizujących pewne pomysły, pierwotne zamysły przekształcających na realną rzeczywistość – po swojemu. W związku z tym wpadliśmy na pomysł, by bookeriadową przestrzeń, która przecież też powstała z pasji, udostępnić innym, którzy na łamach naszego portalu chcieliby opowiedzieć o tym, co sami robią, a co związane jest z szeroko pojętą literaturą i książkami. Dzisiaj zapraszamy Was w podróż, o której opowie Filip Jacobson.
—
Dwa rowery, para filmowców i kamera jako przewodnik, czyli jak przejechaliśmy „Szkice piórkiem” Andrzeja Bobkowskiego. Sprawozdanie z podróży.
Andrzej Bobkowski dla wielu czytelników jest pozycją obowiązkową. Mimo, że ciągle mało popularny, kto po niego sięgnie od razu staje się jego wielkim fanem. Szczególnie “Szkiców Piórkiem”, dziennika prowadzonego przez pisarza w Paryżu w czasie II Wojny Światowej. Bobkowskiego pamięta się jako niepoprawnego chuligana wolności, buntownika, który poglądami wyprzedzał swoje czasy. Jego refleksje nad Europą targaną wojną są bardzo nowoczesne, a fascynacja życiem i dniem codziennym, szokujące nieraz komentarze, bardzo ciekawym spojrzeniem na historię, problemy współczesnego świata i kondycję człowieka. To on w momencie wkroczenia wojsk hitlerowskich do Paryża, w dniach powszechnej ewakuacji, ruszył rowerem na południe przeżywając najciekawszy okres swojego życia, tworząc dla mnie i wielu innych najważniejszy fragment polskiej literatury. My postanowiliśmy ruszyć jego trasą i z kamerą odtworzyć jego podróż.
Aż wstyd przyznać się, ale trafiłem na niego dopiero kilka lat temu, gdy podczas pobytu w Rumunii pracowałem w bibliotece Instytutu Polskiego w Bukareszcie. Strasznie się tam nudziłem, wybrałem więc najgrubsze tomisko z całego zbioru. Traf chciał, że były to właśnie „Szkice piórkiem”. Ta książka absolutnie mnie pochłonęła. Wydawało mi się, że odkryłem Świętego Gralla literatury. Po drodze mojej dziewczynie Angelice, austriackiej reżycerce, kupiłem niemiecką wersję książki i po ciuchu zaczęliśmy marzyć, żeby wyruszyć trasą Bobkowskiego po Francji, ale też żeby zrobić film o tej fascynującej postaci. Los chciał, że pojawiło się stypendium Ministerstwa Kultury „Młoda Polska”, która sfinansowała nasz projekt. W kilka miesięcy musieliśmy wszystko przygotować, żeby 25 maja rozpocząć, tak jak Bobkowski, swoją podróż i nasz dziennik video.
Mieliśmy ułatwione zadanie bo wystarczyło ze „Szkicami piórkiem” w ręku podążać wyznaczoną 70 lat temu trasą. Mieliśmy mnóstwo wątpliwości. Co to będzie za film? Dla kogo? O czym: o książce? O podróży? Ważne było dla nas żeby odtworzyć nie tylko jego trasę, ale też proces pisania. Chcieliśmy odczytać książkę Bobkowskiego w taki sam sposób w jaki była ona pisana – w drodze.
Pomysł ten połączył nasze osobiste zamiłowania do filmów dokumentalnych, literatury podróżniczej i chęci sprawdzenia się za kamerą. Stworzyliśmy stronę internetową. Kręciliśmy i montowaliśmy nasze filmy, często w namiocie, tak, żeby na bieżąco umieszczać je w internecie. Za komentarz służył nam tekst Bobkowksiego z danego dnia. Bobkowski zupełnie nami zawładnął, ale okazało się, że równie interesujący stał się proces podróży pary filmowców, mój i Angeliki. Pary, która podczas wyczerpujących podróży ma swoje refleksje, spostrzeżenia, wzloty, upadki, chwile konfliktów i zwątpienia.
