Naszym zdaniem
Lekkostrawna, przyjemna wiedza, minimum, które warto przyswoić w zabieganym świecie.
Życie wynalazcy do łatwych nie należy. Człowiek taki żyje na skraju szaleństwa i załamania nerwowego. Ma poczucie, że może zmienić świat, ale świat broni się przed tą zmianą z całych sił. Wynalazca poszukuje uznania, a zazwyczaj otrzymuje tylko śmiech. Jak ma przekonać ludzi, że jego odkrycie jest naprawdę wartościowe? Przecież każdy wynalazca jest zdania, że to właśnie jego pomysł zasługuje na oklaski, a praktyka pokazuje, że im bardziej się o nie stara, tym większa jest szansa na to, że zostanie wyszydzony. Albert Jack w swojej książce „Z Galileusza też się śmiali” dokonuje przeglądu tych wynalazców i ich osiągnięć, które ostatecznie zyskały wielką popularność lub uznanie, a które początkowo spotkały się z bardzo zimnym przyjęciem.
Albert Jack podzielił treść swojej książki na kilka rozdziałów, z których każdy zajmuje się wynalazkami dotyczącymi innej dziedziny – na przykład żywności, przemysłu, techniki czy produktów popkultury. Szczególnie interesujące są jednak rozdziały nieoczywiste, czyli „Śmieszne wynalazki, które każdy z nas sam chętnie by wynalazł”, „Wynalazki utajone: prawda czy mit?” oraz „Chwalebne niepowodzenia”. Z książki, owszem, dowiecie się tego, jaką trudną drogę przeszedł Galileusz głosząc swoje heretyckie poglądy, ale także jak zaczynała firma Fedex, dlaczego dzieła Orwella należy nazwać proroczymi oraz ile czasu minęło, zanim ludzie przekonali się do nowych, bezpieczniejszych hełmów strażackich. Nie da się ukryć, że „Z Galileusza też się śmiali” to zbiór bardzo różnorodnych i interesujących historii wynalazków.
Wiele o książce mówią patroni medialni, których loga znajdują się na jej okładce. Znajdziemy tam portal KopalniaWiedzy.pl, Fpięć.pl (portal o trendach), Czytambolubie.com czy Crazy Nauka. „Z Galileusza też się śmiali” taka właśnie jest – to kopalnia wiedzy, napisana w sposób łatwo przystępny, językiem dość lekkim, popularnym i mówi o tych wynalazkach, które kiedyś uznane za szalone, dziś stanowią ważną część naszego życia. Książka Jacka, który na co dzień zajmuje się historią kultury popularnej, idealnie wpisuje się w ten trend, ponieważ jest przyjemna w odbiorze, niezobowiązująca, a równocześnie zasypująca czytelnika interesującymi historiami.
Trzeba mieć na uwadze fakt, że autor jest Amerykaninem, obserwuje inną rzeczywistość niż my, dlatego niektóre opisywane przez niego wynalazki, które on sam wyśmiewa, dla nas mogą być już zupełnie niepojęte (jak chociażby śpiewający okoń – cokolwiek to jest). Część z wybranych przez Jacka postaci i wynalazków związanych jest ze Stanami Zjednoczonymi i stanowi świadectwo rozwoju lokalnej gospodarki czy przemysłu, dzięki czemu niejednokrotnie zyskujemy możliwość przeniesienia się w czasy XIX-wiecznej Ameryki.
Jedna rzecz, do której się przyczepię, to krótkie wstawki, które co kilka stron pojawiają się w tekście. Zostały one wyróżnione dodatkowym światłem i odmiennym fontem i występują w książce w dwóch rodzajach. Pierwszym są cytaty znanych osobistości, w których wykpiwają one różne uznane dzisiaj wynalazki. Drugi rodzaj to wstawki zatytułowane „Jak bardzo można się pomylić”, w których wskazane są czyjeś opinie na temat danego wynalazku oraz informacja o tym, jak wielki sukces został przez ten wynalazek ostatecznie odniesiony. Oczywiście, to bardzo przyjemne oderwanie od głównej treści książki (chociaż tak naprawdę zbyteczne, ponieważ podrozdziały są naprawdę bardzo krótkie i z powodzeniem można sobie książkę dawkować bez uszczerbku dla jej zrozumienia), jednak niemalże zawsze nie są one związane z tekstem, który wokół nich się rozciąga. Przykłady: tekst o sałatce Cezar – wzmianka o trendach urlopowych, tekst o biustonoszu – wzmianka o elektryczności, tekst o kodzie kreskowym – cytat o samolotach. Innymi słowy chaos, który należałoby opanować.
Poza tym książka miła, lekka i przyjemna. Ze względu na jej budowę dobra dla tych, którzy nie mają czasu na czytanie. Może nie jest szczególnie górnolotna, ale czasu się z nią nie marnuje.
Sylwia Tomasik