1 .Anna Świrszczyńska, „Kona ostatni człowiek”

Poezja Anny Świrszczyńskiej, zamieszczona w zbiorze „Kona ostatni człowiek” to sejsmograf, wykrywający i rejestrujący drgania skorupy ziemskiej – utratę gruntu pod nogami. Czytane z lewej do prawej, często opatrzone charakterystyką, jedne drgania są dłuższe, inne krótsze. Łączy je jedno – nie sposób orzec, które są naturalne, a które sztuczne. Czy świat sam sobą wstrząsa, aby strząsnąć człowieka, czy człowiek wstrząsa światem, drugim człowiekiem, aby go zniszczyć, aby coś z niego wykrzesać? Czytelnik, do którego rąk trafi ten sejsmogram, choćby nie chciał poznawać całego obszaru, z którego pozbierał drgania, odczuje, dogłębnie, cieleśnie, już pierwsze zapisy. I albo nie będzie mógł wypuścić ich z rąk, dopóki nie przejmie ich w swój mózg i swoje ciało w całości, albo otrząśnie się z nich, ucieknie, ponieważ przestraszy się, że sejsmograf mówi mu o nim samym, mówi jej, albo jego słowami, mówi..

-nie odejdziesz ode mnie?
-nie wiem, miły
-przytul się do mnie
-dobranoc miły

Wydawca: Biuro Literackie

2. Jacek Dehnel, „Języki obce”

Poezja Jacka Dehnela to twórczość często kwalifikowana jako nawiązująca do klasyki poezji. Dbanie o brzmienie, rytm, dobór słów – wyrazów, znaczeń i wieloznaczności, świadczą, co nie jest odkryciem, o doskonałości warsztatu piszącego, o przemyślnym działaniu autora.

Lektura „Odkopania posągu Antinousa w Delfach, 1893”, mój ulubiony wiersz z tomu „Języki obce”, spowodowała, iż mam wielką, choć utopijną nadzieję, zobaczyć tryptyk poświęcony temu wydarzeniu – wiersz i fotografia, zawarta na okładce, już są, a gdyby jeszcze obraz…?

Imię zachował przypis, a kształt ramion ziemia.
Nie współczuję wam ani nie zazdroszczę. Spałem.
Zanurzyłem się w wodzie tym śmiertelnym ciałem,
wynurzyłem się z ziemi ciałem nieśmiertelnym.

Ale nawet jeśli jest to płonna nadzieja, po tom „Języki obce” można w końcu sięgać jak po diaskop, choć leży, bez szansy na warstwę kurzu, na najwyższej półce.

Wydawca: Biuro Literackie

3. Piotr Matywiecki, „Myśli do słów”

„Poezja nie jest dziwaczna, jest oczywista”
– zwraca uwagę Piotr Matywiecki w jednym ze swoich esejów, opublikowanym w tomie „Myśli do słów”. I choć nie ze wszystkimi zdaniami, zawartymi w tomie musimy się zgadzać, piękno przemyśleń krytyka, dotyczących twórczości poetów od Boudelaire’a do Różewicza, dostrzegam w lekcji różnego rodzaju sposobu zadawania pytań o miejsce, w którym rodzi się poezja, a której autor jest prawdziwym profesorem. Zdadzą egzamin ci, którzy podczas lektury poczują, że już kiedyś podążali tą drogą, i choć do książki sięgnęli w odruchu pewnej niejasności własnych przemyśleń, czy też z chęci zapełnienia pewnej pustki – czasu, wrażeń, czy wiedzy – ostatecznie „wiele sobie o sobie przypomnieli”. Dyskrecja, umiar i dialog to właściwe określenia „Myśli do słów”.

Wydawca: Biuro Literackie

Joanna Roś

Fot. Biuro Literackie