Jechało się cudownie. Każdy, kto wybrał się choć raz na wycieczkę rowerową wie, co mam na myśli. W ciągu ponad trzech miesięcy uzbierało się nam ponad 2300 przejechanych kilometrów. W deszczu i palącym słońcu. Przez góry i pustynie. Z Paryża pojechaliśmy przez Carcassonne na południe na Lazurowe Wybrzeże, dalej na wschód aż do Nicei a potem na północ, zdobywając Alpy i Col de Cayolle, 2326 km n.p.m. W końcu, zataczając wielkie koło, wróciliśmy do Paryża.
Od początku nie chodziło nam jednak o wyzwania, pokonane kilomentry. Wielu ludzi pytało nas tylko o liczby. Nie o cel. Ile dziennie, skąd, jak daleko? Cokolwiek byśmy nie odpowiedzieli zawsze robili wielkie „łał”. A przecież w taką podróż nie jedzie się, żeby osiągnąć wyniki. Nam chodziło o ludzi spotkanych po drodze, żeby na kilka miesięcy zapomnieć o „normalnym życiu”. O sprawdzenie, co Bobkowski miał na myśli, czy będziemy czuli się jak on. Chcieliśmy odtworzyć emocje, które towarzyszyły nam podczas pierwszej lektury „Szkiców piórkiem”. Słowem: wielki eksperyment.
Wyszło, jak wyszło. On, piewca życia, potrafił zachwycać się rogalikiem i kawą wypitą po drodze w kawiarni. My, sfrustrowana para filmoców, która kłóci się o film, literaturę, czy nocleg w namiocie. Przez te parę miesięcy próbowaliśmy skonfrontować jego literaturę i siebie z rzeczywistością. Staraliśmy się być uczciwi do bólu, pokazywać, jak jest i stawiać ważne dla nas pytania. Rzeczywistość całkowicie nas zachwyciła. Spotkaliśmy niesamowitych ludzi, odwiedziliśmy zapierające dech w piersiach miejsca. Zabawne, że często nie były to miejsca oddalone od szlaków turystycznych. My mogliśmy sobie pozwolić na naszą własną perspektywę i czas. Przeżyliśy niesamowitą przygodę przed kamerą, staraliśmy się zarazić widzów naszą fascynacją Bobkowskim. Mam nadzieję, że innym wydało się to interesujące. Zapraszam wszystkich nowych widzów na dwujęzyczną stronę www.bobkowski-co-dalej.pl / www.undjetztbobkowski.de, żeby przeżyć tę podróż razem z nami.
Filip Jacobson
Student Gdyńskiej Szkoły Filmowej oraz Kunsthochschule für Medien Köln, kulturoznawca. Reżyser filmów dokumentalnych. Często zmieniał miejsca zamieszkania (Polska, Dania, Turcja, Rumunia, Niemcy) – żeby się zbytnio nie przyzwyczajać. Chce sprawdzić co to znaczy być bohaterem osobistego filmu dokumentalnego oraz podzielić się swoją pasją do literatury i podróżowania.
Angelika Herta
Absolwentka studiów komparatystycznych w Wiedniu, wykładała na Uniwersytecie w Bukareszcie, studiuje na Kunsthochschule für Medien Köln. Autorka filmów eksperymentalnych. Dorastała w Austrii i Stambule, potem z rozpędu mieszkała we Francji, La Reunion, Rumunii, Polsce i Niemczech.
Oboje pochodzimy z różnych krajów, ale od kilku lat żyjemy, pracujemy i podróżujemy razem. Próbujemy uczyć się swoich języków, ale póki co wspólny jest wciąż angielski.
—
Chcesz nam opowiedzieć o swoim projekcie? Napisz: info(at)bookeriada.pl