Naszym zdaniem

Ta książka to podróż – przez czasy, kultury, charaktery, przedmioty. Historia o tym, że za wszelką cenę potrzebujemy marzeń i potrzebujemy do nich ciągle dążyć. Niezapomniana przygoda, która, choćby nie wiem co, zawsze kończy się dobrze. Bahar jest w niej przewodniczką. Daj się poprowadzić.

8
Styl i język
8
Treść i fabuła
9
Okładka
10
Zapach

Dawno, dawno temu w Stambule, mieście rozpiętym pomiędzy Europą a Azją, przychodzi na świat Bahar.

I tak zaczyna się opowieść. Magiczna, bajkowa historia dziewczynki, która od początku walczyła o swoje marzenia.  Ta opowieść to pewnego rodzaju metafora naszego życia. Takiego, które przeżywamy, albo chcielibyśmy, aby nam się przytrafiło. Życie w ciągłym ruchu, w drodze, obfitujące w zmiany, przygody, zawirowania. Byle nie nudne. I takie jest życie naszej Bohaterki. Kolorowe, pełne zaskakujących wydarzeń. 

To opowieść o miłości będącej rzadkim darem wartym, by przekroczyć samego siebie. Opowieść o człowieku, który dąży do szczęścia tak w miłości, jak w pracy. To wreszcie opowieść o kobietach, które mają odwagę stanowić o sobie na przekór wszelkim przeszkodom i społecznym tabu i które miały to szczęście, że spotkały mężczyzn dających im tę wolność.

Bahar, mimo wielu przeciwności miała szczęście. Na każdym zakręcie spotykała kogoś, kto był jej oparciem, mentorem, nauczycielem, miłością i pasją. Każde to spotkanie powodowało, że Bahar rozkwitała, rosła, mądrzała, uspokajała się. Te spotkania dawały jej poczucie bezpieczeństwa. Mimo, że nie były to spotkania z kobietami, bo to mężczyźni odgrywali najważniejsze role w jej życiu. Najpierw ojciec, potem Abdulkadir, mistrz Abdal i Król. Bahar żyła przecież w czasach, w których kobietom niewiele było wolno. Nie było mowy o nauce (a może to były czasy nam współczesne?). A tymczasem Bahar zakochała się w kaligrafii. Kto miał do czynienia z tą sztuką, wie, co czuła dziewczyna. Z wiekiem ta pasja się w niej rozwijała, mimo że Mistrz opuścił Stambuł i wyjechał do Lechistanu. Tutaj zaczyna się wątek z polskim Królem w roli głównej. Bo Lechistan to Polska właśnie. Mistrz poprosił swoją uczennicę aby zostawiła wszystko i wyjechała pomóc mu w pracy na dworze polskiego władcy…

Książka urzekła mnie opisami, zapachami, które się w niej kryją, kształtami, kolorami, wszechobecnym atramentem. To było tak, jakbym ja była Bahar – była tak blisko, trzymała za rękę i namawiała do podróży.

Wszystkie wyobrażenia i wrażenia potęgowały ilustracje, piękne, proste, dobitne, treściwe. Książka ta wiele na nich zyskała. A prócz tego jej wnętrze pachniało oliwkami, serio.

Znów miałam do czynienia z debiutem. I kolejny raz bardzo dobrym. Cieszę się, że zrządzeniem losu takie książki jak Bahar trafiają do mnie. I choć przecież nie mam nic przeciwko beletrystyce, kryminałom, reportażom itp. to chyba baśnie przemawiają do mnie najbardziej. Bo choć operują metaforami, które prawdziwy przekaz chowają za zasłoną, to ta zasłona jest jakby przezroczysta. Najbardziej wartościowe jest to, co z takich baśni wyciągniemy dla siebie.

Maria Budek